Problem cofania liczników w samochodach jest dobrze znany w naszym kraju. Kupując używane auto mamy duże prawdopodobieństwo, że licznik w samochodzie jest cofnięty. Prawdę mówiąc, niektórzy kupujący nawet nie zwracają uwagi na licznik przebiegu, gdyż od razu przyjmują, że było już przy nim majstrowane. Co najciekawsze, mają rację. Ponad 80% importowanych aut ma przekłamany przebieg.
Zaglądając na popularne serwisy aukcyjne można przekonać się, że większość aut tam oferowanych ma przebieg w okolicach 200 tys. kilometrów. Jest to o tyle ciekawe, że z łatwością można także natrafić na ogłoszenia „korekty liczników” i to nie tylko w sieci, ale i na banerach reklamowych w naszym miejscu zamieszkania. Temat jest ogólnie znany w naszym społeczeństwie, lecz jest problemem o wiele poważniejszym.
Cofanie liczników może być przestępstwem
Jeżeli kupujemy jakiś produkt, to chcemy mieć pewność, że jest to produkt bez ukrytych wad, z odpowiednim opisem, instrukcją oraz pełną funkcjonalnością. Tak samo powinno dotyczyć to samochodów. W szczególności używanych. Jakby nie patrząc, kupując auto z cofniętym licznikiem jesteśmy oszukiwani przez sprzedawcę. Z tego punktu widzenia, wg. niektórych, takie wprowadzenie w błąd kupującego, może podlegać pod art. 286 kodeksu karnego.
Art. 286. § 1. Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Niestety, rzeczywistość jest bardziej problematyczna, gdyż udowodnienie oszustwa cofania licznika jest trudniejsze do wykazania, niż może się na początku wydawać. Pojawia się łańcuszek firm, sprzedawców, kupujących, różnych miejsc – krajowych i zagranicznych, w których był samochód, itd. Nawet jeżeli sprawa trafia do sądu, to z reguły jest umarzana.
Polskie systemy kontroli w przypadku cofania licznika
W Polsce mamy system CEPiK 1.0, który w kontekście kontroli przebiegu pojazdów nie spełniał swego zadania (niedługo wejdzie w życie wersja 2.0). System ten nie weryfikował danych dotyczących przebiegu aut i przyjmował wszystko. Dobrym przykładem jest rekordowy wynik przejechanych kilometrów, który wynosi … 2 143 387 529 km. Tak. Dwa miliardy przejechanych kilometrów przez jedno auto.
Dodatkowo, z systemu można było się dowiedzieć, że liczba przejechanych kilometrów przez auto była niższa, niż w poprzednim badaniu technicznym, w którym rejestrowano przebieg. Tych rekordów wcale nie było mało, tylko 882 489. Można jeszcze zrozumieć pewne zdarzenia, takie jak wymiana licznika na nowy, lub jego „przekręcenie się”, jak to miało miejsce w przypadku starych Mercedesów. Natomiast liczba prawie 900 000 incydentów krótszego przebiegu w kolejnym badaniu technicznym jest niemożliwa.
Warto też nadmienić o psychologii. Tak jak na początku wspominałem o ogłoszeniach motoryzacyjnych, w których większość ogłoszeń dotyczy przebiegów 200 tys. kilometrów – ta liczba jest barierą psychologiczną. Jak rozumiem, auta z większym przebiegiem nie są tak chętnie kupowane, a potencjalny kupujący albo nie wie o cofniętym liczniku lub nie chce wiedzieć. Jednak trzeba mieć świadomość, że średnia „korekta” licznika wynosi … 115 tys. kilometrów.
Problem też jest międzynarodowy. Nowa wersja systemu CEPiK (2.0) w teorii ma lepiej sobie poradzić z tym problemem. Niestety CEPiK 2.0 dotyczy tylko krajowych samochodów, więc skuteczniej może reagować na zdarzenia związane z cofaniem liczników pomiędzy przeglądami technicznymi. Inaczej sprawa ma się, gdy nieuczciwi sprzedawcy cofną licznik przed pierwszą rejestracją pojazdu w Polsce lub nawet za granicą.
Propozycje rozwiązań
Oczywiście pojawiają się propozycje rozwiązań tego zagadnienia. Jednym z łatwiejszych w realizacji jest wymóg uwzględnienia przebiegu pojazdu podczas opłacania polisy OC. Warto tutaj zauważyć, że w przypadku polisy AC – podanie liczby przejechanych kilometrów jest wymagane.
Dobrym przykładem rozwiązania problemu cofania liczników jest Belgia, która poradziła sobie z tym tak: rok pozbawienia wolności. Oczywiście, takie rozwiązanie problemu byłoby zbyt proste, a nie jestem fanatykiem ślepego zaostrzania prawa, gdyż oprócz tego, Belgia wprowadziła też system „paszportów pojazdu” Car Pass. Car Pass polega na obowiązku wprowadzania numeru VIN, przebiegu oraz daty przeglądu czy naprawy auta, w każdym przypadku (nawet w błahej sprawie wymiany oleju) odwiedzenia serwisu samochodowego.
Cofanie liczników nie jest tylko niewinną czynnością, o której wszyscy niby wiedzą i może w jakiś sposób to nawet akceptują, na zasadzie: bo wszyscy tak robią. To także dotyczy naszego bezpieczeństwa, gdyż inaczej eksploatuje się auto z wyższym przebiegiem niż niższym. Jeżeli wiemy, ile takie auto już realnie przejechało, to łatwiej nam przewidzieć, co można niedługo wymienić, naprawić czy sprawdzić. W przypadku auta z cofniętym licznikiem nie mamy już takiej świadomości. Może się okazać, że kilkuletnie auto z przebiegiem 170 tys. kilometrów nagle nam się zepsuje, gdyż wyeksploatował się jeden z elementów, którego projektowana trwałość była przewidziana na 300 tys. kilometrów.
Ten problem trzeba sobie uświadomić. Nieuczciwy handlarz wydaje 200-300 zł na „korekcję” licznika, a wartość auta może wzrosnąć o kilka tysięcy złotych. Już nawet z tego powodu można się nieźle zdenerwować. Po co przepłacać? Z drugiej strony mamy bezpieczeństwo. Trzeba mieć świadomość, że jeżdżąc codziennie do pracy, a także wożąc swoją rodzinę z dziećmi, możemy jeździć samochodem, którego licznik pokazuje 200 tys. przejechanych kilometrów, a faktycznie ma ich przejechanych 400 tys.