Nie można tak po prostu aplikować ludziom trujących substancji do mięśni w celach zarobkowych
Nie ma się co dziwić, że przedsiębiorcy różnych branż starają się często poszerzyć swoją ofertę. Dotyczy to także salonów kosmetycznych. Niekiedy jednak pogoń za dodatkowymi zyskami kończy się konfliktem z obowiązującym prawem. Dzieje się tak wtedy, gdy kosmetolodzy oferują zabiegi, które powinni wykonywać lekarze. Najlepszym przykładem może być botoks u kosmetyczki.
Na dobrą sprawę coś takiego nie powinno się już zdarzać. Praktycznie każdy kosmetolog w Polsce wyrecytuje obecnie stanowisko Ministerstwa Zdrowia i Głównego Inspektoratu Sanitarnego, w myśl którego takich zabiegów może dokonywać wyłącznie lekarz. Czasem nawet trafiają się konkretne przepisy, na podstawie których organy je wypracowały.
Rzecz jednak w tym, że w dyskusjach toczących się w internecie przedstawiciele branży beauty przyznają, że wciąż trafiają się osoby, które podają swoim klientkom botoks bez pomocy lekarza. Najczęściej wskazują przy tym konkurencję ze strony imigrantów, ze szczególnym uwzględnieniem pochodzących z Ukrainy. Problem wydaje się na tyle istotny, że środowiska lekarskie domagają się objęcia wykonywania inwazyjnych zabiegów estetycznych przez osoby bez uprawnień medycznych przepisami przygotowywanej właśnie ustawy "Lex Szarlatan". Chodzi o objęcie ich dodatkowymi i wyjątkowo surowymi karami finansowymi.
Jak to więc jest z tymi prawnymi aspektami podawania botoksu ludziom? Sprawa jest jeszcze poważniejsza, niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Zacznijmy od tego, że botoks to po prostu toksyna botulinowa, znana także jako jad kiełbasiany. Jest też produktem leczniczym w rozumieniu prawa farmaceutycznego. Preparaty zawierające tę substancję mają status leku na receptę. Jakby tego było mało, mogą być podawane wyłącznie przez osoby posiadające prawo do wykonywania zawodu lekarza albo dentysty.
Ostrożność ze strony prawodawcy nie powinna dziwić nikogo, kto przeczytał słowo "toksyna". Ta konkretna jest akurat silnie trująca. Cały sens zabiegu estetycznego sprowadza się do blokady właściwych impulsów nerwowych, by osiągnąć efekt rozluźnienia interesujących nas mięśni. Jeśli porażeniu ulegną niewłaściwe nerwy, to ryzykujemy przykrymi konsekwencjami. Do objawów botulizmu należą: nienaturalny wygląd, opadające powieki, paraliż mięśni, problemy z mową, a czasem nawet niewydolność oddechowa i śmierć. Warto także wspomnieć, że obrót lekami należy do jednego z najsilniej regulowanych aspektów szeroko rozumianego życia gospodarczego.
Botoks u kosmetyczki jest legalny wtedy, gdy zabieg przeprowadza lekarz posiadający uprawnienia do wykonywania zawodu
Wykonywany bez udziału lekarza botoks u kosmetyczki może nawet zabić. Z punktu widzenia osoby, która wykonywałaby taki zabieg, jest też prostą drogą do więzienia. Popełnia ona bowiem przestępstwo z art. 58 ust. 2 ustawy o zawodzie lekarza i dentysty:
Działanie w celach zarobkowych nie budzi tutaj żadnej wątpliwości. Czy jednak mamy do czynienia ze "świadczeniami zdrowotnymi polegającymi na rozpoznawaniu chorób oraz ich leczeniu"? Jak najbardziej. Medycyna estetyczno-naprawcza należy umiejętności zawodowych lekarzy i lekarzy dentystów. Wynika to z przepisu stosownego rozporządzenia ministra zdrowia. Znajdziemy ją w załącznikach do tego aktu prawnego pod numerem 28. Mamy również do dyspozycji definicję działalności leczniczej z art. 3 ust 1 ustawy o działalności leczniczej.
Działalność lecznicza polega na udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Świadczenia te mogą być udzielane za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności.
Skoro zaś wstrzykiwanie botoksu jest świadczeniem zdrowotnym, to zawiera się w podstawowej definicji działalności leczniczej. Jest też zabiegiem inwazyjnym, który wiąże się z przerwaniem ciągłości skóry i wprowadzaniem do organizmu produktu leczniczego.
Do poniesienia odpowiedzialności na podstawie art. 58 ust. 2 ustawy o zawodzie lekarza i dentysty wystarczy sam fakt przeprowadzania w celach zarobkowych zabiegu wstrzykiwania botoksu przez osobę niebędącą lekarzem. Jeżeli jednak coś pójdzie nie tak, to w grę wchodzi art. 157 kodeksu karnego. Za naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia grozi do 5 lat pozbawienia wolności. Jeżeli rozstrój ten trwał krócej niż 7 dni, to zagrożenie karą spada do 2 lat w więzieniu.
Może być jeszcze gorzej. Zgodnie z art. 160 §1 narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3. Faktyczne spowodowanie śmierci albo ciężkiego uszczerbku wiąże się z zagrożeniem odpowiednio dożywotnim pozbawieniem wolności oraz pobytem w więzieniu nawet przez 20 lat.