- Home -
- Finanse -
- Abound to brytyjski fintech, który zmienia rynek pożyczek. Jego AI przetrzepie was tak, jak wam się dotąd nie śniło
Cyfrowe innowacje, które w zastraszającym tempie pomnażają ilość szeleszczących funtów? Tak właśnie wyglądają finanse w epoce Abound. Ten londyński startup zadebiutował tuż po covidowej burzy, a dziś zgarnia nagłówki z doniesieniami o kosmicznym wzroście finansowym i operacyjnym.

Z miesiąca na miesiąc liczba klientów szła w górę o 30%, a samofinansująca się firma wypracowała w ostatnich dwunastu miesiącach zysk netto £7,5 mln – zaledwie rok wcześniej było to ledwie £0,3 mln. Przychody poszybowały o 151% do £66,8 mln, a księga pożyczek przekroczyła granicę 900 mln funtów.
Co więcej – Abound już rzucił na rynek pożyczki o wartości ponad 900 milionów, zabezpieczając przy tym finansowanie w wysokości £1,6 mld od globalnych instytucji takich jak Citi czy Deutsche Bank. Krótko mówiąc, w świecie kredytów AI ten fintech zdaje się dominować nad innymi, znacznie większymi bankami.
Render, czyli rentgen naszych finansów
Jak to działa? Zwykły człowiek, pytając o kredyt, spodziewa się widoku dokumentów rodem z dokumentacji ZUS. Abound jednak patrzy na nas inaczej – jakby przez rentgen. Platforma „Render” sczytuje dane z naszych kont bankowych (Open Banking) i analizuje wydatki, wpływy, nieregularności, niczym detektyw badający nieprawidłowości.
Dzięki temu inteligentnemu algorytmowi Abound wie, ile naprawdę możemy spokojnie wydać na raty, zamiast ślepo wierzyć w przestarzałą punktację BIK czy bazować na średnich statystykach. W praktyce oznacza to, że wykryte “dojrzewające” zagrożenie niespłacenia znika jak za dotknięciem magicznej różdżki – w porównaniu z rynkowymi standardami Abound zanotował 75% mniej niewypłacalnych klientów, co z kolei umożliwia oferowanie niższych, uczciwszych odsetek. Zamiast typowych 50 czy 60% RRSO, właściciel rachunku za kilka kliknięć może dostać pożyczkę na korzystniejszym poziomie (firmowe oprocentowanie od 8% do 29,8%) i na okres do 8 lat.
Abound nie kryje, że „wykracza poza scoring kredytowy” (jak określił to CEO Gerald Chappell), traktując historię konta klienta bardziej jak finansowy rentgen i nie opiera decyzji kredytowej na ogólnikach czy PR-owych raportach.
Warto przy tym dodać, że już sama technologia przynosi dobre owoce: dzięki Renderowi pożyczkobiorcy spóźniają się z ratami aż o 75% rzadziej niż zwykle na rynku. Mówiąc prościej, to trochę tak, jakby tradycyjny kredytodawca jechał autem na ręcznym, zacinającym się co dwa skrzyżowania, a Abound wjeżdżał z napędem elektrycznym, codziennie podładowywanym pod naszym domem – cicho, sprawnie i dokładnie wtedy, kiedy trzeba.
Wielka Brytania w roli pioniera
W kontekście rozwiniętej bankowości i otwartego finansowego rynku Abound to brytyjski feniks. Dzięki regulacjom PSD2 i zasadom Open Banking, w UK już niemal 20 milionów osób codziennie udostępnia swoje dane bankowe aplikacjom finansowym – taka dojrzałość technologii daje komfort działania takich graczy jak Abound.
To właśnie Londyn w 2023 roku stał się świadkiem imponujących inwestycji: Abound zebrał aż 500 mln funtów w finansowaniu, a do dziś (z uwzględnieniem niedawnego dofinansowania) jego instrumenty dłużne umożliwiają pożyczanie łącznie blisko 1,9 miliarda euro. Szybki przykład: jeszcze kilka lat temu przeciętny Smith ubiegał się o pożyczkę, zanosząc do banku tłumy dokumentów; tymczasem Abound potrafi wydać decyzję w kilka godzin, a wszystko to dzięki mocy sztucznej inteligencji i współdzielonych danych bankowych.
