Zarobki w Hollywood. W połowie zeszłego roku wybuchł głośny konflikt między Scarlett Johansson i wytwórnią Disneya, którego przyczyną była zmiana dystrybucji filmu „Czarna Wdowa”, w którym zagrała tytułową rolę.
W związku z pandemią COVID-19 i idącym za tym zamknięciem kin na świecie, Disney – podobnie jak inne duże wytwórnie – zdecydował się na hybrydową dystrybucję swoich filmów – kinową i w streamingu, które odbyły się jednocześnie. Jak ta decyzja wpłynęła na zarobki w Hollywood w czasie pandemii COVID-19 oraz jak zakończył się ten konflikt?
Od kiedy wybuchła pandemia COVID-19 wielkie wytwórnie filmowe, w obawie przed stratami sięgającymi setek milionów dolarów, zdecydowały się na hybrydową dystrybucję swoich filmów. Jednocześnie filmy miały (w przypadku Warner Bros. nadal tak jest) swoją premierę w kinach i jednocześnie na platformach stremingowych należących do danej wytwórni. W przypadku Disneya jest to Disney+. To doprowadziło do konfliktu na linii Scarlett Johansson i Disneya.
Czy Disney nie dopełnił kontraktu? Zarobki w Hollywood
W kontrakcie Scarlett Johansson dotyczącym roli w „Czarnej Wdowy” zapisane było zagwarantowanie zysków ze sprzedaży biletów. Przed pandemią COVID-19 był to standardowy zapis określający zarobki w Hollywood. Przez to jednak, że film ten pojawił się także równolegle w serwisie Disney+ część widowni zrezygnowała z wybrania się do kin i obejrzała go w domu. Umowa między Disneyem a Scarlett Johansson zakładała, że aktorka będzie miała zagwarantowaną wyłączną dostępność filmu w kinach. Na tej podstawie negocjowano jej stawkę za rolę. Według nieoficjalnych szacunków z tego powodu aktorka mogła stracić nawet 50 mln dolarów.
W związku z tym, Disney został przez aktorkę pozwany. Odpowiedź wytwórni była szokująca i odwracająca kota ogonem. Otóż, zdaniem Disneya Scarlett Johansson nie było żadnych podstaw w tym działaniu. Pozew, zdaniem wytwórni, jest smutny i niepokojący z powodu bezdusznego lekceważenia przerażających i długotrwałych globalnych skutków pandemii COVID-19. Niesmak pozostał a na domiar złego dla Disneya, w międzyczasie nad podobnymi pozwami zastanawiały się inne znane aktorki – Emily Blunt i Emma Stone.
Film „Czarna Wdowa” przyniósł wytwórni Disney blisko 379 milionów dolarów zysków od dnia premiery, czyli 9 lipca 2021 roku. Według szacunków studia film zarobił 60 milionów dolarów za pośrednictwem platformy Disney + w usłudze Premier Access. Zatem widać wyraźnie skalę wpływów jakie przyniosła wytwórni dystrybucja hybrydowa oraz, że zarobki w Hollywood powinny być określane odmiennie niż miało to miejsce jeszcze kilka lat temu. Dlatego też Disney ostatecznie, w atmosferze niemałego skandalu, zdecydował się na zawarcie z aktorką ugody. Według zagranicznych portali branżowych Scarlett Johansson miała uzyskać od Disneya rekompensatę przekraczającą sumę 40 milionów dolarów.
Przyszłość streamingu
Ewidentnie Disney przestrzelił w tej sytuacji – mając wcześniej bardzo dobrą prasę stworzył wokół siebie negatywną atmosferę w imię pomnożenia zysku kosztem swoich aktorów. Ponadto, Disney wydaje się popadać w hipokryzję, mając na sztandarach hasła o równości między kobietami a mężczyznami oraz walkę z utrwalaniem rasowych stereotypów jednocześnie przeczy tym ideałom.
Oczywiście dla Disneya wybuch pandemii COVID-19 to idealna okazja do promowania Disney+, który notabene wejdzie do Polski prawie 3 lata po premierze na rynku amerykańskim (premiera Disney+ planowana jest w Polsce latem tego roku.
Dlaczego o tym piszemy w portalu zajmującym się przede wszystkim prawem i gospodarką? Powodów jest kilka. Po pierwsze, platformy streamingowe pojawiają się obecnie jak grzyby po deszczu, przez co wpłynie to na nasze wybory w kwestii rozdysponowania naszymi środkami przeznaczanymi na rozrywkę. Po drugie, by pokazać, że pandemia COVID-19 ma wpływ absolutnie na każdego i na każdy aspekt naszego funkcjonowania. Po trzecie, sygnalizuje to nam, zwykłym ludziom, że era tradycyjnej dystrybucji kinowej na tle stale rozrastającego się biznesu streamingowego, powoli odchodzi do lamusa. Czy to dobrze, czy źle okaże się w niedalekiej przyszłości. Na zakończenie dodać należy, dla przykładu, że choćby z takiego Netflixa, jako jeden z największych na świecie rozrywkowych serwisów streamingowych, korzysta 214 mln opłacających abonament użytkowników w ponad 190 krajach. Udostępnia on wiele gatunków filmów, seriali, programów w różnych językach.