Nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Właściciel sklepu zakleił etykietki wódek i win kartkami. Dlaczego?

Zdrowie Dołącz do dyskusji (292)
Nadgorliwość gorsza od faszyzmu. Właściciel sklepu zakleił etykietki wódek i win kartkami. Dlaczego?

Niedawny wyrok Sądu Najwyższego dotyczącego przedsiębiorcy z Krakowa okazał się precedensowy – mężczyzna nie chciał bowiem zdjąć szklanych butelek z napojami wyskokowymi z wystawy, czym naruszył zakaz reklamy alkoholu. Najwyraźniej wystraszyło to właściciela jednego z warszawskich sklepów, pozasłaniał on bowiem wszystkie etykietki na butelkach wódki. Kartkami. 

Jak donosi Metro Warszawa, jedna z kupujących zastała iście niecodzienny widok w sklepie. Etykietki wszystkich butelek z wódkami i winami pozasłaniane zostały białymi kartkami, co skutecznie uniemożliwiło ich identyfikację. Najwyraźniej właściciel wziął do serca wyrok Sądu Najwyższego i postanowił na wszelki wypadek nie łamać prawa. W ten sposób wchodzący do sklepu mieliby nie widzieć alkoholu… a przynajmniej musieć się domyślać, że on tam stoi. Sprawa jest o tyle kuriozalna, że zakaz dotyczy eksponowania napojów wyskokowych na wystawach zewnętrznych. Nie można oczekiwać więc od sprzedawcy, że będzie on zasłaniał z osobna każdą butelkę.

Zakaz reklamy alkoholu w sklepach

W tym samym sklepie nie obklejono jednak puszek ani butelek z piwem, znajdowały się one bowiem w głębi sklepu. Nie zmienia to jednak faktu, że jeśli inni sprzedawcy pójdą za jego przykładem i zbyt dokładnie będą podchodzić do przepisów, to – jak skomentowała kupująca – jak za PRL-u był alkohol na kartki, tak teraz będą kartki na alkoholu. Na szczęście nie trzeba być aż tak dokładnym.

Wyrok Sądu Najwyższego zakłada, że eksponowanie alkoholi w witrynie sklepowej jest równoznaczne z reklamowaniem tegoż. Jednak ci przedsiębiorcy, których zakaz reklamy alkoholu miałby dotyczyć, zostali o tym poinformowani. Najwyraźniej feralny sklep został na wszelki wypadek pouczony, a właściciel postanowił dmuchać na zimne. Utrata koncesji na sprzedaż napojów alkoholowych to w Polsce bardzo bolesny cios, dlatego każdy stara się trzymać litery prawa. Jak widać, czasem do przesady.

Dopóki więc zakaz dotyczy tylko witryn, nie ma obowiązku zaklejania etykietek kartkami. Można jednak wyobrazić sobie sytuację, w której i taka regulacja wpadnie do głowy rządzącym – ustawa o wychowaniu w trzeźwości jest sama w sobie imponującą listą nakazów i zakazów. Nie dość, że ceny idą w górę, to jeszcze teraz dokręca się śrubę kolejnym przedsiębiorcom. Jak tak dalej pójdzie, niektórym pozostanie tylko domowa produkcja alkoholu. A zresztą, czy tym, którzy naprawdę chcą sobie kupić alkohol przeszkodzi fakt, że właściciel pozasłania wszystkie butelki w sklepie?

Wątpliwe.