Jest sposób, by ceny mieszkań rosły wolniej. Niestety, jest tylko jeden problem

Finanse Nieruchomości Dołącz do dyskusji
Jest sposób, by ceny mieszkań rosły wolniej. Niestety, jest tylko jeden problem

Nie jest tajemnicą, że Bezpieczny Kredyt pociągnął za sobą całą lawinę konsekwencji – w tym m.in. wzrost cen nieruchomości, połączony jednocześnie z gwałtownym zmniejszeniem podaży lokali na sprzedaż. Jest jednak sposób, by ceny mieszkań rosły wolniej. Problem polega na tym, że wszystko zależy w tym przypadku od… deweloperów.

Bezpieczny Kredyt spowodował nie tylko wzrost cen mieszkań

Wciąż wiele osób ma nadzieję na znalezienie nieruchomości na sprzedaż wpisującej się w ich potrzeby – i sfinansowania jej zakupu Bezpiecznym Kredytem. Niestety, ceny mieszkań nie tylko gwałtownie wzrosły na przestrzeni ostatnich miesięcy, ale w dodatku spadła znacząco podaż dostępnych nieruchomości. Jak wskazuje Bartosz Turek, główny analityk HREIT, z rynku szybko znikają relatywnie „tanie” mieszkania, co sprawia, że przeciętne ceny ofertowe są zawyżane – w sztuczny sposób. Turek powołuje się też na dane Otodom Analytics, z których wynika, że w sierpniu 2023 r. na siedmiu największych rynkach w Polsce deweloperzy sprzedali 5,4 tys. mieszkań. Abstrahując od tego, czy to dużo (choć warto pamiętać, że to niemal dwukrotnie więcej niż w analogicznym okresie 2022 r.), warto przyjrzeć się temu, ile mieszkań na sprzedaż pozostało w ofercie deweloperów. Dane Otodom Analytics sugerują, że pod koniec września w ofertach deweloperów znajdowało się ok. 37 tys. mieszkań (mowa o największych rynkach). Tymczasem aby popyt równoważył się z podażą, oferta dostępna w biurach sprzedaży – jak przekonuje Turek – powinna odpowiadać rocznej lub nawet półtorarocznej sprzedaży. Czyli de facto wynosić w tym momencie około… 60-90 tysięcy.

Większa podaż mieszkań na sprzedaż przyczyniłaby się do wolniejszego wzrostu. Ale to już zależy tylko od deweloperów

Większa równowaga między popytem a podażą mieszkań mogłaby pozytywnie wpłynąć na ceny nieruchomości – nie oznacza to oczywiście, że ceny nagle przestałyby rosnąć, ale jest wysokie prawdopodobieństwo, że rosłyby znacznie wolniej. Sęk w tym, że aby osiągnięcie tej równowagi było możliwe, odpowiednie działania musieliby podjąć… deweloperzy. Tymczasem wprawdzie w sierpniu widać było znaczącą poprawę, jeśli chodzi o liczbę rozpoczętych budów mieszkań (wzrosła do poziomu niecałych 11 tys.), o tyle nadal jest to znacznie mniej, niż choćby w czerwcu 2022 r. (wtedy dane wskazywały na 15 tys. mieszkań, których budowę deweloperzy rozpoczęli).

Problem leży zresztą nie tylko w mniejszej liczbie rozpoczynanych inwestycji. Niektórzy deweloperzy celowo nie wprowadzają do oferty części mieszkań, mimo że mogliby to zrobić – w ten właśnie sposób kontrolują, by zbyt dużo lokali nie trafiło na rynek, co mogłoby doprowadzić do większej konkurencji między firmami deweloperskimi. Tym samym jest więc sposób, by ceny mieszkań rosły wolniej – ale jednocześnie zależy to głównie od poczynań deweloperów.