Jak podsumowuje to jeden z cytowanych założycieli: granie według starych reguł przy tak wysokich dziś stopach procentowych oznacza bankowy Titanic; my udowadniamy, że AI może zarówno polepszać los kredytobiorców, jak i co ważne - przynosić solidne zyski.
Warto też wspomnieć, że choć Abound prezentuje się jak startup z Doliny Krzemowej (amerykańskie fundusze wspierają część finansowania), to jednak chodzi o brytyjski sukces. Wielka Brytania, po erze wszechobecnego Open Banking, znów przejmuje pałeczkę pierwszeństwa w innowacjach finansowych.
Według przedstawicieli Abound, ich platforma AI została stworzona z myślą o dużej skali, dla banków z City to mocny sygnał, że technologia sprawdzi się również przy obsłudze setek tysięcy klientów. A z drugiej strony widzimy innego gigantycznego gracza, Wise, który właśnie pakuje manatki do Nowego Jorku. Dlatego sukces Abound promieniuje na nas nie tylko jak świetlana inwestycja: pokazuje, że elastyczność brytyjskiego regulacyjnego ekosystemu może stworzyć gwiazdy fintechu, których echo dociera nawet do Polski.
Czy podobne innowacje mogą zaistnieć też u nas?
A my – Polacy – co na to wszytko? Z jednej strony wiele mamy podobieństw: także u nas działa PSD2, banki wymuszają otwarte API (choć liczba korzystających to ułamek brytyjskich 20 mln). Jak wynika z ostatnich badań to wciąż jednak większość Polaków woli mieć człowieka przy okienku w banku, a nie surowy kalkulator AI.
Aż 56% z nas deklaruje, że przy pożyczce absolutnie potrzebuje doradcy, w porywach do 65% przy hipotekach – dopiero 18% jest gotowych zdać się w pełni na zautomatyzowane wnioski (i to w kredytach prostych, w przypadku poważniejszych spada do 12%). Innymi słowy, zaufanie w banku wciąż budujemy kontaktami twarzą w twarz, nie przyklejając kciuka do smartfona.
Z drugiej strony, polskie banki już od pewnego czasu przyzwyczajają nas do AI w tle. Mamy tu różne przykłady: PKO BP wyposażyło swój chatbot IKO w asystentkę głosową na bazie AI, a Alior Bot „słucha” klientów na infolinii. Co więcej, wykorzystują AI do przyspieszenia kredytów (OCR skanuje dokumenty w sekundach) i głębszej analizy klienta. Nie ma w tym nic magicznego – autorzy ustawy o kredycie konsumenckim doskonale wiedzą, że banki mogą korzystać z w pełni zautomatyzowanych algorytmów przy ocenie zdolności kredytowej, choć zarazem gwarantują nam prawo do wyjaśnienia decyzji, interwencji ludzkiej czy wglądu w to, dlaczego AI odmówiła.
Czyli formalnie możemy mieć polskiego Abound (przynajmniej jeśli Open Banking się rozwinie), ale na drodze stoją unijne regulacje: AI do scoringu klasyfikowane są jako systemy „wysokiego ryzyka”. W praktyce oznacza to dla nas drobiazgowe procedury, raporty i możliwość zawieszenia algorytmu, jeśli coś pójdzie nie tak.
Na co byśmy mogli liczyć? Z perspektywy zwykłego klienta to przede wszystkim tańsze, bardziej dostępne kredyty dla osób dotąd wykluczanych (np. freelancerów czy młodych, bez historii kredytowej), bo algorytmy „lepiej widzą” ich sytuację. Abound twierdzi, że dzięki ich AI mogą wydawać o 18% więcej pożyczek.
