Alkoholizm to ciężka choroba, która może wyniszczyć organizm i doprowadzić do częściowej lub całkowitej niezdolności do pracy. W Polsce alkoholicy mogą liczyć na wsparcie od państwa, czyli tzw. rentę alkoholową. Warto jednak zastanowić się nad jej zasadnością i nad tym, czy faktycznie dla ludzi zmagających się z tym problemem jest to najlepsze rozwiązanie.
Renta Alkoholowa w Polsce nie jest wysoka, wynosi 1588 złotych w przypadku stwierdzenia całkowitej niezdolności do pracy chorego i 1191 złotych w przypadku częściowej niezdolności do pracy. Jednak osoba, która otrzymuje taką rentę, może pieniędzmi dysponować dowolnie. W tym również przeznaczyć je na dalsze pielęgnowanie swojego nałogu. Być może w tym przypadku bardziej zasadnym byłoby zamienienie renty na pobyt w specjalistycznym ośrodku?
Renta alkoholowa to nic innego, jak renta z tytułu niezdolności do pracy
Warunkiem uzyskania tzw. renty alkoholowej jest uzyskanie od lekarza zaświadczenia o trwałej lub czasowej niezdolności do pracy. I to właśnie rentę z tego tytułu alkoholik (praktykujący lub nawrócony) otrzyma. O ile w przypadku osób, które przepracowały swój nałóg, jest to jak najbardziej zasadne wsparcie, to dla alkoholików, którzy wciąż zmagają się z aktywnym stadium tej choroby, może być to przysłowiowy gwóźdź do trumny – pieniądze można bowiem przeznaczyć na cokolwiek.
Aby otrzymać rentę z tytułu całkowitej lub czasowej niezdolności do pracy, trzeba spełnić szereg warunków. Przede wszystkim trzeba złożyć w ZUS odpowiedni formularz, dołączyć zaświadczenie o trwałej lub czasowej niezdolności do pracy, a także mieć odpowiedni staż ubezpieczenia. ZUS nie wymaga żadnych wywiadów środowiskowych, czy informacji, pozwalających określić, czy renta faktycznie będzie służyła zapewnieniu warunków, umożliwiających przeżycie, czy też będzie wspierała nałóg. Oczywiście możemy wyjść z założenia, że każdy z nas jest dorosły i może sam decydować, czy chce normalnie żyć, czy też zmierzać ku samozagładzie. Człowiek to jednak istota autodestrukcyjna i czasem należałoby zabezpieczyć kogoś przed samym sobą.
Renty należałoby zróżnicować
Absolutnie nie neguję, że alkoholizm to choroba, w dodatku bardzo ciężka. Uważam, że wspieranie nawróconych alkoholików to standard, każdy ma przecież prawo do popełnienia błędu, a jeżeli chce wrócić do normalnego życia, to należałoby mu w tym pomóc. Zastanawiam się jednak, czy przeznaczanie pieniędzy podatników na wspieranie nałogu (co w niektórych przypadkach następuje) jest dobrym rozwiązaniem. I dochodzę do wniosku, że nie jest.
Problemem w tym przypadku jest brak zróżnicowania rent z tytułu niezdolności do pracy pod kątem tego, co do tej niezdolności doprowadziło (chociaż ZUS wymaga również informacji o miejscach leczenia oraz dokumentacji medycznej). Sam alkoholizm nie jest podstawą do przyznania renty, jednak spowodowana nim niezdolność do pracy już tak. Dla osoby, która wciąż z maga się z aktywnym stadium nałogu, zdecydowanie najlepszym rozwiązaniem byłoby umieszczenie jej w ośrodku, który zapewni jej wikt i opierunek i w dodatku zagwarantuje pomoc w wyjściu z uzależnienia. To niestety wiązałoby się z wyższymi kosztami, jednak z pewnością byłby jeden plus – pieniądze z renty nie pielęgnowałyby nałogu, a środki z podatków zostałyby przeznaczone na faktyczną, realną pomoc.
Oczywiście renta z powodu trwałej lub czasowej niezdolności do pracy może nie zostać przyznana. Jednak zgodnie z obecnymi przepisami, jeżeli spełnia się warunki, nie ma podstaw do odmówienia przyznania świadczenia. Wracamy do tego, że osoby dorosłe mogą same o sobie decydować. I zasadniczo mogą, tylko dlaczego w tym przypadku za publiczne pieniądze?