Ciekawostka dnia: okazuje się, że niektóre banki mają blokady na te wszystkie CEDGiF-y i im podobne

Gorące tematy Firma Dołącz do dyskusji (190)
Ciekawostka dnia: okazuje się, że niektóre banki mają blokady na te wszystkie CEDGiF-y i im podobne

Ciekawa informacja dotarła do nas od jednej z czytelniczek w sprawie rejestrów, które podchwytliwą treścią nakłaniają przedsiębiorców do dokonywania „fakultatywnych wpisów”. 

Otóż Pani Joanna przyznała się do tego, że kilka miesięcy temu wprawdzie dała się nabrać na tego typu wezwania (to tak z dedykacją dla wszystkich pytających czemu o tym piszemy, bo nie dałby się na to nabrać nawet uczeń podstawówki), ale czujność wykazał jej bank. Chapeau bas!

Pani Joanna już miała dokonać przelewu naciągaczom, w zasadzie już wykonała wszelkie niezbędne kliknięcia, gdy po chwili rozległ się dźwięk telefonu z banku. „Pani Joanno” – „bo my ten numer konta mamy na naszej czarnej liście”, „bo to jest tak i tak, czy Pani wie, że Pani wcale nie musi tego płacić?”. I tak oto udało się uniknąć tragedii. Podobny przebieg sprawy relacjonowała też wczoraj Pani Monika w mediach społecznościowych, co pozwala nam podejrzewać, że z punktu widzenia banków nie są to procedury o charakterze incydentalnym.

Trzeba przyznać, że jestem zbudowana postawą banków, które monitorują tego kwestie i chociaż trochę starają się troszczyć o interes swoich klientów. Zasadnicze pytanie brzmi, czy banki nadążą w walce z tą hydrą, która co dwa tygodnie wysyła nowe fale pism do rozmaitych czytelników, na dodatek żongluje adresami swoich siedzib, więc nie jest wykluczone, że również i numerami konta.

CEDGiF, CRDGiF, CEODG i inne

Niniejszy artykuł dotyczy problemów z prywatnymi rejestrami, takimi jak Centralna Ewidencja Działalności Gospodarczych i Firm, Centralny Rejestr Działalności Gospodarczych i Firm, Centralna Ewidencja o Działalności Gospodarczej, które korzystając na zbieżności nazw z państwową CEIDG (Centralna Ewidencja i Informacja o Działalności Gospodarczej) zachęcają do zapłaty fakultatywnej opłaty w wysokości 295 złotych lub podobnej.

Problem z pismami polega na tym, iż napisane są one w sposób, który niedoświadczonych przedsiębiorców może wprowadzać w błąd, a z treści zdaje się wynikać, że tak naprawdę są to wezwania o charakterze urzędowych i za niedokonanie opłaty może nam grozić wykreślenie z rejestru przedsiębiorców. Podejrzewamy, że na przestrzeni ostatnich lat, niestety, tysiące osób dało się nabrać na tego typu proceder – zwłaszcza, że wysyłanie listów cały czas funkcjonuje w najlepsze.

Bezprawnik wypowiedział wojnę tego typu praktykom, staramy się przestrzegać przed pochopnym dokonywaniem wpłat tego typu instytucjom i cieszymy się, że po naszej stronie znalazły się też banki.