Ukraińska gospodarka musi jak najszybciej stanąć na równe nogi. Bo trzeba sobie jasno powiedzieć, że żyjemy w informacyjnej bańce, która filtruje wiadomości napływające zza naszej wschodniej granicy. I buduje w nas pozytywny obraz tego, że Ukraina dobrze sobie radzi na froncie. W dużej mierze (na szczęście) jest to prawda. Ale ukraińska gospodarka za to przestawienie w tryb wojenny płaci wysoką cenę. Duża nadzieja tkwi dzisiaj w firmach. Biznes może szerzej otworzyć Ukrainie drzwi do gospodarczej integracji z UE, wzmacniając w ten sposób jej ekonomię. Stawką jest geopolityczne bezpieczeństwo całego naszego regionu.
Jak podają analizy Ośrodka Studiów Wschodnich, w 2022 r. ukraiński eksport zmalał o -35,1% (z 68,1 mld dolarów w 2021 r. do 44,2 mld dolarów w roku ubiegłym), a import o -24,2% (z 73,3 mld dolarów w 2021 r. do 55,5 mld dolarów). Jak podaje OSW, to namacalny skutek wojny i idącej za nią blokady portów na Morzu Czarnym. Katastrofalny wpływ wojny na ukraińską gospodarkę pokazuje wykres opublikowany przez OSW za Państwowym Komitetem Statystyki Ukrainy i Służbą Celną Ukrainy.
Ten ogólny trend nie oddaje jednak kluczowego szczegółu, który może tchnąć trochę nadziei w to, że Ukraina podniesie się gospodarczo. Dlaczego? Bo porównując rok 2021 do 2022 Ukraina zwiększyła w tym czasie eksport do UE o 1,7%. Z kolei UE „umocniła się na pozycji głównego odbiorcy ukraińskich towarów (na państwa członkowskie przypada 64% sprzedaży zagranicznej)” – podaje OSW. W kontekście importu zaś UE odpowiada za 51% towarów sprowadzanych do Ukrainy, choć i tutaj (jak niemal wszędzie) odnotowano spadek. Ale najmniejszy.
Można patrzeć na te statystyki tak, jak patrzy się na szklankę napełnioną wodą do połowy. Pesymista powie: w połowie pusta. Optymista: w połowie pełna.
Realista powie, że do połowy jest wypełniona wodą, a w drugiej połowie – powietrzem
Można też patrzeć przez polski pryzmat. Polska w 2022 roku stała się największym na świecie partnerem handlowym Ukrainy i odbiorcą towarów pochodzących z tego państwa. Skala? 6,65 mld dolarów. Wyprzedziliśmy dotychczasowego lidera w tej kategorii, czyli Chiny. I to o trzy długości.
Nie ma cienia przesady w stwierdzeniu, że Polska stopniowo otwiera Ukrainie drzwi do zjednoczonej Europy. I że Polacy na wysokich stanowiskach w biznesie są w dużej mierze rzecznikami sprawy ukraińskiej. Na firmach ciąży dzisiaj duża odpowiedzialność za to, by pogłębiać integrację gospodarczą z Ukrainą. I wydaje się, że ta droga właśnie się zaczyna.
W ostatnich dniach portale biznesowe obiegła wiadomość, że kolejny Polak stał się szychą w strukturach jednego z globalnych koncernów. Michał Mierzejewski został jednym z trzech wiceprezydentów Philip Morris International na Europę. Przypominam, że głównym CEO Philip Morris International jest już inny Polak – Jacek Olczak. Można więc powiedzieć, że nasi rodacy robią niezłą karierę w jednym z globalnych, amerykańskich przedsiębiorstw. A nie jest specjalną tajemnicą, że amerykańska obecność – również ta biznesowa – w państwach naszego regionu jest na wagę złota.
Wracając na chwilę do awansu Polaka – Mierzejewski będzie miał teraz pod sobą 6 rynków: Polskę, Kraje Bałtyckie, Mołdawię i… Ukrainę. Licząc z grubsza:ponad milion kilometrów kwadratowych. Wcześniej zarówno sama firma, jak i jej pracownicy, solidnie wspierali Ukrainę. I rzeczowo, i niematerialnie. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” z maja ub. roku Mierzejewski wspominał, że koncern przekazał już Ukrainie pomoc humanitarną w kwocie 43 mln zł, a Polska koordynuje globalne działania firmy na rzecz wspierania naszych sąsiadów.
W pierwszych wypowiedziach po objęciu nowego stanowiska Michał Mierzejewski wyznał, że „czuje dodatkową odpowiedzialność w związku z objęciem nowej roli w tych historycznych czasach”, w czytelny sposób dając do zrozumienia, że jest to decyzja nie tylko czysto biznesowa, ale w pewnym sensie też geopolityczna.
– Geograficznie jesteśmy blisko z Ukrainą, a jako społeczeństwo w pełni jednoczymy się w obliczu trudnej sytuacji naszych sąsiadów. Od samego początku tej wojny Polska i Polacy, ale też Estończycy, Łotysze i Litwini natychmiast włączyli się w działania pomocowe. W globalnych strukturach Philip Morris 4 tys. naszych pracowników z blisko 80 krajów z całego świata zainicjowało wewnętrzny ruch globalnej solidarności, zbierając kilka milionów złotych dla Ukrainy, a firma podwoiła to wsparcie. Polska i Kraje Bałtyckie odgrywały i nadal odgrywają kluczową rolę we wspieraniu naszych sąsiadów – średnio co piąty nasz pracownik w Polsce działa jako wolontariusz – przypomina Michał Mierzejewski.
Nie wiem czy to zwykły zbieg okoliczności, czy zaplanowane działanie, ale ostatnio Charkowska Obwodowa Administracja Wojskowa poinformowała, że Philip Morris zakupił 13 generatorów prądu dla obwodu charkowskiego. To jeden z tych terenów, na który rosyjskie bomby spadły już w pierwszych godzinach wojny. Ukraińskie władze oficjalnie podziękowały nawet koncernowi za pomoc – Oleg Sinegubov, szef Charkowskiej OAW mówił, że to „bardzo ważny wkład w zachowanie ukraińskiego systemu energetycznego”.
Pytanie, czy w biznesie jest miejsce na takie przypadki?
Decyzję Philip Morrisa o włączeniu Ukrainy do wspólnego klastra z Polską ciepło skomentowano też w Polsce. Cezary Kaźmierczak, Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP), przypomniał w rozmowie z ISBnews:
– Już w latach 90-tych mieliśmy współpracę z Ukrainą pod postacią drobnego handlu. Zaczęliśmy się bliżej poznawać. Ale ten duży biznes też staje się już coraz silniejszy. Prowadzimy Centrum Biznesu dla Ukrainy, gdzie staramy się łączyć polskie i ukraińskie przedsiębiorstwa. Widać, że ten „walec” się coraz bardziej rozpędza. Tego nie da się już Rosjanom powstrzymać. Ukraina w sposób trwały odejdzie od rosyjskiego mira. Czas na tego typu decyzję jaką podjął Philip Morris – mówił prezes ZPP.
Ukraina już tę wojnę wygrała. Bo postawa jej władz i jej obywateli dowiodła, że Ukrainie bliższe są wartości cywilizacji zachodniej. Symboliczne włączanie naszego wschodniego sąsiada w zachodnie struktury biznesu może pomóc w przyspieszeniu tego procesu. A jego ostatnim etapem będzie integracja Ukrainy z Unią Europejską. Oby jak najszybsza. Właśnie dlatego trzeba trzymać kciuki za biznes, który może ten proces tylko napędzić właściwymi decyzjami.