Zmiany w ustawie antyzatorowej mają na celu wyeliminowanie nieuczciwych praktyk w windykacji. Przede wszystkim chodzi o zbycie roszczenia o rekompensatę za opóźnienia w płatności zobowiązania. Od 1 stycznia 2020 r. nie będzie to już działanie zgodne z prawem.
Od początku przyszłego roku nie będzie można sprzedać prawa do rekompensata za opóźnienie w płatności
Gazeta Prawna informuje właśnie o bardzo interesujących skutkach wejścia w życie znowelizowanej ustawy antyzatorowej z początkiem tego roku . Oprócz zmiany nazwy aktu na „ustawę o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych” w grę wchodzą istotne dla branży windykacyjnej zmiany.
Przede wszystkim chodzi o zbycie roszczenia o rekompensatę za opóźnienia w płatności. Jest to zryczałtowana kwota przysługująca wierzycielowi za sam fakt konieczności dopominania się o pieniądze z tytułu przedawnionych zobowiązań. Od wejścia w życie zmian w ustawie taka praktyka przestanie być zgodna z prawem.
Prawodawcy dostrzegli istotny problem z ukształtowanymi na rynku praktykami. To uboczne świadczenia stanowiło dość łakomy kąsek chociażby dla firm windykacyjnych. Wystarczyła bowiem duża liczba przedawnionych i wymagalnych zobowiązań, by móc od każdego po kolei oczekiwać zapłaty zryczałtowanej rekompensaty.
Zbycie roszczenia o rekompensatę za opóźnienia pozwalało firmom windykacyjnym i faktoringowym zarabiać na samej ubocznej należności
W szczególności dotyczyło to dużych podmiotów świadczących usługi okresowe. W ich przypadku należności każdorazowo mogły być stosunkowo niewielkie – sięgające raptem kilkudziesięciu złotych. Czasami nawet kwoty te były jeszcze mniejsze. Zazwyczaj takiej firmie nie opłacało się jakoś przesadnie domagać się tak niewielkich pieniędzy. Sytuacja zmieniała się jednak, gdy na przykład zobowiązany rezygnował z dalszej współpracy.
Opłacalnym sposobem radzenia sobie z takimi przypadkami było sprzedanie zobowiązania firmie windykacyjnej. Takie posunięcie oznaczało także zbycie zobowiązania za opóźnienia. Nowy właściciel wierzytelności mógł zbiorczo egzekwować wszystkie kupione zobowiązania – i sporo zarobić na samej rekompensacie.
Dzisiejsze Ministerstwo Rozwoju tłumaczy, że zmiana jest podyktowana chęcią wyeliminowania z obrotu gospodarczego ewidentnej patologii. Zbycie roszczenia o rekompensatę tak naprawdę zaburzało równowagę pomiędzy należnością główną a uboczną. Kumulacja roszczeń sprawiała, że rekompensaty często przewyższały samo pierwotne zobowiązanie.
Przygotowana przez rządzących zmiana stanowi przywrócenie równowagi pomiędzy prawami wierzyciela a interesami zobowiązanego
To z kolei zaprzeczało tak naprawdę społeczno-gospodarczemu przeznaczeniu samej rekompensaty – zwróceniu wierzycielowi kosztów samego dochodzenia przedawnionego zobowiązania. W przypadku równoczesnego dopominania się o spłatę kilku różnych takich wierzytelności nie ma zwielokrotnienia tychże kosztów. Także i na ten fakt zwracają uwagę projektodawcy zmian.
Podstawowym celem ustawy antyzatorowej była walka z opóźnieniami w płatnościach. To zjawisko bardzo negatywnie odbijało się na prowadzeniu działalności gospodarczej. Taki sam skutek, choć oczywiście w zauważalnie mniejszej skali, ma także stworzenie z rekompensat za koszty windykacji sposobu zarobku. I to niekoniecznie samym pierwotnym wierzycielom.
Nie sposób nie zauważyć, że na zmianach ucierpi przede wszystkim branża windykacyjna oraz faktoringowa. Wierzyciele w większości przypadków raczej jej zbytnio nie odczują. Z pewnością poprawi się za to sytuacja mniejszych przedsiębiorstw, które zbycie roszczenia o rekompensatę przez ich wierzyciela kosztowało konieczność zapłaty dużych sum.
Wydaje się przy tym, że wchodzące w życie 1 stycznia 2020 zmiany w tym zakresie stanowią bardzo rozsądną regulację.