Przegłosowana niedawno ustawa, która zakłada przywrócenie dziejowej sprawiedliwości poprzez zniesienie limitu składek ZUS dla najlepiej zarabiających, śmierdzi skokiem na kasę na kilometr. Rozwiązanie jest krytykowane niemal przez wszystkich, a nawet przez autorów ustawy. To chyba najlepiej świadczy o całym pomyśle.
W kasie ZUS nie ma pieniędzy, więc na gwałt trzeba szukać każdej sumy. W końcu wcześniejsze emerytury same się nie wypłacą, a znosić je tak szybko byłoby trochę głupio. W desperacji każde rozwiązanie może się wydawać dobre, zwłaszcza te, które zabiera bogatym i daje biednym. Ktoś, kto wpadł na pomysł likwidacji limitu składek ZUS, musiał dostać sporo komplementów. To przecież rozwiązanie, które idealnie wpasowuje się w obecną retorykę władzy. Pomysł jest tak prosty do przeforsowania w społeczeństwie, że aż dziw bierze, że tak dużo czasu zajęło znalezienie go. Przecież to zabieranie pieniędzy najbogatszym, dziejowa sprawiedliwość, rozbijanie układów starej władzy z biznesem czy odbieranie przywilejów kolejnej kaście. No nie do końca.
Zniesiony limit składek ZUS to awaria hamulca wagonika w kolejce górskiej
Doskonale zdają sobie z tego sprawę pomysłodawcy projektu. Poza przedsiębiorcami, którzy mocno krytykowali pomysł minister Rafalskiej i porównywali go do wprowadzenia trzeciego progu podatkowego, likwidację limitu mocno potępił również… ZUS.
Jednocześnie Rada Nadzorcza wnioskuje o wycofanie projektu ustawy z prac sejmowych i o ponowne przeprowadzenie konsultacji projektu; wnioskuje o uwzględnienie w projekcie ustawy rocznego vacatio legis, także z powodu konieczności dostosowania narzędzi informatycznych ZUS do nowego stanu prawnego
Nie ma co się dziwić, w końcu za kilkanaście lat to ZUS będzie musiał świecić oczami i tłumaczyć, że nie ma pieniędzy na horrendalnie wysokie emerytury dla garstki 350 tysięcy osób. Nowa ustawa ma zacząć obowiązywać od 1 stycznia 2018 roku, a więc za niecały miesiąc. To bardzo szybkie tempo, które zostało skrytykowane przez minister Rafalską.
Tak, mówimy o tej samej minister Rafalskiej, która jest autorem projektu. Tak wypowiedziała się o projekcie:
Wolelibyśmy, gdyby vacatio legis w przypadku ustawy o zniesieniu górnego limitu składek na ZUS było dłuższe.
Jednocześnie znalazła sojusznika w krytykowaniu projektu w osobie ministra Morawieckiego, który również nie okazał się zwolennikiem projektu. Minister Finansów już wcześniej odcinał się od tego pomysłu, ale jak widać, nie miał wystarczającej siły przebicia, aby odwieść kolegów i koleżanki z rządu od dalszego procedowania ustawy.
Wsłuchujemy się w głosy przedsiębiorców; ja też się przychylam do tego, by ustawa, którą zaproponowała pani minister Rafalska, miała zdecydowanie dłuższe vacatio legis. Przedsiębiorcy mają już pozamykane budżety i nie powinni być zaskakiwani. Chcemy, by przedsiębiorcy mieli czas na przystosowanie się, na przemyślenia i dyskusję.
Skoro autor projektu chce, aby okres vacatio legis był dłuższy niż w ustawie to czy nie lepiej by było odpowiednio przygotować projekt ustawy? To wszystko jest jednocześnie śmieszne i straszne.