Zaręczyny, choć w wymiarze społecznym są wiążącą obietnicą, w świetle prawa nie pełnią już tak doniosłej funkcji, jak następujące po nich małżeństwo. Czy jednak słusznie spychamy ten akt woli na obrzeża naszych obowiązków prawnych? Czym są zaręczyny w świetle prawa? I jakie prawa powstają po ich przyjęciu?
Zaręczyny w świetle prawa
Instytucji zaręczyn na chwilę obecną nie reguluje nasz system prawny. Ich zawarcie nie rodzi więc po żadnej z zainteresowanych stron żadnego obowiązku. I chyba na wstępie trzeba podkreślić, że nie ma ani w Polsce, ani w innych krajach Europu przepisu, który pozwoliłby na przymuszenie do zawarcia związku małżeńskiego na podstawie zaręczyn. Inaczej przedstawia się sprawa ewentualnego odszkodowania, ale o tym za chwilę.
Co ciekawe instytucja zaręczyn ma w prawie bardzo długą tradycję. Był czas, kiedy regulowały lub choćby wspominały o niej przepisy. Chyba najbardziej szczegółowe uregulowanie znajdziemy w prawie rzymskim, gdzie stanowiły one ofertę i przyrzeczenie przyszłego małżeństwa. Ich zerwanie wiązało się z zapłatą kary pieniężnej, później zastąpiono ją odszkodowaniem.
Zaręczyny pojawiają się również w prawie kanonicznym, w którym stanowią ochronę przed pochopnym zawarciem małżeństwa.
Narzeczeństwo w świetle prawa
Jako instytucja prawa cywilnego w polskim systemie pojawiły się w roku 1945, w dekrecie dotyczącym prawa małżeńskiego. Zgodnie z jego przepisami zrywający zaręczyny bez podania przyczyny lub doprowadzający do ich zerwania odpowiadał za straty, jakie poniosła druga strona w związku z przygotowaniem do zawarcia małżeństwa.
Obecnie prawo rodzinne nie reguluje zaręczyn w żaden sposób. Chcąc patrzeć na nie jednak z czysto prawnego punktu widzenia, można przyjąć, że będą one traktowane jako umowa. Częściowo można uznać, że będzie to tzw. umowa przedwstępna. Zgodnie z taką interpretacją pierścionek zaręczynowy mógłby być uznany za zadatek lub zaliczkę. Oczywiście wtedy pojawiłaby się osobna kwestia, jaką jest zwrot pierścionka zaręczynowego (albo odwołanie darowizny pierścionka zaręczynowego). Ale o tym innym razem.
Takie traktowanie zaręczyn byłoby również możliwe tylko wtedy, gdy na małżeństwo spojrzelibyśmy jako na umowę, a nie – jak chce część doktryny – jak na zdarzenie prawne. Oczywiście traktowanie zaręczyn jako umowy przedwstępnej nie jest do końca słuszne również z innego powodu. Umowa przedwstępna umożliwia sądowne dochodzenie zawarcia umowy przyrzeczonej, co w tym przypadku byłoby niezgodne z przepisami kodeksu rodzinnego.
Bliższe rzeczywistości byłoby więc uznanie, że zaręczyny stanowią umowę, na mocy której powstaje zobowiązanie naturalne, czyli takie, które nie może być dochodzone przed sądem.
Czy wobec tego zaręczyny nie wywołują żadnych skutków prawnych?
Z całą pewnością, nawet na gruncie obecnych przepisów zaręczyny wywołują możliwość dochodzenia odszkodowania za szkodę, która polega na poczynieniu wydatków związanych z przygotowaniami do zawarcia małżeństwa. Ponadto po ich zerwaniu powstaje roszczenie o tzw. bezpodstawne wzbogacenie, które dotyczy wszystkich kosztownych prezentów. W przypadku prezentów mogłaby być mowa również o cofnięciu umowy darowizny. Nie możemy zapominać również o wręcz mityczny zadośćuczynieniu. Zerwanie zaręczyn i odszkodowanie wiąże się jednak nieodłącznie z poniesieniem krzywdy, którą należy udowodnić.