Zwrot nietrafionego prezentu? Sprzedawca nie zawsze musi iść Mikołajowi na rękę

Biznes Zakupy Dołącz do dyskusji (5)
Zwrot nietrafionego prezentu? Sprzedawca nie zawsze musi iść Mikołajowi na rękę

Jeszcze nigdy tyle prezentów nie było zamawianych przez internet. Branża ecommerce zbierała żniwa, ale teraz mogą przyjść dla niej trudne dni. Zwrot nietrafionego prezentu? W handlu tradycyjnym bywa to trudne, ale w e-handlu to już bardzo proste. Warto jednak pamiętać, że nie każdy taki towar może być w ten sposób zwrócony.

Nietrafione prezenty to chleb powszedni każdych świąt. Najczęściej takie towary trafiają na półkę, czasem na akcje charytatywne, czasem (niestety) na śmietnik.

Ale czy można taki towar zwrócić do sklepu? W przypadku towaru zakupionego w tradycyjnym sklepie jest to trudne, o ile taki produkt nie ma na przykład wady fabrycznej.

Co innego w handlu internetowym – tu ze zwrotami nie powinno być problemu. Polskie przepisy dają konsumentowi prawo do odstąpienia od umowy w terminie 14 dni od zakupu.

Mało tego, sprzedawca musi też pokryć koszty doręczenia towaru, choć tylko do wysokości odpowiadającej najtańszej opcji przesyłki dostępnej w danej ofercie. Konsument ponosi tylko koszty opakowania, zabezpieczenia czy nadania.

Teoretycznie stawia to w dobrej sytuacji każdego, kto dostał nietrafiony prezent. Najprościej po prostu porozmawiać z Mikołajem i poprosić go, by dokonał formalności (czyli złożył oświadczenie o odstąpieniu od umowy). W praktyce bywa oczywiście z tym różnie – kto w końcu chciałby denerwować Mikołaja? Z perspektywy sprzedawcy ważniejsze jest jednak co innego – nie każdy towar podlega zwrotowi.

Zwrot nietrafionego prezentu. Kiedy można odmówić

Aby towar mógł być zwrócony, nie powinien być wcześniej używany. Klient jednak może sprawdzić jego jakość, funkcjonalność czy też zwyczajnie sprawdzić, czy produkt po prostu mu pasuje. Czyli może otworzyć opakowanie i przymierzyć np. koszulę. Jednak jeśli już oderwie metki, to odstąpienie od umowy już można zakwestionować.

Z rozpakowywaniem ubrań więc nie ma problemu, ale inaczej jest z opakowaniami do płyt, gazet czy gier. Jeśli taki produkt klient rozpakuje z oryginalnego opakowania, to ze zwrotem będzie trudno. Swoją drogą, ciekawe, czy w tym roku będzie sporo takich zwrotów w przypadku gry Cyberpunk 2077.

Czego jeszcze nie można zwracać? Kolejny wyjątek to bilety, na przykład na mecze czy koncerty. Jednak raczej wątpliwe, by w tym roku pod choinką pojawiło się wiele takich prezentów, skoro tuż po świętach zaczynamy lockdown, zwany przez niektórych ministrów kwarantanną narodową.

Bardziej istotny jest inny wyjątek – ten dotyczący towarów spersonalizowanych, robionych na specjalne zamówienie. To oczywiście wszelkie specjalnie namalowane obrazy czy gadżety z grawerami. Najbardziej frustrujące musi być tu chyba dostanie drogiego zegarka z wygrawerowanym napisem – jeśli taki czasomierz nie spełni oczekiwań obdarowanego.

Nie można też zwracać rozpakowanych artykułów, które nie mogą zostać ponownie sprzedane ze względów higienicznych i zdrowotnych. Najczęściej podawanym tu przykładem na rozmaitych forach są tu soczewki kontaktowe. Można mieć tu wątpliwość co do sprzedażowego hitu tego roku, czyli maseczek ochronnych. Jeśli uznać maseczkę za ubranie, klient może ją przymierzyć, a jeśli stwierdzi, że mu nie pasuje, po prostu odesłać.

Z drugiej strony, maseczkę można potraktować jako artykuł higieniczny. I w takim wypadku klient może mieć ze zwrotem problem.

Zwrot nietrafionego prezentu. A co z… czekoladą?

Last but not least – nie da się ukryć, że jednym z najpopularniejszych prezentów świątecznych jest… jedzenie. Tu można sobie wyobrazić mnóstwo wpadek. Chociażby można podarować zestaw czekolad albo paczkę Raffaello komuś, kto się odchudza. Albo coś niewegańskiego komuś, kto jest weganinem.

Co w takich przypadkach? Klient nie może łatwo zwrócić takiego towaru – bo kolejny wyjątek dotyczy artykułów, które szybko ulegają zepsuciu, a za taką uznaje się żywność. Oczywiście klient z taką decyzją może też polemizować, choćby jeśli czekolada ma termin ważności przypadający na następny rok. Jednak trudno sobie wyobrazić, by Mikołaj chciał wysyłać z powrotem czekoladę do sklepu. Prędzej przecież sam ją zje, nawet jeśli jest na diecie, to ponoć ta na święta nie obowiązuje.