Cancel culture to zjawisko polegające na tym, że na podstawie czyichś poglądów, czy nawet pojedynczej wypowiedzi uznanej za nieodpowiednią próbuje się zdyskredytować całą tę postać i jej dorobek. Połączone jest to często z dążeniem do blokowania wystąpień takiej osoby i naciskami na instytucje, czy platformy medialne by te zrywały z nią współpracę. Wszystko w celu ograniczenia danemu człowiekowi swobody występowania w przestrzeni publicznej lub odcięcia mu możliwości zawodowych.
Ludzie śledzące zachodni dyskurs medialny na pewno kojarzą tego typu zjawiska, które stały się już niestety stałym element tamtejszej debaty publicznej. Jak choćby ostatnio, gdy informowaliśmy, że Richard Dawkins został pozbawiony tytułu honorowego za niepoprawne politycznie tweety. Można jednak przy tym ulegać złudzeniu, że jest to wyłącznie fenomen krajów zachodnich, zdecydowanie bardziej postępowych niż Polska. Niestety, coraz więcej wskazuje na to, że cancel culture ma się już bardzo dobrze również nad Wisłą. Co można zaobserwować patrząc nawet tydzień wstecz.
Cancel culture jest już nad Wisłą
Niedawno Just Join IT, portal poświęcony tematyce zawodowej wokół pracy w IT odwołał webinar ze Sławomirem Mentzenem na temat ulg podatkowych dla programistów. Stało się tak ponieważ pod postem, w którym ogłoszono to wydarzenie zleciały się tysiące oburzonych osób, nieprzychylnych ekonomiście, głównie z powodów politycznych i jego przynależności do Konfederacji. W odpowiedzi na co, przedstawiciel portalu przeprosił, obiecał że więcej nie będą zapraszać kontrowersyjnych postaci i odwołał spotkanie. Jednocześnie jednak nie sposób było nie odnieść też wrażenia, że ogromna większość oburzonych komentujących nie pracuje w branży IT. Zatem wygląda na to, że Just Join IT zdjęli wydarzenie w obawie przed ludźmi, którzy nawet nie są ich klientami.
Zjawisko to nie jest jednak wymierzone wyłącznie w konserwatywne postacie na scenie politycznej. Kilka dni temu portal promujący aktywizm na rzecz klimatu, Extinction Rebellion Polska odwołał publikację nagranego już wcześniej wywiadu z Łukaszem Sakowskim, autorem bloga popularnonaukowego To Tylko teoria. Ponownie, stało się tak w odpowiedzi na to, że pod zapowiedzią publikacji pojawiła się masa oburzonych, również czysto hejterskich głosów zarzucających blogerowi transfobię i fatfobię.
Oskarżenia te dotyczą jego tekstów popularnonaukowych, w których opisywał on fakty naukowe na temat przyczyn i skutków otyłości oraz te w temacie ewolucji i genetyki płci. Jak bloger sam zaznaczył, dzieje się to nie po raz pierwszy. Już wcześniej dwa duże polskie media z tych samych powodów zerwały z nim współpracę publicystyczną, choć wcześniej ta układała się bardzo dobrze. I warto zaznaczyć, że Łukasz Sakowski w żaden sposób nie jest powiązany z konserwatyzmem, a wręcz przeciwnie, wielokrotnie wyrażał on publiczne poparcie dla progresywnych zmian społecznych.
Cancel culture to nie jest już zachodnia fanaberia
Oba te przykłady pokazują, że cancel culture nie jest już wyłącznie zachodnią fanaberią o której czyta się w internecie, a realnym zjawiskiem mającym wpływ na kształt polskiej debaty publicznej. I pomimo iż wpływ ten jest na razie być może niewielki, to można spodziewać się że będzie rósł. Coraz częściej możemy zderzać się z sytuacjami w których to czy ekspert w danej dziedzinie może się w niej wypowiadać uzależnione będzie nie od jego wiedzy i doświadczenia, ale od tego czy jest on dostatecznie poprawny politycznie.
A patrząc na przykład amerykańskiej i brytyjskiej debaty publicznej, warto zauważyć, że trend ten może skończyć się na przypadkach wyrzucania ludzi z pracy, czy łamania ich karier za coś co powiedzieli kilkanaście lat temu. I jest to nie tylko powód do zwracania uwagi na ten problem, gdy go obserwujemy. Także, jak zawsze w tego typu tematach jest to bodziec do zadania sobie sobie pytania, czy naśladując zachodnie normy i wartości, musimy w pierwszej kolejności kopiować te szkodliwe?