Z elektrycznością jest w naszym kraju trochę jak z paliwem. Teoretycznie płacimy za nią mniej, niż większość państw Europy. Gdy jednak uwzględnimy wysokość naszych pensji okazuje się, że ceny prądu w Polsce są jednymi z najwyższych na świecie. Warto o tym pamiętać, zanim uwierzymy politykom próbującym odwracać kota ogonem.
Nie dajmy sobie wmówić, że ceny prądu w Polsce są niskie
Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że podwyżki cen prądu i gazu w 2022 r. będą bolesne. Okazuje się jednak, że koszt energii elektrycznej dla przeciętnego polskiego gospodarstwa domowego wzrośnie o ok. 24 proc. Jeszcze gorzej wygląda sprawa cen gazu, bo w tym przypadku powinniśmy się spodziewać podwyżek rzędu aż 54 proc.
Tak dramatyczna skala podwyżek sprawia, że żaden środek rządu na osłodzenie Polakom wyższych kosztów życia nie jest w stanie zbytnio pomóc. Sytuacji nie zmieni spóźniona i relatywnie niewielka tarcza antyinflacyjna. Nie pomogą korzyści podatkowe wynikające z Polskiego Ładu. Niewiele zmieni wzrost płacy minimalnej, czy waloryzacja rent i emerytur nienadążające za inflacją. Z pewnością sytuacji nie zmienią próby zaklinania rzeczywistości. Tych z całą pewnością możemy się spodziewać.
Z pewnością pamiętamy podobną sytuację wiążącą się z drastycznym wzrostem kosztu paliwa na stacjach benzynowych. Rządzący starali się nas przekonać, że to nic takiego – w końcu mamy właściwie niemalże najtańszą benzynę w całej Europie. Problem zaczyna się w momencie, gdy uwzględnimy niewysokie dochody Polaków. Ceny prądu w Polsce podlegają dokładnie tej samej zależności.
Portal wysokienapiecie.pl przedstawił wyliczenia, z których wynika, że tak naprawdę czekają nas jedne z najbardziej bolesnych rachunków za elektryczność na świecie. Uwzględniając parytet siły nabywczej w poszczególnych państwach, w całej Europie droższy prąd mają jedynie Niemcy i Rumuni.
Od stycznia przyszłego roku koszt zakupu energii elektrycznej przez przeciętną polską rodzinę wzrośnie z ok. 73 do 77 gr/kWh. Obniżka VAT ma się skończyć w kwietniu, co da kolejny wzrost do poziomu ok. 90 gr/kWh. Portal zwraca uwagę na to, że w ciągu trzech ostatnich lat skumulowany wzrost cen energii wyniesie nawet 50 proc.
Co z tego, że pensje w Polsce rosną, skoro możemy za nie kupić coraz mniej?
Tyle tylko, że ceny energii elektrycznej rosną w skali całego świata. Z danych Eurostatu wynika zaś, że patrząc na czysto nominalne stawki w aż 16 państwach Unii Europejskiej prąd jest droższy niż nad Wisłą. Czym więc na tym polu wyróżnia się nasz kraj. Przede wszystkim, ceny prądu w Polsce rosną od kilku lat szybciej, niż wynagrodzenia. I to uwzględniając nie tylko płacę minimalną, ale także średnie wynagrodzenie i medianę wynagrodzeń.
To właśnie dlatego, po uwzględnieniu parytetu siły nabywczej, przeciętne polskie gospodarstwo domowe płaci za prąd 0,44 USD/kWh. W przypadku wspomnianych Niemczech i Rumunii koszt ten wynosi 0,45 USD/kWh. Gorzej jest jedynie w biednych państwach Afryki Środkowej, Ameryki Środkowej oraz na Filipinach.
Ceny prądu w Polsce podlegają tym samym regułom, co paliwo, żywność, czy właściwie większość ponoszonych w dzisiejszych czasów kosztów w całej gospodarce. Owszem, nominalnie nasze pensje rosną. Cóż jednak z tego, skoro możemy za nie kupić coraz mniej? Dla porównania: w 2019 roku za przeciętną pensję mogliśmy kupić 5868 kWh, w 2022 roku będziemy mogli nabyć 4721 kWh. Pensja minimalna wystarczy jedynie do zakupu 2446 kWh.
To zjawisko to nic innego, jak inflacja. Warto przy tym zauważyć, że w obecnych realiach jest ona dużo bardziej odczuwalna dla konsumentów, niż wynikałoby to z nominalnej wysokości wskaźnika podawanego przez Główny Urząd Statystyczny. Właśnie dla tego, że ceny absolutnie niezbędnych do życia towarów i usług – takich jak elektryczność, czy jedzenie – rosną zauważalnie bardziej.