Koniec roku to dobry czas na rachunek sumienia i podsumowanie tego, co się w mijających 12 miesiącach miało miejsce. Polskie prawo w 2016 roku widziało mnóstwo zmian, nowelizacji, uchyleń i projektów na przyszłość. Zmiany wyszły nam na dobre czy na złe?
Do chwili pisania niniejszego tekstu w Dzienniku Ustaw opublikowano 197 ustaw i 1437 rozporządzeń. To duże liczby, ale dla porównania, w 2015 opublikowano 286 ustaw i 1455 rozporządzeń. Zwłaszcza, że w tym roku liczbę uchwalanych aktów prawnych podbił nieco ulubiony temat mijającego sezonu, czyli Trybunał Konstytucyjny:
Polskie prawo w 2016 roku – dużo dużych zmian
Ale walka polityków o Trybunał, choć ważna i, przynajmniej potencjalnie, rzutująca na kształt polskiego prawa w przyszłości, to tylko jeden z wielu elementów zmian, jakie przygotowała i wdrożyła obecna władza.
Największym, przynajmniej w zakresie obciążenia finansowego, jest z pewnością Program 500 plus. Kilka miesięcy funkcjonowania programu skutecznie pozwoliło zapomnieć o początkowych problemach z jego wdrożeniem, choć przecież nie obyło się wpadek. Na przykład takich, jak nieskuteczne zabezpieczenie świadczenia przed komorniczym zajęciem rachunku bankowego.
Z drugiej strony, na kosztowny program socjalny trzeba znaleźć pieniądze. Stąd też szybko wdrożono podatek bankowy, próbowano też – nieudolnie – wprowadzić podatek handlowy (co szybko ukróciła Unia Europejska).
Na polu podatkowym rząd ma też jednak sukcesy, jak choćby coraz skuteczniejsza walka z wyłudzeniami podatku VAT, m.in. za pomocą powszechniejszego stosowanego tzw. odwrotnego obciążenia. Między innymi dzięki temu, mimo sporo większych wydatków (np. na drogie obrazy), udało się zachować deficyt budżetowy na przyzwoitym poziomie.
Przy okazji budżetu: niewypałem, niestety, okazał się „plan Morawieckiego„, który wciąż pozostaje raczej zbiorem sloganów (i slajdów PowerPointa) niż świetnymi projektami ustaw. Może przyszły rok to zmieni, może polscy przedsiębiorcy odetchną z ulgą i skupią się na pracy, a nie walce z urzędnikami, ale to wciąż pieśń przyszłości, nie teraźniejszość.
Ustawy pisane na kolanie
Gdyby spróbować podsumować nie to, NAD CZYM pracują rząd i parlament, ale JAK to robią, to dojdziemy, niestety, do smutnych wniosków.
Przy pracach nad projektem ustawy jednym z istotnych czynników decydujących o jakości projektu jest to, czy powstaje on na podstawie przygotowanych wcześniej założeń. Jeśli tak nie jest, na stronie Rządowego Centrum Legislacji znajdziemy złowieszczy zapis:
Projekt zwolniony z obowiązku opracowywania założeń projektu ustaw na podstawie wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów
W 2014 r. rząd przyjął 115 projektów ustaw, z czego założenia przygotowano dla 34 z nich (30%). Z kolei w 2016 r. przygotowano aż 231 projektów ustaw, z czego raptem 10 z nich realizuje opracowane wcześniej założenia (4%).
Co więcej, niepokojące jest to, że wiele ustaw o kluczowym charakterze nie pochodzi (formalnie) od rządu, lecz jest procedowana w Sejmie jako projekty poselskie. Przykładowo, w ten sposób „przepracowano” projekty ustaw o radiofonii i telewizji (w 2015 r., ale zasada jest stała), do tego w tempie ekspresowym:
- 28 grudnia 2015 r.: wpływ projektu
- 29 grudnia 2015 r.: skierowano do I czytania w Sejmie
- 30 grudnia 2015 r.: II i III czytanie w Sejmie
- 31 grudnia: Senat nie wniósł poprawek, a Prezydent podpisał ustawę
Na marginesie, ciekawostka: parlament pracował nad tą ustawą tak szybko, że – wg oficjalnej strony Sejmu – przekazano prezydentowi ustawę jeszcze przed jej rozpatrzeniem przez Senat:
Choć na pierwszy rzut oka determinacja rządzących do realizacji swojego programu jest wartością samą w sobie, to jednak wydaje się, że pośpiech przy wdrażaniu ustaw nie jest dobrą rzeczą. To przecież najlepsza droga do prawniczych bubli, takich jak ustawa ograniczająca obrót ziemią rolną.
Paraliż sprzedaży ziemi rolnej, który teoretycznie miał zapobiec przejmowaniu narodowych precjozów przez chciwych Niemców obcokrajowców, w praktyce doprowadził do takich prawnych absurdów jak to, że – teoretycznie – rozwód rolników wymagałby zgody Prezesa Agencji Nieruchomości Rolnych, a najłatwiejszym sposobem na zakup ziemi byłoby… założenie związku wyznaniowego.
I taki właśnie było polskie prawo w 2016 roku: działo się dużo, ale często to „dzianie się” sprawiało wrażenie walki z czasem. Tak, jakby wszystkie pomysły musiały być wdrożone od razu, bez względu na stopień zaawansowania prac nad daną koncepcją.
Czy zatem fakt, że wiele z wyborczych obietnic wdrożono w życie, spowoduje, że legislatorzy w 2017 roku skupią się na jakości pracy, a nie ilości wyprodukowanych projektów. Zwłaszcza, że Polacy i tak już toną w oceanie przepisów, a to nie ułatwia choćby prowadzenia działalności gospodarczej…