W dodatku jeśli ktoś ma oddalone obawy o uprzedzenia systemu, warto wiedzieć, że Open Banking (przynajmniej w założeniu) daje pełniejszy obraz – zamiast płci czy miejsca zamieszkania, liczą się realne wydatki i wpływy. Zyskalibyśmy więc potencjalnie większą sprawiedliwość (niektórzy Polacy przecież mają irracjonalne opinie o AI – bo aż 40% badanych woli człowieka, by nie popełnić błędu).
Z drugiej strony ryzyko? Oczywiście profilowanie algorytmów też musi być fair. Polskie i unijne prawo zapewnia nas, że jeśli AI działa w banku – jego działania muszą być transparentne. W przyszłości każdy nasz kredyt przy pomocy AI będzie musiał spełnić wymogi Rozporządzenia o Sztucznej Inteligencji, a my powinniśmy otrzymać jasne wyjaśnienie decyzji, jak tego chcą paragrafy AI Act.
Nieco ponad 38% rodaków martwi się dziś o bezpieczeństwo danych przy korzystaniu z algorytmów. Prawdopodobnie właśnie dlatego, choć technologia jest już realnie dostępna (Hitachi już nawet dostosowało swój japoński algorytm używany m.in. SBI Sumishin Net Bank do polskich realiów!), to wielu z nas woli porozmawiać z konsultantem niż z chatbotem.
Kredytowa cyfrowa rewolucja
Widać więc, że Abound to nie tylko sensacja z Wielkiej Brytanii. To sygnał dla nas: śmiałość w łączeniu AI z finansami już przynosi efekty, ale jednocześnie wymaga zdrowego sceptycyzmu. Gdyby Polacy mieli teraz analogiczne narzędzie, wiele osób mogłoby dostać kredyt, o jakim dawniej nawet nie marzyli.
Myślę tu o studentach, freelancerach czy młodych rodzinach – dla nich szansa na tańszy kredyt mogłaby być dużym ułatwieniem. Z drugiej strony, jeśli pozwolimy sztucznej inteligencji działać całkowicie samodzielnie to łatwo o pomyłki, niejasne decyzje i brak zaufania. Dlatego na razie lepiej, żeby człowiek miał ostatnie słowo, w skrócie niech algorytm pomaga, ale to ludzie powinni decydować.
Podsumowując, Abound udowadnia, że sztuczna inteligencja potrafi lepiej i trafniej oceniać wnioski kredytowe niż tradycyjni bankowi analitycy, którzy działają według starych zasad i za zamkniętymi drzwiami. Nie zmienia to faktu, że proces wdrożenia takich innowacji powinien być stopniowy i przemyślany, a przede wszystkim potrzebuje poparcia w społeczeństwie, którego aktualnie brakuje. Nam pozostaje obserwować, czy polskie fintechy zrobią podobny krok.
22.07.2025 19:09, Igor Czabaj
22.07.2025 16:29, Igor Czabaj
22.07.2025 13:52, Mariusz Lewandowski
22.07.2025 13:11, Mariusz Lewandowski
22.07.2025 13:00, Aleksandra Smusz
22.07.2025 12:39, Edyta Wara-Wąsowska
22.07.2025 12:06, Rafał Chabasiński
22.07.2025 11:26, Materiał Partnera Bezprawnika
22.07.2025 11:15, Edyta Wara-Wąsowska
22.07.2025 10:30, Mateusz Krakowski
22.07.2025 9:42, Mateusz Krakowski
22.07.2025 9:02, Edyta Wara-Wąsowska
22.07.2025 7:45, Rafał Chabasiński
22.07.2025 0:46, Mariusz Lewandowski
21.07.2025 18:23, Katarzyna Zuba
21.07.2025 13:06, Edyta Wara-Wąsowska
21.07.2025 12:03, Edyta Wara-Wąsowska
21.07.2025 11:31, Miłosz Magrzyk
21.07.2025 10:08, Edyta Wara-Wąsowska
21.07.2025 9:34, Mateusz Krakowski
21.07.2025 8:35, Rafał Chabasiński
21.07.2025 6:54, Miłosz Magrzyk
21.07.2025 6:20, Mariusz Lewandowski
21.07.2025 4:15, Mariusz Lewandowski
20.07.2025 17:19, Miłosz Magrzyk