Chiński problem metali ziem rzadkich
Szacuje się, że na obszarze Chin znajduje się aż około 40% światowych złóż metali ziem rzadkich (ang. REE - rare-earth elements). To aż 44 mln ton takich rzadkich pierwiastków, jak m.in. skand, itr, neodym, holm, cer. Przeciętnemu Kowalskiemu nazwy te niewiele mówią, ale są one kluczowe dla przemysłu zbrojeniowego, elektronicznego, lotniczego, motoryzacyjnego, kosmicznego i wielu innych. W sumie do metali ziem rzadkich zalicza się wszystkie lantanowce i 2 skandowce.
Co może oznaczać krok Chin? Mówiąc w skrócie, może oznaczać nawet i paraliż zachodniego przemysłu. Już pół roku temu Państwo Środka ograniczyło eksport niektórych surowców niezwykle istotnych dla samochodówki czy przemysłu lotniczego, ale teraz idzie o krok dalej. I to duży krok. Jak wyjaśnia na platformie X Jakub Jakóbowski, wicedyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich:
Mamy bombę z rana (i ja ważę słowa): Chiny rozszerzają ograniczenia eksportowe na metale ziem rzadkich, łapiąc świat za gardło.
Tym razem nie chodzi tylko o eksport z Chin, co przerabiamy od wiosny. Od 1 grudnia każdy zagraniczny producent (np. firma polska, koreańska albo argentyńska), który w swoim produkcie ma nawet niewielki element z chińskich metali ziem rzadkich, musi spytać rząd o zgodę na sprzedaż swojego produktu dalej. Część regulacji wchodzi już dziś.
Jeśli ten produkt ma zastosowanie militarne (dual-use), albo idzie do firmy na chińskiej czarnej liście, nie dostanie licencji.
Jeśli produkt jest użyty do produkcji procesorów poniżej 14nm, Chiny będą rozpatrywać to case by case.
Co to oznacza?
Ja powiem tylko tyle: od 15 lat słyszymy, że Chiny kiedyś użyją metali ziem rzadkich przeciwko nam i wtedy będziemy ugotowani... I to właśnie się wydarza teraz, na naszych oczach.
Żeby przedstawić skalę zjawiska, Chiny wydobyły w 2024 roku 270 tys. ton pierwiastków ziem rzadkich, a drugie na podium USA - tylko 45 tys. ton REE. To aż sześciokrotnie mniej, a więc prawdziwa przepaść. Jakby tego było mało, Chiny kontrolują ~90% przetwórstwa tych drogocennych surowców.
Trump zrobił kuku Huaweiowi, Xi chce zrobić kuku całemu Zachodowi
Symbolem kilkuletniej już wojny handlowej między USA a Chinami jest Huawei, który otrzymał zakaz korzystania z usług i aplikacji Google. W efekcie spadł z podium największych producentów smartfonów na świecie i obecnie sprzedaje się świetnie jedynie w Azji. Tym razem może oberwać nie tyle jedna firma, a cały przemysł i łańcuch dostaw na Zachodzie.
W ten sposób może zostać np. spowolniony przemysł zbrojeniowy całego NATO, a ingerencja w łańcuchy dostaw mogą spowodować skok cen elektroniki. Efektów ubocznych decyzji Xi Jinpinga może być znacznie więcej, o czym mówi dalej Jakub Jakóbowski.
Chiny tworzą makro-instrument kontroli i spowalniania zachodniego programu zbrojeń. To się tyczy nie tylko USA, ale całego NATO i sojuszników Indo-Pacyficznych. Tak, uważam również, że wpłynie to negatywnie na tempo polskiego programu zbrojeń, więc jak najbardziej dotyczy też nas i naszego bezpieczeństwa.
Nie mówię już o efektach czysto gospodarczych, bo teraz tysiące producentów hi-tech będzie musiało ustawić się w wielokilometrowej kolejce do uzyskania licencji.
A wisienka na torcie jest taka, że na zakładnika wzięty został łańcuch dostaw zaawansowanhch procesorów, w tym do AI itp. To karta przetargowa w rozmowach Xi z Trumpem.
Co mogą zrobić zachodnie kraje? W większości przypadków chyba pozostało im nic innego jak zagrać zgodnie z zasadami wymyślonymi przez Chiny. USA i Japonia z pewnością coś wymyślą, ale UE jest całkowicie bezbronna i niemal całkowicie zależna od importu surowców z Chin.
Aż ciśnie się na język (tradycyjnie uważane za chińskie) powiedzenie "obyś żył w ciekawych czasach". Możliwe, że jesteśmy świadkami globalnych zmian, które zaczęły się już jakiś czas temu.