Sharenting to wyraz powstały z połączenia słów „share” (dzielić się) i „parenting” (rodzicielstwo). Odnosi się on do zjawiska polegającego na dzieleniu się przez rodziców – za pośrednictwem internetu – zdjęciami i nagraniami z udziałem swoich dzieci. Wiele par dzieli się nawet wydrukami z USG jeszcze przed narodzeniem dziecka. Jednak publikowanie w sieci zdjęć i wideo z wizerunkiem dziecka oraz informacji o dzieciach wiąże się z różnymi zagrożeniami, których niestety nie wszyscy rodzice są świadomi. Niektórzy udostępniają zdjęcia komu popadnie.
Publikują zdjęcia z dziećmi – to rodzice myślą o sharentingu
Badanie przeprowadzone przez IRCenter dla agencji Newseria wykazało, że 60 proc. rodziców – jak twierdzi – raczej nie udostępnia w mediach społecznościowych zdjęć, na których widać ich dzieci. 40 proc. rodziców uważa, że ważny jest kontekst publikacji i otoczenie, do którego adresujemy zdjęcie. W publikowaniu zdjęć nie widzą nic złego, pod warunkiem że zdjęcie nie przedstawia dziecka w sytuacji intymnej i że fotografia trafi do rodziny i bliskich znajomych. Dla 11 proc. ważny jest wiek dziecka (chętniej dzielą się zdjęciami młodszych dzieci), dla 5 proc. to, czy na zdjęciu widać jego twarz. Ta ostatnia grupa twierdzi, że można publikować zdjęcia z dziećmi, ale wtedy, gdy na fotografiach nie widać ich twarzy.
Tylko 14 proc. rodziców to zdecydowani przeciwnicy sharentingu. Z kolei 3 proc. rodziców nie dostrzega żadnych zagrożeń związanych z publikacją w sieci wizerunku swojego potomka.
Jakie zagrożenia wiążą się z sharentingiem?
Niestety poprzez udostępnienie w sieci zdjęć swoich dzieci możemy zrobić krzywdę maluchom. Materiały mogą trafić w ręce hakerów. Ci skorzystają z nich na przykład, by ukraść tożsamość dziecka albo użyją ich w kontekście seksualnym. Według prognoz banku Barclays do końca tej dekady aż dwie trzecie oszustw finansowych i kradzieży tożsamości będzie wynikiem publikacji w internecie zdjęć z dziećmi.
Dlatego, zanim jako rodzice udostępnimy w sieci zdjęcie, na którym widać nasze dziecko, przemyślmy to dwa razy. Weźmy pod uwagę wszystkie możliwe konsekwencje tej decyzji. Warto pamiętać, że treści raz opublikowanych w internecie bardzo trudno się pozbyć. Nawet jeśli zdjęcia zostaną udostępnione tylko na prywatnych kontach, mogą zostać przez kogoś skopiowane i wykorzystane w nieodpowiedni sposób w dowolnym momencie. I jeszcze jedna sprawa: warto zastanowić się, jak publikacja takich zdjęć będzie odbierana przez dzieci, gdy te już dorosną. W końcu chyba żaden rodzic nie chciałby, aby jego dziecko miało mu kiedyś za złe to, że w jakikolwiek sposób naruszył jego prywatność.