Opóźnienia w płatnościach to problem większości polskich przedsiębiorców. Wszystko wskazuje na to, że nadciąga koniec zatorów płatniczych. Już wkrótce powinny one zostać ograniczone ustawą.
Brak płynności finansowej
Problem utraty płynności finansowej ze względu na zatory płatnicze to powszechna bolączka większości przedsiębiorców. Małe i średnie przedsiębiorstwa może ona doprowadzić do bankructwa lub na jego skraj. Problemem są przede wszystkim wydłużające się nawet do 190 dni terminy płatności. Jak podkreśla minister przedsiębiorczości i technologii, Jadwiga Emilewicz:
„Relacja producent – dystrybutor, producent – sprzedawca jest dziś bardzo trudna właśnie z powodu zatorów płatniczych. Przedsiębiorca czasem czeka 190 dni albo dłużej na należność po wystawieniu faktury. Odbiorca de facto się u niego kredytuje.”
Teoretycznie powyższą kwestię powinna rozstrzygać windykacja, jednak w praktyce jest ona mało skuteczna, choćby z uwagi na czas trwania. Firmy są wówczas zmuszane do kredytowania lub doprowadzane do bankructwa.
Ograniczenie zatorów płatniczych – ustawa już jesienią
Po spotkaniach z przedsiębiorcami w Kalwarii Zebrzydowskiej Jadwiga Emilewicz uznała, że szereg przedstawionych przez nich pomysłów inspiruje do nowelizacji przepisów:
„Przyspieszona amortyzacja – to był postulat z mojego poprzedniego spotkania w Kalwarii. To była na tyle atrakcyjna propozycja, że ją po półtora roku wprowadziliśmy w życie. Często powtarzam, że to jest pomysł przedsiębiorców z Kalwarii”.
Spotkania z przedsiębiorcami zaowocowały konkretnymi rozwiązaniami, które minister Emilewicz zamierza wdrożyć w życie. Wszystko wskazuje na to, że ustawa ograniczająca zatory płatnicze gotowa będzie jesienią tego roku.
Koniec zatorów płatniczych – co się zmieni?
Przede wszystkim nowa ustawa zakłada skrócenie terminów płatności. Nowe terminy będą wynosić 60 dni dla podmiotów gospodarczych pozostających względem siebie w dysproporcji (czyli między podmiotami małymi i dużymi) oraz 30 dni dla administracji. Skutkiem opóźnienia płatności będzie naliczenie kary administracyjnej wysokości do 5 proc. wartości niezapłaconej faktury.
Ustawa przewiduje również wprowadzenie tzw. rejestru niesolidnych płatników, który będzie ogólnodostępny i ułatwi selekcję partnerów biznesowych jeszcze przed zawarciem transakcji. Bazowałby on na sprawozdaniach z przebiegu regulowania zobowiązań. Oznacza to, ze firmy byłyby zobligowane raportować ile faktur opłaciły w ciągu 30 dni, ile do 60 itd.
Podatek za fakturę dopiero po zaksięgowaniu pieniędzy
Bardzo ważną zmianę stanowić będzie tzw. ulga za złe długi. W dużym uproszczeniu oznacza ona, że podatek za niezapłacone należności przedsiębiorca będzie mógł uiścić po ich zaksięgowaniu. Jest to kluczowa dla przedsiębiorców zmiana.
Jadwiga Emilewicz twierdzi, że zmiana przepisów powinna zachęcić przedsiębiorców z małego i średniego sektora do udziału w przetargach ogłaszanych przez administrację publiczną.
„To jest dla nas bardzo ważne, bo to jest 160 mld zł, które w ten sposób trafia na rynek w ramach zamówień usług i towarów przez stronę publiczną. To nie tylko duże zamówienia np. na prace budowlane, ale także drobne rzeczy, jak przykładowo tonery czy papier.”
Procedury w tym zakresie zostaną uproszczone. Nastąpi również zwiększenie odpowiedzialności po stronie zamawiającego.
Koniec zatorów płatniczych wydaje się przesądzony. Jedno jest pewne, jeżeli w życie wejdą zapowiadane zmiany, będzie to ogromna zmiana in plus dla małych i średnich przedsiębiorstw. Mimo, że pomysły zaproponowane przez Jadwigę Emilewicz nie są autorskim pomysłem naszego rządu, ale kalką prawa unijnego, pozostaje wierzyć, że ich wprowadzenie wpłynie przede wszystkim na mentalność samych przedsiębiorców.
Przypomnijmy, że według Ministerstwa Cyfryzacji obecnie aż 80-90 proc. polskich firm deklaruje trudności z opóźnionymi płatnościami. Średnia wartość niezapłaconych faktur w portfelu firmy wynosi 22,7 proc., co najprościej mówiąc oznacza, że na każdy 1000 zł przypada 227 zł zaległości.