UE wprowadzi obowiązkową weryfikację wieku w internecie. To lepszy pomysł, niż by się wydawało

Prywatność i bezpieczeństwo Technologie Dołącz do dyskusji
UE wprowadzi obowiązkową weryfikację wieku w internecie. To lepszy pomysł, niż by się wydawało

Unia Europejska chce chronić najmłodszych obywateli Wspólnoty przed różnego rodzaju zagrożeniami czyhającymi w internecie. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, rozwiązaniem problemu jest pewne ograniczenie. Będzie nim oficjalna unijna aplikacja do weryfikacji wieku, w założeniu chroniąca prywatność i przyjazna dla użytkownika. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej przekonują się do pomysłu. Tyle tylko, że nie z powodu konieczności ochrony moralności małoletnich.

Szczerze mówiąc, wolałbym korzystać z mObywatela niż z osobnej unijnej aplikacji

Nie da się ukryć, że weryfikacja wieku na słowo honoru i odkliknięcie deklaracji o ukończeniu 18 roku życia nie jest skuteczna. Tymczasem dzieci i młodzież mogą zetknąć się z różnego rodzaju problematycznymi treściami. W grę wchodzi nie tylko pornografia, ale także na przykład hazard. Warto także wspomnieć o różnego rodzaju ograniczeniach wiekowych związanych z brakiem choćby częściowej zdolności najmłodszych do czynności prawnych. Przykładem może być tutaj założenie konta w serwisach w rodzaju Allegro albo w mediach społecznościowych.

Teoretycznie nie chcemy, żeby dzieci zaglądały tam, gdzie nie powinny. Z drugiej jednak strony pojawia się kwestia ochrony dorosłych użytkowników internetu przed niedogodnościami związanymi z koniecznością skutecznego zweryfikowania, czy rzeczywiście są pełnoletni. Trzeba im zapewnić prywatność oraz pełną ochronę ich danych osobowych. Narzędzie weryfikacyjne musi być możliwie przyjazne. Dobrze by też było, żeby przydało się nam ono także poza internetem, na przykład w kasie samoobsługowej w sklepie. Nic dziwnego, że nad jego stworzeniem prace trwają już od jakiegoś czasu.

W Polsce takowym może się okazać kolejna usługa dostępna w mObywatelu. Mielibyśmy do czynienia z rozwiązaniem, które rzeczywiście spełniłoby wszystkie wymienione wyżej kryteria. Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że podobne prace prowadzone są także na szczeblu unijnym. Okazuje się wręcz, że już od 1 lipca tego roku pojawi się nowy obowiązek. Bez zweryfikowania naszego wieku nie skorzystamy na przykład z mediów społecznościowych, nie wspominając nawet o bardziej kojarzonych z dorosłością zakamarkach internetu.

Jak w takim razie Facebook, YouTube czy Instagram sprawdzą, czy rzeczywiście mamy tyle lat, ile powinniśmy? Odpowiedzią na to pytanie jest oficjalna aplikacja do weryfikacji wieku przygotowywana na zlecenie Komisji Europejskiej przez firmę T-Scy. Nazywa się „The Age Verification”, a więc „Weryfikacja Wieku”.

Usprawnienie ochrony młodzieży przed ciemną stroną internetu nie zaszkodzi, nawet jeśli nie będzie zbyt skuteczne

Należy wspomnieć, że aplikacja do weryfikacji wieku to rozwiązanie tymczasowe, które posłuży nam nieco ponad rok. Docelowo do końca 2026 r. przesiądziemy się na unijny portfel tożsamości cyfrowej. W największym możliwym uproszczeniu chodzi o odpowiednik naszego polskiego mObywatela funkcjonujący w całej Unii Europejskiej.

