Ludzie oburzają się na to, że kieleckie kino nazywa się Moskwa. I trudno im się dziwić

Codzienne Dołącz do dyskusji
Ludzie oburzają się na to, że kieleckie kino nazywa się Moskwa. I trudno im się dziwić

Zmiana nazwy kieleckiego kina Moskwa jest nieunikniona? Na obiekt wylała się fala hejtu. Internauci są zbulwersowani i trudno im się w sumie dziwić. Takie doniesienia będą zapewne coraz częstsze.

Zmiana nazwy kina Moskwa

W lokalnym serwisie informacyjnym „FaktyKielce24.pl” czytamy, że internauci domagają się, aby nastąpiła zmiana nazwy kina Moskwa. Kieleckie kino wyłączyło nawet możliwość komentowania postów zamieszczonych na facebookowym profilu obiektu. Napór internautów nosi wręcz znamiona hejtu i jest poniekąd zrozumiały.

W źródłowym serwisie czytamy też, że miejska radna z ramienia Koalicji Obywatelskiej – Anna Myślińska – żądała, by zasłonięto nazwę kina. Taki postulat argumentowała tak:

Kino Moskwa znajduje się w centrum miasta. Przyszedł mi do głowy pomysł, żeby kino zmieniło czasowo nazwę, choćby w taki sposób, żeby napis „Moskwa” przesłonić flagą Ukrainy

Jak do sprawy odniósł się sam obiekt? Nie ugięto się pod naporem żądań. W odpowiedzi wskazano:

Proszę skończyć dyskusję o zmianie nazwy kina Moskwa, bo takowej zmiany nie planujemy. Solidaryzujemy się z Ukrainą i skupiamy się na wzbogaceniu oferty kulturalnej dla mieszkających w naszym regionie uchodźców. Chcemy dać im wytchnienie i odrobinę uśmiechu na seansach filmowych.

Dodano także, że:

Uśmiech na ich twarzach jest ważniejszy od wszelki bezsensownych dyskusji, pełnych agresji i nienawiści, której nie akceptujemy w naszym kinie! Dziękujemy wszystkim osobom, od których w ostatnich dniach otrzymaliśmy wsparcie i dobre słowo

W podobnym tonie wypowiadano się także wcześniej.

Dziś kino Moskwa, jutro PKiN?

Członkowie stowarzyszenia „Przyjazne Kielce” także sprzeciwili się zmianie nazwy kina Moskwa. Rozsądnie przy okazji wskazali, że:

Ta nazwa wrosła w historię miasta, stała się częścią naszego dziedzictwa. Dziś Moskwa, a jutro co – imion Natasza czy Olga zabronią?

I jest to bardzo mądry komentarz w kontekście obecnej sytuacji. Faktem jest, że wojna w Ukrainie jest skutkiem agresji rosyjskiej, a rosyjscy żołnierze dopuszczają się przerażających zbrodni. Mordowanie cywilów, gwałty, rabunki, równanie z ziemią miast, a okrucieństwa można wyliczać.

Niewątpliwie każdy odpowiedzialny za wszelkie zbrodnie – od żołnierzy najniższego szczebla, aż po Władimira Putina – powinien ponieść najsurowszą karę, zaś międzynarodowe stosunki z Federacją Rosyjską jeszcze przez długie dziesięciolecia (nawet w wypadku zaprzestania działań napastniczych) powinny opierać się przede wszystkim o surowe sankcje.

Mimo wszystko tego rodzaju postulaty, choć zrozumiałe, bo niesione obrzydzeniem do wszystkiego, co rosyjskie (a „rosyjskość” w opinii publicznej obecnie kojarzy się wyłącznie z jej imperialistycznym i bezwzględnym obliczem), mają w sobie nieco absurdu.

Ale czy akurat w tym wypadku? Kino Moskwa w obecnej lokalizacji nosiło najpierw nazwę „Palace”, podczas okupacji „Hamburg”, a następnie „Bałtyk”. Portal „Made in Świętokrzyskie” podaje, że „Moskwą” nazwano je najpewniej z okazji obchodów święta umacniania przyjaźni polsko-radzieckiej.

Czy takie zmiany są konieczne?

Szczególnie w ostatnich latach szczególnie często wspomina się o „dekomunizacji”, pokazowo zrywając z niektórymi elementami pozostawionymi przez miniony ustrój, narzucony i utrzymywany przecież przez stalinowski ZSRR.

Przewijają się postulaty nawet najdalej idące, jak wyburzenie PKiN. Wojna w Ukrainie może dać kolejny impuls do formułowania tego rodzaju pomysłów, choć zdaję sobie sprawę, że omawiany w tym wpisie przypadek sprowadza się do niechęci do samej „Moskwy”, nie zaś do nazwy „Moskwa” narzuconej w obliczu celebrowania przyjaźni polsko-radzieckiej.

Nie wiadomo, jak wiele rosyjskich symboli będzie przedmiotem – zrozumiałego – ataku, ale można założyć, że takie ataki będą się pojawiać. Nie chcę rozstrzygać, czy rozumowanie stojące za takimi atakami jest dobre albo złe. Na pewno ma swoje solidne podstawy, które trudno nazwać nieracjonalnymi.