Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada zniesienie ubezwłasnowolnienia

Prawo Dołącz do dyskusji (96)
Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada zniesienie ubezwłasnowolnienia

Niekiedy zdarzają się porozumienia ponad podziałami światopoglądowymi i politycznymi. Rzecznik Praw Obywatelskich i Ministerstwo Sprawiedliwości pracują nad wspólnym projektem. Chodzi o zniesienie ubezwłasnowolnienia jako instytucji prawnej. Problem w tym, że to niekoniecznie najlepsze rozwiązanie.

Zniesienie ubezwłasnowolnienia to inicjatywa Rzecznika Praw Obywatelskich, popierana jednak przez rządzących

Polska rzeczywistość polityczna przyzwyczaiła nas do stanu permanentnego konfliktu o właściwie wszystko. W praktyce jednak instytucje obsadzane przez przedstawicieli różnych stron sporu światopoglądowego potrafią ze sobą od czasu do czasu współpracować. Nie chodzi bynajmniej o podwyżki dla posłów i senatorów czy inne projekty, na których zyskują sami wybrańcy narodu.

Ministerstwo Sprawiedliwości i Rzecznik Praw Obywatelskich pracują zgodnie nad wyeliminowaniem z systemu prawnego instytucji mającej teoretycznie naruszać prawa obywateli. Jak podaje portal Prawo.pl, chodzi o zniesienie ubezwłasnowolnienia.

Zdaniem RPO, sam fakt istnienia tej instytucji sprawia, że „naprawdę cały czas jesteśmy w okowach XIX-wiecznego prawa„. Zniesienie ubezwłasnowolnienia powinno według Adama Bodnara wiązać się przejściem na model wspieranego podejmowania decyzji. Wiceminister rodziny i pełnomocnik rządu ds. osób niepełnosprawnych Paweł Wdówik stwierdził z kolei: „Chcemy, żeby osoby niepełnosprawne mogły mówić, co chcą, a czego nie chcą i żeby same mogły o sobie decydować. W tym kontekście sprawa ubezwłasnowolnienia jest dla nas sprawą priorytetową„.

Ministerstwo Sprawiedliwości potwierdziło z kolei gotowość do przyspieszenia prac nad nowymi rozwiązaniami prawnymi. Pierwotnie ministerialne analizowanie problemu miało potrwać do 2025 r. W takim tempie szanse na faktyczną zmianę prawa były raczej mizerne. Teraz ma się to zmienić. Pytanie tylko, czy aby na pewno zniesienie ubezwłasnowolnienia to dobry pomysł?

Trzeba przyznać, że każda decyzja o ubezwłasnowolnieniu jest drastyczną ingerencją w podstawowe prawa jednostki

Ubezwłasnowolnienie oznacza odebranie osobie fizycznej zdolności do czynności prawnej w oparciu o orzeczenie sądu. Wyróżnić możemy ubezwłasnowolnienie całkowite i częściowe. W obydwu przypadkach przesłanki zastosowania są dość podobne. Do ubezwłasnowolnienia dochodzi wówczas, gdy dana osoba nie jest w stanie kierować swoim postępowaniem. Powody takiego stanu rzeczy mogą być różne: choroba psychiczna, niedorozwój umysłowy, zaburzenia psychiczne – w szczególności alkoholizm czy narkomania.

Sąd może zdecydować, że dana osoba potrzebuje po prostu pomocy przy prowadzeniu swoich spraw i nie trzeba jej zupełnie pozbawiać zdolności do czynności prawnych. Wówczas ustanawia wobec niej kuratelę. Wówczas mamy do czynienia z ubezwłasnowolnieniem częściowym.

Ubezwłasnowolnienie obowiązuje do momentu, aż decyzja o jego ustanowieniu zostanie uchylona bądź zmieniona. Osoba, której dotyczy taki wniosek, powinna zostać wysłuchana przez sąd po wszczęciu postępowania. Takie wysłuchanie powinno się odbyć w obecności biegłego psychologa oraz, jeśli zachodzi taka potrzeba, lekarza psychiatry bądź neurologa.

