Minister zdrowia Adam Niedzielski potwierdził, że alert RCB o strefach żółtych i czerwonych trafi za pomocą esemesów do obywateli. Konkretniej rzecz ujmując: w piątek po południu, „żeby nie niepokoić ludzi”. Trudno powiedzieć dlaczego dopiero teraz – w końcu z rozsyłaniem informacji o wyborach tą drogą problemów nie było.
Alert RCB o strefach żółtych i czerwonych powinien pojawić się już dawno
Sposobem naszego kraju na radzenie sobie z epidemią koronawirusa miał być podział na strefy – czerwone, żółte i pomocniczo także niebieskie. System zakłada regionalizację obostrzeń. Im na terenie danego powiatu więcej zakażeń, tym te są poważniejsze.
Drastyczne pogorszenie sytuacji epidemiologicznej kraju w ostatnich dniach skłoniła wreszcie rządzących do jakiejś reakcji. Przykładem mogą być chociażby dodatkowe obostrzenia w żółtych strefach, gdzie od soboty będzie obowiązywać nakaz zakrywania nosa i ust w przestrzeni publicznej. Być może wkrótce zobaczymy ludzi bez maseczki tylko z zaświadczeniem lekarskim o poważnej chorobie uniemożliwiającej stosowanie tego środka ochronnego przez dłuższy czas.
Problem ze strefami jest taki, że skąd właściwie obywatele mają wiedzieć, do której należy ich powiat? Teoretycznie powinniśmy wszyscy śledzić komunikaty w internecie czy oglądać serwisy informacyjne w telewizji. Jest jednak proste, skuteczne narzędzie mogące pomóc w tej sytuacji.
O ile łatwiej byłoby Polakom orientować się w sytuacji, gdyby mogli otrzymać esemesem alert RCB o strefach żółtych i czerwonych? Rządowe Centrum Bezpieczeństwa ma przecież możliwości techniczne by informować obywateli o zagrożeniach jak najbardziej lokalnych. Jako przykład można podać burze czy chociażby warszawskie ścieki w Wiśle.
Cieszy że Ministerstwo Zdrowia wreszcie zdecydowało się na uruchomienie powiadomień SMS w walce z koronawirusem
Mamy dobrą wiadomość. Minister zdrowia Adam Niedzielski potwierdził, że już niebawem alert RCB o strefach będzie docierał do Polaków. Powiadomienia esemesami otrzymają mieszkańcy powiatów zakwalifikowanych do stref żółtych i czerwonych. Komunikaty będą rozsyłane w piątek. Jak to ujął sam minister: „żeby nie niepokoić ludzi”.
Wbrew pozorom ma to całkiem sporo sensu. Wybór ostatniego dnia przed weekendem w większości przypadków daje dwa dni na przygotowanie – mentalne i faktyczne – przed pójściem do pracy i szkoły. Niestety, z uwagi na zakaz handlu w niedzielę pojawia się kolejna pokusa w postaci sobotnich zakupów „na zaś”.
Nie da się przy tym ukryć, że powiadomienia SMS wdrożono przede wszystkim z uwagi na pojawienie się dużej liczby zakażeń w coraz większej liczbie powiatów. Niedzielski przyznał, że w tej chwili obostrzeniami w którejś z form należałoby objąć jedną trzecią kraju. Nowe żółte i czerwone strefy to tylko kwestia czasu – będzie ich wkrótce coraz więcej.
Zdroworozsądkowe wykorzystanie dostępnych narzędzi oczywiście cieszy. Pozostaje jednak bardzo ważne pytanie: dlaczego dopiero teraz? Alert RCB o strefach żółtych i czerwonych mógł przecież zostać wdrożony razem ze startem całego systemu. Być może miałoby to jakiś pozytywny wpływ na stosowanie się do obostrzeń przez Polaków. W końcu z tym mamy jako społeczeństwo spory problem.
Lista zaniechań rządzących z tygodnia na tydzień tylko się wydłuża
Konsternację w tym przypadku potęguje fakt, że w innych sprawach takie alerty pojawiały się praktycznie natychmiast. Przykładem mogą być chociażby obydwie awarie w warszawskiej oczyszczalni Czajka. Wówczas mieszkańców nadwiślańskich powiatów poinformowano by przypadkiem nie próbowali pić wody z Wisły czy pływać w niej.
Informacja o potencjalnym zanieczyszczeniu Wisły wydaje się mieć uzasadnienie. Czym innym jednak jest informacja za pomocą alertów RCB o wyborach prezydenckich. Działania profrekwencyjne są oczywiście czymś pozytywnym, jednak nie należy z państwowej możliwości ostrzegania obywateli o zagrożeniu robić rządowego newslettera. Alert RCB w sprawie Czajki można było uruchomić praktycznie natychmiast, także z tym przedwyborczym nie było najpewniej zbyt wiele pracy.
Co więcej, dotychczasowa niechęć by rozsyłać Polakom alert RCB o strefach nakłada się na inne zaniechania naszych rządzących. Warto wspomnieć chociażby o ciągłym braku konkretnego ustawowego umocowania do wystawiania kar za noszenie maseczek. Przecież to nie jest tak, że nasz rząd nie potrafi w ekspresowym tempie przepychać ustaw przez całą drogę legislacyjną.
Nie sposób również nie wspomnieć o innych dość ekscentrycznych decyzjach. Takich jak ciągłe zezwalanie na organizację wesel – pomimo wiedzy, jak często przeradzają się one w ogniska koronawirusa. Tak samo posłano dzieci do szkół ignorując wszystkie możliwe oczywiste zagrożenia.
Zaniechania w okresie wyborczym można uzasadnić czystym politycznym cynizmem. Po wygraniu przez Zjednoczoną Prawicę wszystkiego co dało się wygrać nie ma to już żadnego sensu. Dlatego w kwestii zwalczania koronawirusa w Polsce po raz kolejny trzeba zadać sobie pytanie: czy leci z nami pilot?