Antyzachodni, prorosyjski i antyeuropejski kurs polityki zagranicznej. Ciągłe podkreślenie wpływu syjonistów na dzisiejszy świat. To narracja rosyjskich służb, która od lat dominuje w krajowych mediach. O co jeszcze walczą kremlowskie trolle? Co jest celem rosyjskich służb?
Gdy na Ukrainie trwa wojna, największy w Europie konflikt od czasów drugiej wojny światowej, w którym poza żołnierzami giną także cywile służby Federacji Rosyjskiej prowadzą także globalną propagandę dezinformacyjną. Na tym polu przeciwnikiem nie jest wyłącznie Ukraina. W sieci wrogami dla Rosjan są w istocie wszyscy, którzy odrzucają narrację Kremla. Co jest ich głównym celem? O co walczą karmione przez Kreml trolle? Swoimi interesującymi wnioskami na ten temat podzielił się za pośrednictwem Twittera, Grzegorz Rzeczkowski, dziennikarz śledczy, opisujący od lat działania rosyjskiego wywiadu.
Co jest celem rosyjskich służb?
Nieustanne sianie fermentu oraz realne kreowanie antyzachodniej doktryny. Na płaszczyźnie politycznej, w szczególności polityki zagranicznej Rosjanom zależy na eurosceptycznej Polsce. Antyunijnej, uprzedzonej, a nade wszystko podzielonej. Słynna już polsko-polska wojenka, która na przestrzeni ostatnich 15 lat zdominowała debatę polityczną w naszym kraju jest Putinowi bardzo na rękę. Podzielonym na wskroś, skłóconym i nieufnym społeczeństwem steruje się o wiele prościej.
Nie jest to wyłącznie zasługa Kremla. To wypadkowa wielu czynników. Nie ma wątpliwości, iż poziom debaty publicznej w Polsce jest na żenująco niskim poziomie. Dwa najsilniejsze obozy polityczne nieustannie obrzucają się błotem, choć należy oddać namiestnikowi, co namiestnikowskie, po kilku latach wyrównanych walk lider wysunął się na znaczne prowadzenie. Jednak przyczyn tej sytuacji należy upatrywać w naszej historii. Prawdopodobnie żaden inny naród nie poniósł takiej straty jak Polacy. W katyńskich lasach oraz ruinach Warszawy stracone zostały tysiące polskich inteligentów. Ludzi, którzy mogliby realnie walczyć o odbudowę powojennej Polski. Kraju niezależnego zarówno od Moskwy, jak i Zachodu. Niepowetowana strata tych pokoleń, a także 50 lat komunistycznego jarzma w dalszym ciągu dają o sobie znać. Czy ta wzajemna niechęć polsko-polsko jest dodatkowo podsycana przez działania rosyjskich służb?
Z pewnością, w końcu w dzisiejszych czasach pod pojęciem „służby” niekoniecznie kryją się wyłącznie agenci o modus operandi Jamesa Bonda. W dobie powszechnego dostępu do Internetu o wiele pożyteczniejsi są wypisujący prorosyjskie herezje trolle. Obecnie ich zadaniem jest ciągłe zniechęcanie Polaków do napływających z Ukrainy uchodźców. Podkreślanie zaszłości historycznych, przypominanie o Banderze i wypominanie przywilejów wobec Ukraińców. Co ciekawe, w narracje Kremla wpisuje się też wielu Polaków. Niekryjąca zbytnio zamiłowania do rosyjskich doktryn i rozwiązań politycznych Konfederacja skutecznie podsyca nastroje społeczne. Tak, w Polsce nie nadaje już ani Russia Today, ani Sputnik, obecnie tubą rosyjskiej propogadany jest znany miłośnik kurczaków z Kentucky, Janusz Korwin-Mikke.
Jak reagują polskie służby?
Nie najlepiej. Rosjanom dalej udaje się skutecznie zabezpieczać swoje interesy gospodarcze (handel węglem, petrochemia). Agentura rosyjska nad Wisłą zawsze była dla Kremla istotnym punktem. Dzięki rozbudowanej siatce, którą udało się zbudować przez lata w Polsce łatwiej pozyskiwać informacje, które dotyczą działań wojsk NATO. Wyposażenie, zaangażowanie, uzbrojenie oraz lokalizacja oddziałów. Znacznie łatwiej o skuteczny wywiad, gdy na miejscu działają rosyjscy agenci. Rosjanie skutecznie inwigilują polskie społeczeństwo głosząc swoją narrację wojny.
MSZ w kwietniu ubiegłego roku po raz ostatni poinformował opinię publiczną o wydaleniu z Polski rosyjskich agentów. Tymczasem, władze Bułgarii postanowiły o wydaleniu dziesięciu rosyjskich dyplomatów. Na podobne kroki zdecydowały się także władze Litwy, Łotwy i Estonii, a przecież to państwa, w których znaczną część ludności stanowią mniejszości rosyjskie. Tak bierna postawa polskich służb budzi niepokój. Brak jakichkolwiek ruchów, podczas gdy należący do Rosjan pałac pozostaje w odległości 100 metrów od Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. To wręcz niewyobrażalne, że aż tak ułatwiamy im pracę.