Rozstanie z partnerem nie zawsze przebiega w miłej atmosferze, a w szczególności, gdy jedna ze stron nie bardzo potrafi pogodzić się z nagłym odejściem tej drugiej. Od miłości do nienawiści jest tylko jeden krok, a zatem płomienne uczucie łatwo może przerodzić się w gorącą niechęć. Do tego stopnia, że czasem niezbędne jest zwrócenie się do sądu o zakaz zbliżania.
Zakaz zbliżania się jest jednak wciąż świstkiem papieru, a sam w sobie nie nakreśla magicznej linii, która niczym w Harrym Potterze odrzuca niepożądane osoby kilka metrów w tył. Bardzo często dochodzi do tego, że namolny amant za nic ma orzeczenia sądów i konsekwentnie narusza zakaz zbliżania się. Zresztą żyjemy w czasach, kiedy nawet nie trzeba wychodzić z domu, żeby zbliżyć się na niepożądaną odległość. Wystarczy bowiem wysłać sms, a nawet 144 smsy tak jak pewien Amerykanin, mieszkaniec Hawajów.
Jeden komplement za jeden paszkwil
Trzydziestolatek właśnie w taki sposób naruszał orzeczony wcześniej zakaz zbliżania się do swojej byłej dziewczyny. Ta, niezadowolona z takiego obrotu sprawy zawiadomiła o tym fakcie odpowiednie organy. W ten sposób sprawa trafiła do rozpatrzenia przed oblicze lokalnego sądu. Orzekająca sędzia wykazała się bardzo rozsądnym podejściem do sprawy i co tu dużo mówić – kreatywnie. Nakazała bowiem mężczyźnie napisać 144 komplementy o swojej byłej dziewczynie. To ma być odpowiedzią na wszystkie obraźliwe wiadomości, które do niej wysyłał. Po jednym komplemencie za każdą obrazę. Żeby nie było za łatwo, mężczyzna nie może powtarzać żadnych słów – musi się napracować. Oprócz tego nietypowego roztrzygnięcia trzydziestolatek otrzymał wyrok dwóch lat w zawieszeniu, musi zapłacić 2400 dolarów grzywny oraz 200 godzin prac społecznych do odpracowania.
Po wszystkim chłopak stwierdził, że nie zbliży się ponownie do swojej byłej dziewczyny oraz że idzie naprzód, a o całej sprawie chce zapomnieć.
Wyobraźcie sobie taki właśnie sposób na rozwiązanie problemu hejtu, który wylewa się z każdego zakątka internetu. Gdyby tak 24-godzinne sądy powołane do rozpatrywania tych spraw, według najnowszego pomysłu minister Streżyńskiej, za każdy negatywny komentarz nakazywały pisanie pozytywnych tekstów pod artykułami redakcji, z której poglądami się nie zgadzamy. Czy to nie byłby dobry pomysł?