Ktoś mógłby zasugerować, że przecież można poczekać te półtora roku. Dlaczego w takim razie unijna aplikacja do weryfikacji wieku jest potrzebna już teraz? Wyjaśnienie ze strony Komisji Europejskiej nie zaskoczy chyba nikogo. Jak możemy przeczytać na portalu internetowym tego organu:

Inicjatywa ta ma na celu umożliwienie użytkownikom z UE udowodnienia, że są wystarczająco starsi, aby uzyskać dostęp do witryn z ograniczeniami wiekowymi, począwszy od wieku powyżej 18 lat w celu uzyskania dostępu do treści internetowych z ograniczeniami dla dorosłych, takich jak pornografia, hazard, alkohol i inne.

Prawdę mówiąc, konieczność ochrony młodzieży przed cyfrowymi zagrożeniami poprzez weryfikację ich wieku ani mnie grzeje, ani ziębi. Dostatecznie zdeterminowane nastolatki i tak użyją VPN-ów. Jeśli zaś chodzi o zasmakowanie w nałogach, to o wiele ważniejszym problemem od internetu wydaje się presja rówieśnicza oraz ekspozycja na takowe w domu rodzinnym. Na interakcje młodzieży z innymi ludźmi i tak ustawodawca krajowy czy unijny nie będzie miał większego wpływu.

Jeżeli jednak aplikacja do weryfikacji wieku pomoże w choćby niewielkiej skali, to nie widzę powodów do większego narzekania. Komisja Europejska również zapewnia, że unijne rozwiązanie ma „chronić prywatność, być przyjazne dla użytkownika i interoperacyjne”. Mimo wszystko trzymam kciuki, by w Polsce domyślnym sposobem weryfikacji był nasz rodzimy mObywatel.

Aplikacja do weryfikacji wieku to pierwszy krok do skutecznego sprawdzania, czy mamy do czynienia z żywym człowiekiem

Tak skonstruowane ograniczenie dostępu do mediów społecznościowych może mieć jednak jeden ważny efekt uboczny. Potwierdzając nasz wiek, przy okazji potwierdzamy też, że jesteśmy żywym człowiekiem. Owszem, takie aplikacje zapewnią przedsiębiorcom prowadzącym dany serwis jedynie informację o tym, czy chcący się zalogować użytkownik ukończył wymaganą w danym miejscu liczbę lat. Są bezpieczne. Powiązanie oprogramowania wgranego w smartfonie z personaliami konkretnej osoby jest jednak konieczne od strony urządzenia takiego użytkownika. Co do zasady tylko prawdziwi ludzie mają konta w banku czy profile zaufane.

Tym samym nowy obowiązek utrudni życie właścicielom farm botów. Nie wyczarują w końcu tysięcy zmyślonych ludzi, żeby wyrobić im takie aplikacje. Później trzeba by je jeszcze zalogować. Owszem, mogą to zrobić z kraju spoza Unii Europejskiej. O wiele łatwiej będzie jednak takie boty odsiać. Owsem, także tutaj w grę wchodzi wykorzystanie sieci VPN. Można też narzucić platformom obowiązek usuwania takich kont niezweryfikowanych „Europejczyków” spod Petersburga albo Nowego Jorku. Dla zachęty Bruksela mogłaby dodać rygor kary sięgającej jakiegoś procenta globalnych obrotów.

Choćby ograniczenie zjawiska farm internetowych botów byłoby ważnym pierwszym krokiem do postawienia tamy fali dezinformacji, która zalewa obecnie media społecznościowe. Boty do przeróżnych brudnych gier wykorzystują dzisiaj wszyscy. Całkiem skutecznie robią to politycy, zagraniczne służby, nieuczciwi przedsiębiorcy a nawet zwykli scaplerzy próbujący zwinąć konsumentom sprzed nosa na przykład nowe karty graficzne. Zmyślone osoby w social media już teraz pozwalają kreować i zarządzać to, czym i w jaki sposób zajmują się całe społeczeństwa. W mniejszej skali zajmują się na przykład zohydzaniem biznesowej konkurencji. Na horyzoncie zaś majaczy wykorzystanie w tym celu AI. Im szybciej zaczniemy zwalczać boty na poważnie, tym lepiej dla wszystkich.