Rząd wreszcie wytacza walkę tym, którzy ochronę środowiska mają za nic. Już w lipcu jest szansa na głosowanie nad ustawą przeciwdziałającą przestępczości środowiskowej. W projekcie zmian przewidziano nawet 5 tysięcy złotych mandatu za zaśmiecanie. To jednak nie wszystkie nowości.
Choć naprawdę byśmy chcieli, to powodów do chwalenia polskiego rządu nie ma zazwyczaj zbyt wiele. Tym razem jednak można powiedzieć, że rządowa nowelizacja Kodeksu karnego i Kodeksu wykroczeń to prawdziwy przełom w walce z ochroną środowiska. Za jednym zamachem Zjednoczona Prawica wytacza bowiem walkę nielegalnym importerom dużej ilości odpadów niebezpiecznych, ale także zwykłym obywatelom, którzy wywóz śmieci do lasu uważają za coś normalnego. Zmiany będą zatem kompleksowe.
5 tysięcy złotych mandatu za zaśmiecanie, czyli jak wysokie kary mają odstraszyć łamiących przepisy środowiskowe
Przepisem, który ma być w praktyce najczęściej stosowany jest kara za zaśmiecanie pól, łąk i lasów. Mandat za takie zachowanie zostanie zwiększony do nawet 5 tysięcy złotych. Jest to dziesięciokrotnie więcej niż w chwili obecnej, co tylko pokazuje skalę zmian. Dla mnie ważniejszym jest jednak przewidziany obowiązek uprzątnięcia pozostawionych śmieci. Wreszcie bowiem osoby, które dopuszczają się łamania przepisów środowiskowych na własnej skórze odczują skutki kary.
Zdecydowanie zwiększona zostanie także górna granica odpowiedzialności karnej za nielegalny import niebezpiecznych odpadów. Po zamianach przepisy będą przewidywać za ten czyn nawet do 12 lat pozbawienia wolności. Gigantyczna będzie też nawiązka na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Podmioty importujące niebezpieczne odpady w sposób sprzeczny z przepisami będą musiały liczyć się z zapłatą nawet 10 milionów złotych.
Problemu z głosowaniem raczej nie będzie
Patrząc na wypowiedzi posłów opozycji wydaje się, że problemów z przegłosowaniem pomysłów być nie powinno. Na szczęście. Procedowane zmiany są naprawdę słuszne i potrzebne, dlatego dobrze, że nikt nie chce tego popsuć.
Dość niespodziewanie ciekawy pomysł pojawił się przy tej okazji ze strony Konfederacji. Skrajna prawica chce złożyć poprawkę do projektu ustawy, dzięki której kary finansowe za naruszenie przepisów o ochronie środowiska mają trafiać do samorządów, a nie budżetu państwa. Muszę przyznać, że pomysł nie jest zły. Być może jest to pierwszy krok do rozpoczęcia dyskusji nad finansową sytuacją gmin, o co staram się apelować już od jakiegoś czasu. Na razie niektóre samorządy łapią się takich metod jak zawyżanie stawek podatku od nieruchomości.