Sztuka kojarzy się z przeżyciami estetycznymi. Jednak w niektórych przypadkach może nam też pomagać w pragmatycznych decyzjach. Właśnie takim dziełem X muzy jest film „Plac Zbawiciela”, wyreżyserowany przez Joannę Kos-Krauze i Krzysztofa Krauzego. Mimo że powstał prawie dwie dekady temu, nie stracił na aktualności. Do dziś można go traktować jako swoisty antyporadnik dotyczący kupowania mieszkań na kredyt hipoteczny.
Krótkie przypomnienie fabuły
Nie będziemy tutaj streszczać fabuły „Placu Zbawiciela”, a jedynie krótko ją przypomnimy. Głównymi bohaterami filmu są Beata i Bartek, małżeństwo z dwójką dzieci. Najpierw wynajmują mieszkanie w Warszawie, a później decydują się na kredyt hipoteczny.
Okres przejściowy – między zakupem lokum a przeprowadzeniem się do niego – postanawiają przebiedować u matki Bartka. Posiada ona mieszkanie w ścisłym centrum stolicy, przy pl. Zbawiciela. Nazwa ta posłużyła też reżyserom jako tytuł filmu.
Małżeństwo kupuje mieszkanie w nowym bloku, który jest w fazie budowy. Niestety, deweloper bankrutuje. W wyniku tego zdarzenia para musi dalej spłacać kredyt, choć własność mieszkania nie zostaje przeniesiona. Beata i Bartek nie mogą też nim dysponować. Ma to nastąpić dopiero po wyłożeniu przez nich znacznej sumy pieniędzy, której nie posiadają.
Dzięki ustawie deweloperskiej zakup mieszkania na rynku pierwotnym jest bezpieczny
W chwili obecnej polskie prawo zawiera szereg różnych regulacji, których nie było 20 lat temu. W ich rezultacie zakup mieszkania od dewelopera jest w pełni bezpieczny. Dzieje się tak za sprawą obowiązującej od kilkunastu lat w Polsce tzw. ustawy deweloperskiej.
Niestety nabycie lokalu w nieistniejącym jeszcze bloku było dwie dekady temu bardzo ryzykowne. Bohaterowie filmu z pewnością o tym nie wiedzieli. Jednak niezależnie od tego popełnili także szereg innych błędów.
Mieszkanie na obrzeżach miasta, gdzie brakuje komunikacji miejskiej
W filmie mowa o tym, że bohaterowie kupują mieszkanie w odległej od centrum dzielnicy Warszawy, w której nie funkcjonuje komunikacja miejska. Beata wyraża nadzieję, że gdy osiedle powstanie, z pewnością pojawi się jakaś linia autobusowa.
Ale przecież trudno zakładać to z góry. Zresztą ewentualna linia komunikacji może kursować na tyle rzadko, że okaże się to niewystarczające, by móc dojeżdżać do pracy.
Tak zresztą bardzo często się dzieje, gdy kupujemy mieszkanie na peryferiach miasta. W praktyce sprowadza się to często do tego, że żyjące w takim miejscu małżeństwo musi posiadać dwa samochody, co znacząco podwyższa codzienne wydatki i utrudnia spłacanie kredytu hipotecznego.
Za duże mieszkanie
W filmie nie ma mowy o tym, jak duże lokum kupili Beata i Bartek. Jednak należy przypuszczać, że zdecydowali się na zbyt duże mieszkanie, przekraczające ich możliwości finansowe.
W „Placu Zbawiciela” jest bowiem przedstawiona scena, w której je oglądają w fazie budowy. Synek pary jeździ w nim na dziecięcym rowerku, co pokazuje imponującą przestronność lokalu.
Zapewne jest ono znacznie większe niż popularne mieszkanie dwupokojowe. Na to też uwagę zwrócili krytycy filmowi.
Spłacanie kredytu za wszelką cenę zamiast ratowania małżeństwa
Zamieszkanie razem z teściową, by oszczędzić na wynajmie, niszczy życie małżeństwa. Taka decyzja z pewnością była kolejnym błędem, jaki popełnili Beata i Bartek.
Tymczasem zamiast ratować swój związek, usiłowali oni spłacać kredyt i długi za wszelką cenę. A przecież na kolejne raty de facto nie było ich stać. Zakładając, że Beata i Bartek nie mieli majątku, znacznie lepszą decyzją mogłaby być dla nich upadłość konsumencka.
Taka możliwość jest w Polsce od 2009 roku. Ci, którzy bez własnej winy popadali w niespłacalne długi przed tym czasem, mieli możliwość skorzystania z niej np. po zamieszkaniu w którymś z krajów UE, jak np. obecna wówczas w Unii Europejskiej Wielka Brytania.
Brak wystarczająco silnych więzi w małżeństwie
Realizm „Placu Zbawiciela” bez wątpienia jest wstrząsający. Film wskazuje pośrednio także na szereg innych kwestii, istotnych przy zakupie mieszkania na kredyt hipoteczny.
To np. potrzeba, aby w małżeństwie pracowały obie osoby, konieczność posiadania oszczędności, a nade wszystko udana relacja między obiema stronami. I właśnie silne więzi między partnerami wydają się podstawowym warunkiem do wspólnego zaciągnięcia kredytu hipotecznego.