Projekt Nowej Lewicy i związków zawodowych zakłada, że to pracodawca będzie musiał udowodnić, że ma prawo zwolnić działacza związkowego
Nowa Lewica w kwietniu złożyła razem z szeregiem organizacji związkowych projekt ustawy gwarantującej bezpieczeństwo działaczy związkowych. Wśród popierających projekt związków zawodowych można wskazać między innymi "Solidarność", OPZZ i Inicjatywę Pracowniczą. Teraz, jak podaje portal pulsHR.pl, zajmie się nią Sejmowa Komisja Rodziny i Polityki Społecznej. Przytoczył przy tym posłankę Agnieszkę Dziemianowicz-Bąk, będącą niejako "twarzą" całego projektu.
Najważniejszym założeniem projektu jest to, by bezpodstawne zwolnienie związkowca z pracy stało się niemalże niemożliwe. Rozwiązanie problemu jest bardzo proste. Projekt wprowadza niejako domniemanie niezgodności z prawem rozwiązania umowy o pracę z działaczem związkowym. Pracodawca, by pozbyć się takiego pracownika, będzie musiał udowodnić przed sądem, że rzeczywiście ma prawo go zwolnić.
Na pierwszy rzut oka takie rozwiązanie wydaje się dość problematyczne z czysto logistycznego punktu widzenia. Nie od dziś wiadomo, że sprawy sądowe potrafią trwać naprawdę długo. Na szczęście projekt Nowej Lewicy zakłada specjalną przyspieszoną procedurę rozpatrywania takich spraw.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Miałyby być rozpoznawane w nieprzekraczalnym terminie 4 tygodni. Równocześnie sąd, na wniosek działacza związkowego, miałby zabezpieczyć możliwość kontynuowania przez niego pracy. Co istotne: sprawa byłaby rozpoznawana na posiedzeniu jawnym.
Bezzasadne zwolnienie związkowca to patologia, z którą państwo powinno walczyć z całą surowością
Trzeba przyznać, że projekt Nowej Lewicy ma mocne uzasadnienie. Bezzasadne zwolnienie związkowca tylko po to, by pozbyć się związku zawodowego z zakładu pracy, trudno byłoby nazwać "hipotetycznym". Obowiązujące przepisy teoretycznie chronią działaczy związkowcy przed bezzasadnym zwolnieniem. W praktyce jednak niektórzy pracodawcy decydują się na krok. Jak już wspomniano, sprawy przed sądem ciągną się niekiedy latami. Równocześnie taką nieuczciwą firmę stać na ewentualną wypłatę odszkodowań. To i tak niższy koszt, niż konieczność rezygnacji z modelu biznesowego opartego o wyzyskiwanie pracowników.
Takiego zdania jest chociażby OPZZ. Związek ten w kwietniu opisywał problem w następujący sposób:
Jako przykład pomysłodawcy projektu najczęściej podają przykład Mariusza Ławnika, lidera Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników mBanku. Zwolniono go dyscyplinarnie za sam fakt poinformowania pracowników banku o założeniu w nim związku zawodowego. Jak sam przekonuje:
Nie da się ukryć, że każde bezzasadne zwolnienie związkowca objętego ochroną prawa to bardzo poważna sprawa. Z patologiami rynku pracy państwo powinno walczyć z całą surowością. Pytanie jednak, czy projekt Nowej Lewicy i związkowców ma w ogóle szansę na przegłosowanie? Zjednoczona Prawica prawdopodobnie może chcieć przypodobać się związkom zawodowym przed przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi. Być może jest szansa na wypracowanie w tej sprawie ponadpartyjnego konsensusu.