W przyszłym tygodniu rząd ogłosi dodatkową listę kodów PKD, które zostały dodane do programu Tarczy Finansowej PFR 2.0 i wcześniejszej tarczy branżowej. Jeżeli sytuacja epidemiczna w kraju nie ulegnie pogorszeniu, minister MRPiT przewiduje pełne otwarcie handlu od 1 lutego. Te rozluźnienia nie będą dotyczyć jednak gastronomii, turystyki i hotelarstwa. Na dodatek wicepremier Gowin zapowiedział brak wsparcia dla zbuntowanych przedsiębiorców, których niedawno rząd chciał udobruchać pomocą dla podhalańskich gmin.
Tarcza finansowa a brak wsparcia dla zbuntowanych przedsiębiorców
Od jutra można zgłaszać wnioski o przyznanie Tarczy Finansowej PFR 2.0, która dla najbardziej dotkniętych gospodarczymi konsekwencjami pandemii branż (m.in. gastronomii, hotelarstwa, turystki), przewiduje w sumie 13 mld zł. Pełna zaś kwota wsparcia finansowego dla kilkudziesięciu branż wyniesie ponad 20 mld zł. W rozmowie z TOK fm minister rozwoju, pracy i technologii Jarosław Gowin zapowiedział również, że w przyszłym tygodniu do grona beneficjentów tarczy finansowej, określonych obecnie około czterdziestoma kodami PKD, dołączą branże, dopisane na dodatkowej liście z kodami działalności gospodarczej.
Wicepremier zapowiedział również, że w razie stabilnej sytuacji epidemicznej w kraju i braku pojawienia się nowych szczepów COVID-19, możliwe jest pełne wznowienie działalności handlowej od 1 lutego. Prognozy te nie dotyczą jednak przedstawicieli branż najbardziej dotkniętych zamrożeniem gospodarki – gastronomii, turystki, hotelarstwa itp. W ich przypadku pełny lockdown potrwać ma jeszcze przynajmniej kilka tygodni.
Wobec takich przewidywań wielu restauratorów i właścicieli pensjonatów, szczególnie w górskich miejscowościach przyłączyło się na Podhalu do głośniej już akcji Góralskiego Veta. Do buntu przedsiębiorców dołączyli również górscy biznesmeni ze Świeradowa, Szklarskiej Poręby czy Karpacza, w którym 18 stycznia ma się otworzyć nawet 600 ośrodków. Rząd chciał udobruchać przede wszystkim Podhale przekazaniem tamtejszym gminom miliona złotych. To rozwiązanie nie do końca spodobało się przedsiębiorcom, pieniądze bowiem nie trafiłby bezpośrednio do nich, dlatego Górskie Veto, pomimo wpadek twarzy całej akcji – Sebastiana Pitonia, nadal może się odbyć.
Brak wsparcia dla zbuntowanych przedsiębiorców
Sytuacja restauratorów i właścicieli pensjonatów wdaje się być jeszcze trudniejsza ze względu zapowiadanego dziś przez ministra Gowina braku wsparcia finansowego dla zbuntowanych przedsiębiorców. Wicepremier zarzuty przedsiębiorców o niekonstytucyjność decyzji wstrzymującej działalność biznesową, popartą również wyrokiem WSA w sprawie kary administracyjnej, odrzucił, powołując się na stanowiska rządowych ekspertów, którzy oceniają rozporządzenie jako zgodne z konstytucją. Wspomniał też o wniosku premiera Morawickiego i marszałek Witek do Trybunału Konstytucyjnego, z prośbą o wyjaśnienie spornych kwestii, które wzbudzają wprowadzone obostrzenia.
Nie dość więc, że do tej pory m.in. wspomniani restauratorzy i właściciele pensjonatów najdłużej trzymają pod kluczem swoje biznesy, a termin ich powrotu jest ciągle odkładany w przyszłość, to w chwili, kiedy próbują w trakcie sezonowego bumu próbować ratować swoje przedsiębiorstwa, państwo odbiera im wsparcie. Wsparcie, na które zasłużyli miesiącami stosowania się do restrykcji. Rząd po raz kolejny udowadnia swoją nieumiejętność rozmowy z obywatelami. Nie ma nawet mowy, by przynajmniej spróbować wypracować nowe zasady bezpieczeństwa sanitarnego w górskich pensjonatach i miejscach usługowych. Zasada ciągle jest ta sama – „my wam damy, a wy macie cicho siedzieć. A jak nie będziecie (choć „siedzieli cicho” przez większość czasu), to nic nie dostaniecie”.