Kaufland to całkiem popularna w Polsce sieć, choć oczywiście nie jest tak, że punkt firmy jest na każdym kroku. Nie każdy natomiast wie, że jest to młodszy nieco bardziej „luksusowy” brat popularnego Lidla. Trzeba przyznać, że zakupy w Kaufland nie przypominają tych np. w Carrefourze.
Opisywaliśmy niedawno temu zakupy w supermarkecie Carrefour. To było trochę specyficzne doświadczenie – ludzi było niewiele, duża część towaru miała „outletowe” ceny.
Z Kauflandem jest inaczej. Sporo sklepów tej sieci jest zlokalizowanych w dobrych punktach, różnorodnego towaru nie brakuje, „outletowych” promocji raczej nie ma. Trochę się można poczuć jak za „złotych czasów” supermarketów, kiedy te jeszcze nie były podgryzane przez supermarkety – i kiedy to właśnie do takich punktów zwykle jeździła wielkomiejska klasa średnia.
Zakupy w Kaufland. Oto „tajemnica” sieci
Kaufland w Polsce ma ok. 240 marketów i zatrudnia 15 tys. osób. Nie jest gigantem, jak dyskonty, ale jest całkiem poważnym graczem w handlu. I na pewno nie sprawia wrażenia, jakby miał się zwijać.
Gdzie leży więc tajemnica sieci? No bo przecież stricte supermarketowe sieci nie radzą sobie najlepiej (Tesco uciekło z Polski, Auchan współpracuje z Rosją…). Otóż Kaufland to tak naprawdę część lidlowego imperium. Obie sieci należą bowiem do działającej od niemal 100 lat niemieckiej Grupy Schwarz. Obie firmy w jej ramach mają co prawda sporą autonomię. Natomiast Kaufland bardzo korzysta z bliskości Lidla – zupełnie inaczej można np. negocjować z dostawcami, gdy jest się częścią „lidlowego” koncernu.
Na pewno też jednak obie sieci w pewien sposób ze sobą konkurują. Kaufland to jednak z założenia propozycja dla klienta bardziej „premium”, gdy Lidl był przez lata tanim dyskontem. To wszystko się zmieniło – Lidl ma coraz bardziej konkurencyjną ofertę i przyciąga zamożniejszych klientów. Zresztą w Polsce i tak Lidl zawsze był traktowany jako bardziej „premiumowy” dyskont – do tych bardziej masowych należały Biedronka czy Dino.
Ciągle wydaje się natomiast, że funkcjonowanie Lidla i Kauflandu w jednej grupie ma sens. Do tej drugiej sieci pójdziemy, jeśli chcemy znaleźć bardziej zróżnicowaną ofertę, jeśli możemy wydać trochę więcej pieniędzy – i jeśli możemy spędzić w sklepie trochę więcej czasu.
A czy grozi nam to, że koncern w pewnym momencie będzie chciał zrezygnować z mniej popularnej marki Kaufland i sklepy przemienić na lidlowe? To wątpliwe. Grupa Schwarz ma bardzo ambitne plany i chce silnie rozwijać markę. Bardzo ważny w tej strategii jest sklep internetowy Kaufland, który ma sprzedawać produkty od różnych dostawców. Jest nawet plan, by funkcjonował on trochę jako „niemiecka Alibaba”. Choć więc sektor super/hipermarketów ma ewidentny kryzys, to Kaufland raczej przechodzi go ochronną ręką. I dobrze – kto w końcu by chciał, aby zostały nam jedynie dyskonty oraz Żabki?