Tarcza finansowa PFR była jednym z instrumentów, który miał zapewnić przedsiębiorcom „zastrzyk gotówki” podczas pandemii koronawirusa. Niestety – prawdopodobnie wiele firm i tak będzie musiała zwrócić większość otrzymanej subwencji.
Zwrot pieniędzy z tarczy finansowej? Eksperci nie mają wątpliwości
Tarcza finansowa PFR umożliwiała przedsiębiorcom pozyskanie sporych środków. Przy założeniu, że w ciągu roku od pobrania subwencji, utrzymają stan zatrudnienia lub zwiększą go, przedsiębiorcy zwrócą jedynie 25 proc. otrzymanych środków. Tyle, że eksperci nie mają wątpliwości, że tylko niewielka część firm znajdzie się w tak komfortowej sytuacji. Najtrudniej będą mieć prawdopodobnie mikro, małe i średnie firmy.
Mikroprzedsiębiorstwom może być najtrudniej utrzymać stan zatrudnienia określony w warunkach programu. Małe i średnie firmy mają dodatkowe utrudnienie w postaci zanotowania strat gotówkowych ze sprzedaży w okresie 12 miesięcy od dnia otrzymania subwencji (straty na poziomie większym niż 25 proc. wartości subwencji, by umorzeniu podlegało 75 proc. wartości pomocy). W tym momencie jednak poziom sprzedaży względnie się ustabilizował. A tylko łączne spełnienie obu warunków (zachowania stanu zatrudnienia i poniesienia strat) pozwoli firmom na zwrot pieniędzy z tarczy finansowej w najmniejszym możliwym wymiarze.
Przedsiębiorcy korzystali z instrumentu, nie zastanawiając się, jakie mogą być późniejsze konsekwencje
Środki z tarczy finansowej bez wątpienia pozwoliły wielu firmom na utrzymanie się na rynku. Problem polega jednak na tym, że pieniądze z tarczy były na tyle łatwo dostępne, że większość przedsiębiorców nie zastanawiała się, czy będą w stanie spełnić warunki pozwalające im na zwrot tylko niewielkiej części subwencji. Jest to oczywiście zrozumiałe, jednak pytanie brzmi, ilu z nich faktycznie będzie stać na to, by oddać np. większość otrzymanych środków.
Wiele zależy również od sytuacji gospodarczej i tego, w jakiej kondycji finansowej będą przedsiębiorstwa. Wpływ na to może mieć m.in. dalszy przebieg pandemii i to, czy w Polsce znowu zaczną obowiązywać ogólnokrajowe obostrzenia w razie znacznego pogorszenia sytuacji.
Nie ma też wątpliwości, że część przedsiębiorców może uciekać się do wszelkich możliwych rozwiązań, które pozwolą im na zatrzymanie większości subwencji. Być może niektórzy pokuszą się o fikcyjne umowy zatrudnienia, inni – o celowe wykazywanie strat.
Zwrot pieniędzy nie tylko z tarczy finansowej
Warto przy tym pamiętać, że część przedsiębiorców korzystała również z innych instrumentów finansowych (np. takich jak pożyczka płynnościowa POIR), które obligują ich do zwrotu środków – nawet, jeśli na bardzo korzystnych warunkach. Dodatkowo nie wiadomo też, czy przedsiębiorcy w kolejnych miesiącach będą mogli liczyć na kolejne dotacje i dofinansowania. Rządzący teoretycznie zapowiadają nowe pieniądze na dotacje na kapitał obrotowy, ale nie wiadomo, kiedy mogłyby rozpocząć się nowe nabory. Tym samym z oceną kondycji polskich firm trzeba będzie wstrzymać się nie kilka, a nawet kilkanaście miesięcy – do momentu, gdy rozpoczną spłatę swoich zobowiązań.