Z całą pewnością procedura podejmowania decyzji o ubezwłasnowolnieniu jest daleka od ideału. Osobie ubezwłasnowolnianej nie przysługują na przykład żadne uprawnienia do podejmowania czynności w trakcie postępowania. Należy jednak zauważyć, że teoretycznie złożenie wniosku o ubezwłasnowolnienie w złej wierze lub lekkomyślnie podlega na podstawie art. 545 kodeksu postępowania cywilnego karze grzywny.

Zniesienie ubezwłasnowolnienia może w niektórych sytuacjach być bardzo szkodliwe

Ubezwłasnowolnienie niewątpliwie jest drastyczną decyzją. Odebranie człowiekowi zdolności do czynności prawnej w żadnym wypadku nie powinno być czymś łatwym. Zniesienie ubezwłasnowolnienia jako instytucji może jednak oznaczać w niektórych przypadkach wylanie dziecka z kąpielą.

Co bowiem w sytuacji, gdy dana osoba przejawia zachowania silnie autodestrukcyjne? Osoby uzależnione, na przykład od hazardu, są w końcu w stanie marnotrawić cały majątek z powodu swoich zaburzeń. Pół biedy, gdy chodzi o ich majątek osobisty – gorzej, gdy mają małżonków i dzieci.

Są również osoby niezaradne życiowo w takim stopniu, że padają łatwym łupem wszechobecnych w dzisiejszych czasach oszustów i naciągaczy. Warto także wspomnieć o upośledzaniu zdolności poznawczych przez demencję i inne choroby wieku podeszłego. Metoda na wnuczka i prezentacje „cudownych garnków” nie bez powodu wciąż cieszą się popularnością.

Ubezwłasnowolnienie całkowite w praktyce nadaje danej osobie status porównywalny z dzieckiem mającym mniej niż 13 lat. Nie da się ukryć, że niektóre choroby, upośledzenia i zaburzenia są w stanie sprawić, że dorosły człowiek będzie mniej zaradny życiowo niż przeciętny dwunastolatek. Tymczasem nikt jakoś się nie rozczula nad brakiem zdolności do czynności prawnych u dzieci.

Czym więc zniesienie ubezwłasnowolnienia i zastąpienie go „wspieranym podejmowaniem decyzji” byłoby w praktyce? Chyba po prostu ubezwłasnowolnieniem częściowym z ładniejszą nazwą. Być może także wprowadzenie jakichś czysto symbolicznych uprawnień dla osób nim objętych.

Instytucję ubezwłasnowolnienia należałoby raczej dogłębnie zreformować – tak by nie była więcej nadużywana

O wiele lepszą alternatywą mogłoby być dopracowanie procedury stosowanej w sprawach o ubezwłasnowolnienie. W szczególności dotyczyłoby to zagwarantowanie osobie objętej postępowaniem praw strony. Być może warto byłoby rozważyć zastosowanie w tym przypadku przymusu adwokackiego. Celem tych konkretnych rozwiązań jest zapewnienie osobie, której grozi ubezwłasnowolnienie, możliwości skutecznej obrony przed podjęciem przez sąd takiej decyzji. Sama możliwość złożenia sprzeciwu po fakcie to za mało.

Koniecznym wydaje się także doprecyzowanie przesłanek zastosowania ubezwłasnowolnienia, zwłaszcza tego całkowitego. Przepisy powinny gwarantować, że instytucja ta będzie stosowana jedynie wówczas, gdy jest to absolutnie niezbędne. Sytuacja życiowa ubezwłasnowolnianego powinna być badana przez sądy dużo bardziej wnikliwie. Sam nakaz wysłuchania takiej osoby przed podjęciem decyzji to za mało. Nie zaszkodzi również drastyczne zwiększenie kar za działanie w złej wierze.

Obowiązujące przepisy kodeksu cywilnego pozostawiają zbyt wielkie pole do manewru zarówno sądom, jak i wnioskującym o ubezwłasnowolnienie członka rodziny. Nie oznacza to jednak, że sama instytucja jest czymś z natury złym. Zniesienie ubezwłasnowolnienia, czy zmienianie jego nazwy na coś lepiej się kojarzącego, to droga donikąd.