Bez maseczki w sklepie? W Radzyminie nie ma z tym problemu. Na drzwiach między innymi piekarni i sklepu tytoniowego zawisły kartki z napisem: W tym sklepie sprzedawcy nie noszą maseczek. Właściciele powołują się na kodeks wykroczeń i Konstytucję. Ale na mocy innych aktów prawnych mogą ich czekać surowe konsekwencje. Niestety w tle jest opóźnienie we wdrożeniu przepisów precyzyjniej regulujących to, co może, a czego nie może właściciel sklepu.
Bez maseczki w sklepie
„Szanowni Państwo! W tym sklepie sprzedawcy nie noszą maseczek. Nie wymagamy tego również od Was. Podstawa prawna: art. 31 Konstytucji RP, art. 135 Kodeksu Wykroczeń. Jeśli ktoś czuje z tego powodu dyskomfort, możemy podać zakupy na zewnątrz lokalu”. Takie informacje można znaleźć na kartkach na drzwiach wejściowych do niektórych sklepów w Radzyminie. Sprawę nagłośniło Radio Kolor.
Klienci przyjęli to bardzo dobrze. Wcześniej były kłótnie, teraz nie ma.
…mówi reporterowi radia sprzedawczyni jednego ze sklepów „wolnych od maseczek”.
Artykuł 31 Konstytucji RP mówi między innymi o tym, że „ograniczenia w zakresie korzystania z konstytucyjnych wolności i praw mogą być ustanawiane tylko w ustawie i tylko wtedy, gdy są konieczne w demokratycznym państwie dla jego bezpieczeństwa lub porządku publicznego”. Tymczasem ograniczenia, takie jak obowiązek zakrywania twarzy, regulowane są słynnymi już rozporządzeniami ministra zdrowia. Z kolei artykuł 135 kodeksu wykroczeń mówi, iż:
Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny.
Co tu dużo mówić – sprytnie pomyślany dobór przepisów. Szkoda, że wykorzystany do tak nieodpowiedzialnego działania, które sprzyja rozprzestrzenianiu się koronawirusa.
Czy właścicieli sklepów czekają konsekwencje?
Oba przepisy właściciele sklepów będą na pewno mogli wykorzystać w sądzie. A to, że ów sąd zajmie się ich sprawą, jest niemal pewne. Bo po pierwsze Sanepid ma pełne prawo wejść do tych sklepów i rozpocząć postępowanie związane ze stwarzaniem niebezpieczeństwa epidemiologicznego poprzez nierespektowanie obostrzeń. Po drugie sprawą może zająć się prokurator (jeśli powiadomi go o tym Sanepid) i wszcząć postępowanie z artykułu 165 kodeksu karnego (sprowadzenie niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób poprzez spowodowanie zagrożenia epidemiologicznego). Tak może się stać, ale… nie musi. Dlaczego?
Pewnie pamiętacie, że na początku sierpnia ówczesny minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiadał uregulowanie przepisami kwestii braku obowiązku obsługi klienta bez maseczki. „Chcemy wyposażyć w dodatkowe uprawnienia sklepy, by miały prawo nie obsługiwać osób bez maseczek”, mówił Dziennikowi Gazecie Prawnej Szumowski. I zapowiedział, że odpowiednie przepisy wejdą w życie jeszcze w sierpniu. To było 4 sierpnia. Jak widać, resortowi zdrowia niespecjalnie się spieszy, bo dziś rano podczas wywiadu w Polsat News wiceminister Waldemar Kraska nie był w stanie powiedzieć, kiedy ten przepis będzie gotowy.
Dlatego niektóre sklepy, między innymi w Radzyminie, korzystają z luki prawnej, licząc że nie spotkają ich za tak rażące naruszenie wytycznych żadne konsekwencje. Co tu dużo mówić – ich właściciele najwidoczniej przyjęli postawę: nie wierzę w koronawirusa. Postawę szkodliwą i po prostu głupią. Jeśli zatem widzimy sklep, który z takim entuzjazmem informuje, że jest strefą wolną od maseczek, to zastanówmy się czy aby na pewno mamy ochotę właśnie tam zrobić zakupy.