Wyobraźmy sobie, że znaleźliście czyjś telefon. Co z nim zrobicie? Jeśli odpowiedź brzmi „zawsze o takim marzyłem, chyba sobie go wezmę”, to nagrodą może być do 3 lat w więzieniu. Ta poprawna może być wręcz zaskakująca. Przepisy nakazują, by znaleziona rzecz trafiła do starosty. Są oczywiście pewne istotne wyjątki.
Czy aby na pewno to starości powinni się zajmować poszukiwaniem właścicieli rzeczy zaginionych?
Każdy może zgubić coś względnie wartościowego. Ustawodawca postanowił nawet uchwalić dedykowaną tego rodzaju zagadnieniom ustawę o rzeczach znalezionych. Akt ten, jak się łatwo domyślić, określa obowiązki obywateli i poszczególnych organów dotyczące postępowania z taką rzeczą. Trzeba przyznać, że niektórym przepisom daleko do oczywistości.
Nie należy do nich art. 4. Zgodnie z tym przepisem, jeżeli wiemy, do kogo należy zaginiona rzecz, to powinniśmy niezwłocznie jej właściciela powiadomić i wezwać do odbioru swojej własności. Brzmi prosto, prawda? Sytuacja komplikuje się w momencie, gdy nie wiemy, kto zgubił portfel, klucze, telefon, okulary, czy dowolną inną rzecz. Wówczas, co do zasady, powinniśmy pofatygować się do właściwego starosty. To właśnie do tego organu należy prowadzenie postępowania w sprawach odbierania zawiadomień o znalezieniu rzeczy, przyjmowania i przechowania rzeczy znalezionych oraz poszukiwania osób uprawnionych do ich odbioru.
W przypadku większych miast nie ma to w gruncie rzeczy większego znaczenia. Zazwyczaj są miastami na prawach powiatu, więc znaleziona rzecz i tak trafi do miejsca, w którym mieszkańcy załatwiają swoje codzienne sprawy urzędowe. Gorzej jest w przypadku mniejszych miejscowości, które akurat nie są stolicami powiatu. Może się zdarzyć, że znalazcę czekać będzie dłuższa wycieczka. Z drugiej strony, to starostwa prowadzą powiatowe biura rzeczy znalezionych. Gminy nie zawsze byłyby w stanie podołać takiemu zadaniu. Zwłaszcza że rocznie państwo wydaje na ten cel zaledwie ok. miliona złotych.
Znaleziona rzecz nie zawsze musi być przekazana staroście. Na przykład dowód osobisty powinniśmy przekazać policji
Wróćmy jednak do postępowania z rzeczami znalezionymi. Nie każdą trzeba staroście fizycznie oddać, choć zawsze mamy taką możliwość. Obowiązek przekazania rzeczy spoczywa na nas wówczas, gdy w grę wchodzą: pieniądze, papiery wartościowe, kosztowności, lub rzeczy o wartości historycznej, naukowej lub artystycznej. Do starosty powinny też trafić wszystkie przedmioty, które mogą stanowić część wyposażenia wojskowego lub żołnierskiego ekwipunku. W szczególności chodzi o różnego rodzaju wojskowe dokumenty.
Warto wspomnieć, że jeżeli znaleźliśmy wyłącznie pieniądze, a ich kwota nie przekracza 100 zł, to ustawa nie zobowiązuje nas do oddawania ich staroście. Wciąż jednak musimy je zwrócić właścicielowi, o ile uda się go znaleźć.
Ustawa o rzeczach znalezionych zawiera także scenariusze obmyślanych na wypadek kilku szczególnych sytuacji. Jeżeli daną rzecz znaleźliśmy w budynku publicznym, innym budynku lub pomieszczeniu otwartym dla publiczności albo środku transportu publicznego, to oddajemy ją zarządcy danego miejsca lub pojazdu. Ten dopiero po upływie 3 dni będzie musiał przekazać rzecz staroście.
Co, jeśli znaleziona rzecz trafi na policję? Znalazca bezwzględnie powinien przekazać do najbliższego posterunku, komisariatu lub komendy rzeczy, której posiadanie wymaga pozwolenia. Obowiązek ten w szczególności dotyczy broni, amunicji, materiałów wybuchowy, ale także dowodów osobistych lub paszportów. Policja zaś zawiadamia o znalezisku starostę. W praktyce rzeczy znalezione przez policjantów często trafiają do powiatowych biur rzeczy znalezionych.
Może się też zdarzyć, że przechowanie lub oddanie rzeczy przez znalazcę jest niemożliwe. Ewentualnie wiąże się ono z niebezpieczeństwem pogorszenia się rzeczy, trudnościami lub znacznymi kosztami. Wówczas wystarczy wskazać osobie uprawnionej do odbioru danej rzeczy miejsca, gdzie może tego dokonać. Jeśli jej nie znamy, to w jej miejsce znowu wchodzi nam starosta.
Sumienny znalazca może liczyć na nagrodę, niesumienny nawet na 3 lata w więzieniu
Z pewnością wielu z nas zastanawia się, co właściwie będziemy mieli z tego, że znaleziona rzecz trafi do właściciela? Ustawodawca przewidział dwie specjalne nagrody dla uczciwych znalazców. Każdy ma prawo żądać znaleźnego w wysokości nie wyższej niż 1/10 wartości danej rzeczy. Takie żądanie powinniśmy zgłosić najpóźniej w momencie wydania rzeczy właścicielowi.
Jeżeli to nie my przechowujemy daną rzecz, to powinniśmy poinformować przechowującego, że będziemy żądać znaleźnego. Ten będzie nam musiał przekazać informacje o miejscu zamieszkania albo siedzibie osoby upoważnionej do odbioru rzeczy. Będziemy mogli od niej odebrać znaleźne w terminie miesiąca od momentu wydania rzeczy.
Druga nagroda dotyczy sytuacji, gdy znaleziona rzecz jest zabytkiem lub materiałem archiwalnym i stała się własnością Skarbu Państwa. Wówczas wysokość nagrody i warunki jej otrzymania określa w drodze rozporządzenia minister kultury.
Oprócz marchewki jest też kij. Jeśli uznamy, że po prostu sobie daną rzecz weźmiemy, to dopuszczamy się przywłaszczenia zgodnie z art. 119 kodeksu wykroczeń. Grozi nam areszt, ograniczenie wolności albo grzywna. Może być jeszcze gorzej. Jeżeli znaleziona rzecz jest warta więcej niż 500 zł, to popełniamy przestępstwo z art. 284 kodeksu karnego. Wówczas grożą nawet 3 lata pozbawienia wolności.