Przez kilka głośnych przypadków w świadomości społecznej wyryło się, że celowe zakażenie kogoś chorobą to ciężkie przestępstwo. Wcale nie chodzi wyłącznie o wirus HIV albo inną nieuleczalną chorobę. Warto o tym pamiętać, jeśli przyjdzie nam do głowy urządzić sobie „odra party” z udziałem własnego dziecka.
Przepisy związane ze spowodowaniem ciężkiego uszczerbku na zdrowiu ostatnio drastycznie zaostrzono
Chyba najbardziej znanym przypadkiem osobnika celowo zakażającego innych chorobą był w Polsce Simon Mol. Mężczyzna był nosicielem wirusa HIV, którym z premedytacją zarażał nieświadome kobiety poprzez kontakty seksualne. Ofiar było kilkadziesiąt. Mola aresztowano w 2007 r. i postawiono mu zarzut spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Kameruńczyk nie został jednak skazany, bo w 2008 r. zmarł. Podobnych sprawców było w naszym kraju więcej, zwłaszcza pod koniec pierwszej dekady XXI w.
Wiemy już, że istnieje przepis, który sprawia, że celowe zakażenie kogoś chorobą może się skończyć odsiadką. Mowa o art. 156 §1 kodeksu karnego. Od czasu Simona Mola czy Wiesława S. wiele się jednak zmieniło. Wówczas za przestępstwo spowodowania u kogoś ciężkiego uszczerbku na zdrowiu groziło do 10 lat więzienia. Dzisiaj przepis ten wygląda następująco:
Kto powoduje ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci:
1) pozbawienia człowieka wzroku, słuchu, mowy, zdolności płodzenia,
2) innego ciężkiego kalectwa, ciężkiej choroby nieuleczalnej lub długotrwałej, choroby realnie zagrażającej życiu, trwałej choroby psychicznej, całkowitej albo znacznej trwałej niezdolności do pracy w zawodzie lub trwałego, istotnego zeszpecenia lub zniekształcenia ciała,
3) wycięcia, infibulacji lub innego trwałego i istotnego okaleczenia żeńskiego narządu płciowego,
podlega karze pozbawienia wolności od lat 3 do 20.
Już na pierwszy rzut oka można dostrzec, że karę wyraźnie zaostrzono. Do tego nie sposób nie zauważyć, że wcale nie chodzi wyłącznie o choroby nieuleczalne. Ustawodawca doszedł do wniosku, że na taką samą karę zasługuje także spowodowanie u kogoś innej choroby, która realnie zagraża jej życiu. Ma to interesujące implikacje w dzisiejszych szalonych realiach
Z pewnością większość z nas usłyszała w okresie epidemii covid-19 o imprezach z pogranicza miejskiej legendy o nazwie „corona party”. Ot, uczestnicy celowo zarażali siebie nawzajem koronawirusem. W założeniu miało to pozwolić na naturalne nabycie odporności na patogen. Była to swego rodzaju kontynuacja imprez związanych z ospą czy odrą. Czy to przestępstwo? Jak najbardziej, o ile rzeczywiście dojdzie do zakażenia w takich okolicznościach drugiej osoby.
W skrajnym przypadku zakażenie kogoś chorobą może się skończyć dla sprawcy nawet dożywociem
Sformułowania „Choroba nieuleczalna” czy „długotrwała” nie budzą większych wątpliwości. Ktoś mógłby się jednak zastanawiać nad tym, jak interpretować pojęcie „choroby realnie zagrażającej życiu”. Można oczywiście zdać się na współczesną wiedzę medyczną. Dla niektórych sprawców byłby to jednak problem nie do przeskoczenia. Można więc posiłkować się tym, że jeśli choroba rzeczywiście realnie zagrozi czyjemuś życiu, to przesłanki zastosowania przytoczonego wyżej przepisu są jak najbardziej spełnione.
Warto przy tym dodać, że jeśli taka osoba umrze, to na podstawie §3 mamy do czynienia z jeszcze surowszą odpowiedzialnością. W tym przypadku sąd nie może orzec kary niższej niż 5 lat pozbawienia wolności. Sprawcy grozi zaś nawet dożywocie.
Co jednak jeśli zakażenie kogoś chorobą nie było celowe, a także nie wchodzi w grę sprawstwo z zamiarem ewentualnym? W tym wypadku warto zwrócić uwagę na §2:
Jeżeli sprawca działa nieumyślnie, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Należy także pamiętać, że celowe zakażenie kogoś chorobą dużo mniej poważną także stanowi czyn zabroniony. Mowa o średnim i lekkim uszczerbku na zdrowiu. Art. 157 k.k. penalizuje nie tylko naruszenie jakiegoś narządu ciała drugiej osoby, ale także wywołanie u niej innego rodzaju rozstroju zdrowia. Dokładna kwalifikacja zależy od tego, jak długo dana osoba podlega hospitalizacji, oraz tego, czy sprawca działał umyślnie.
To nie koniec. Jeżeli do zakażenia nie dojdzie, to i tak w niektórych przypadkach nawet samo narażenie kogoś na niebezpieczeństwo może skutkować odpowiedzialnością karną. Wszystko dzięki art. 161 k.k. Wystarczy, że sprawca jest zarażony wirusem HIV lub dotknięty chorobą weneryczną lub zakaźną, ciężką chorobą nieuleczalną lub realnie zagrażającą życiu. Kara wynosi od 3 miesięcy do lat 5 pozbawienia wolności. Jeśli naraził na niebezpieczeństwo wiele osób, to grozi mu nawet 10 lat w więzieniu.