Złoto po raz kolejny bije rekordy – i to w tempie, które jeszcze niedawno wydawało się nie do pomyślenia. Jak zauważa Michał Tekliński, ekspert rynku złota w Goldsaver, tylko w ostatnich dniach metal kilkukrotnie ustanawiał nowe historyczne maksima, osiągając 22 września poziom 3728 dolarów za uncję. To jednak, jak twierdzi analityk, może być dopiero przystanek, bo fundamenty dla dalszych wzrostów są wyjątkowo silne.
Fed daje sygnał – inwestorzy uciekają w złoto
Decyzja Rezerwy Federalnej o obniżeniu stóp procentowych o 25 punktów bazowych, do przedziału 4–4,25%, była pierwszym takim ruchem od początku prezydentury Donalda Trumpa. Oficjalny powód – spowolnienie rynku pracy i chęć ochrony zatrudnienia – nie przekonał wszystkich. Inflacja w USA wciąż wynosi 2,9%, a Jerome Powell sam przyznał, że zejście do celu 2% może zająć nawet kilka lat. Dla części inwestorów to sygnał, że amerykańska polityka pieniężna znalazła się w kleszczach – między presją polityczną a twardą rzeczywistością inflacyjną.
Nie pomaga też fakt, że Trump coraz śmielej ingeruje w niezależność Fed, forsując swoich ludzi do Rady Gubernatorów. Tekliński podkreśla, że jeśli prezydent rzeczywiście przejmie kontrolę nad większością w tym ciele, to dla globalnych rynków będzie to sygnał ostrzegawczy – dolar może stracić część wiarygodności, a złoto zyskać kolejny impuls.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 20,77%
Schiff straszy kryzysem, banki widzą 5000 USD
Peter Schiff, znany krytyk Fed i komentator gospodarczy, idzie jeszcze dalej. Jego zdaniem Ameryka wchodzi w kryzys długu publicznego – nie prywatnego, jak w 2008 roku – a świat może stracić zaufanie do obligacji USA. Na potwierdzenie przywołuje fakt, że Chiny ograniczyły swoje zaangażowanie w amerykański dług do najniższego poziomu od 2009 roku.
Banki inwestycyjne starają się nadążyć za nastrojami. Deutsche Bank prognozuje średnią cenę złota na poziomie 4000 dolarów w 2026 r., a Goldman Sachs nie wyklucza nawet 5000 dolarów, jeśli inwestorzy zaczną traktować Fed jak instytucję pod dyktando polityków.
Polska też kupuje
Co ciekawe, w tym wyścigu uczestniczy również Narodowy Bank Polski. Jak przypomina Tekliński, nasze rezerwy złota przekroczyły już 515 ton, co stanowi ponad 21% aktywów. Prezes NBP Adam Glapiński zapowiedział, że docelowo złoto ma odpowiadać za 30% rezerw – to oznacza konieczność zakupu setek ton, które mogą wpłynąć na globalny rynek.
Scenariusz bazowy zakłada, że złoto wciąż ma przestrzeń do wzrostów – nawet jeśli po drodze nie zabraknie korekt. Prognozy na poziomie 3800 USD jeszcze w tym roku nie brzmią dziś fantastycznie, a horyzont 4000 USD wydaje się coraz bliżej. W tym sensie pytanie, gdzie leży sufit dla złota, pozostaje otwarte – a odpowiedzią może być nie tyle rynek, co politycy i banki centralne.