Niedługo będzie można spokojnie znaleźć pieniądze na ulicy, bez obowiązku informowania o tym starosty (ale tylko do 100 zł)

Codzienne Dołącz do dyskusji (83)
Niedługo będzie można spokojnie znaleźć pieniądze na ulicy, bez obowiązku informowania o tym starosty (ale tylko do 100 zł)

Już nie będziesz musiał rozglądać się nerwowo na boki, jeżeli na ulicy znajdziesz banknot z wizerunkiem Władysława Jagiełły. Sejm przyjął nowelizację ustawy o rzeczach znalezionych, która zwalnia z obowiązku informowania starosty o każdych znalezionych pieniądzach. Pod warunkiem, że nie są warte więcej niż 100 zł.

Ustawa o rzeczach znalezionych jest jednym z tych aktów prawnych, o którego istnieniu praktycznie nikt nie ma zielonego pojęcia. Dokładnie tak samo, jak praktycznie nikt nie wie, co w zasadzie należy zrobić ze znalezionymi rzeczami. Ludzi można podzielić na dwie zasadnicze kategorie – tych, którzy o znalezisku informują niezwłocznie najbliższy komisariat policji i tych, którzy nerwowo rozglądają się na boki w poszukiwaniu ewentualnego właściciela zguby lub świadków. W każdym razie obowiązująca ustawa o rzeczach znalezionych nakłada na każdego znalazcę obowiązek niezwłocznego powiadomienia o tym fakcie właściwego starosty. Znalezione należy do znalazcy? To popularny mit, który nie ma wiele wspólnego z prawdą.

Warto wskazać, że ustawa nie ustanawia żadnego progu wartości znalezionej rzeczy. Dlatego obowiązkowemu zgłoszeniu podlega zarówno walizka, w której znajduje się milion dolarów, jak również banknot 10 zł. Znalazcy przysługuje znaleźne w wysokości 10% wartości znalezionej rzezy. Każdy czytelnik z pewnością przyzna, że to martwe prawo i nikt nie informuje policji ani starosty o znalezieniu drobnych sum pieniędzy. Można nawet zaryzykować stwierdzenie, że ten dość uciążliwy obowiązek jest sprzeczny z zasadami życia społecznego. Wolałbym, aby policja zajmowała się patrolowaniem ulic, a nie poszukiwaniem właściciela banknotu. Niestety poszukiwanie skarbów wciąż grozi więzieniem.

Znalezione pieniądze do 100 zł – nie ma obowiązku informowania starosty

Z tego powodu ustawodawca uznał, że dobrze by było wprowadzić do ustawy próg wartości znalezionej rzeczy, od którego powstaje obowiązek informowania starosty. Projekt ustawy pierwotnie zakładał, że pieniądze do wartości 50 zł (lub ich odpowiednika w obcej walucie) znalazca może zatrzymać dla siebie. Ostatecznie sejm podniósł ten próg do kwoty 100 zł.

Kto znalazł pieniądze, papiery wartościowe, kosztowności, o których mowa w art. 21 ust. 4, lub rzeczy o wartości historycznej, naukowej lub artystycznej i nie zna osoby uprawnionej do ich odbioru lub nie zna jej miejsca pobytu, oddaje rzecz niezwłocznie właściwemu staroście, chyba że znalezione zostały jedynie pieniądze a ich kwota nie przekracza 100 złotych lub równowartości tej kwoty obliczonej według kursu średniego ogłaszanego przez Narodowy Bank Polski z dnia znalezienia pieniędzy, a w przypadku gdy w tym dniu nie ogłoszono takiego kursu, według ostatniego kursu ogłoszonego przed tym dniem.”.

Ta nowelizacja jest ciekawa z jeszcze innego powodu. Okazuje się, że prace nad nią zainicjowała petycja jednego obywatela, który zwrócił uwagę na absurdalność dotychczas obowiązującego prawa.

Projektowana ustawa jest reakcją Komisji do Spraw Petycji Sejmu RP na petycję skierowaną do Sejmu RP przez pana Mateusza Sieka. Komisja uznała przedłożoną petycje za zasadną w zakresie objętym projektowaną ustawą.

To dowód na to, że czasem, zamiast wylewać gorzkie żale na internetowych forach, warto napisać pismo do lokalnego posła i zainteresować go ważną dla nas kwestią.