Wybory parlamentarne już w niedzielę 15 października. Zgodnie z przepisami kodeksu wyborczego dzień głosowania i poprzedzająca go sobota mają pozostać dniami wolnymi od jakiejkolwiek formy wpływania na decyzje wyborców. Czego nie wolno w trakcie ciszy wyborczej? Przede wszystkim uprawiania agitacji oraz publikowania wyników sondaży. Pojęcie „agitacja” jest przy tym bardzo pojemne.
Cisza wyborcza nie ma większego sensu w dobie internetu. Za jej złamanie wciąż grozi surowa kara
Wybory parlamentarne to także tradycyjne dwa dni bombardowania obywateli polityczną nawalanką w przestrzeni publicznej. Cisza wyborcza, bo o niej mowa, zgodnie z przepisami kodeksu wyborczego trwa w dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem. Tym razem będzie to cała sobota 14 października oraz zdecydowana większość wyborczej niedzieli 15 października.
Cisza wyborcza kończy się razem z głosowaniem. To teoretycznie powinno potrwać do godziny 21:00 w dniu 15 października, ale w przeszłości zdarzały się przypadki jego przedłużania. Wynikały one zwykle z problemów w obwodowych komisjach skutkujących przejściowym uniemożliwieniem przeprowadzenia głosowania.
Sens istnienia ciszy wyborczej tkwi w woli ustawodawcy zapewnienia obywatelom czasu na spokojne przemyślenie swoich decyzji. Doba świętego spokoju ma pozwolić na niepodejmowanie ich pod wpływem impulsu, czy bieżącej agitacji. Czy tak rzeczywiście jest w praktyce? Można śmiało kwestionować skalę tego zjawiska oraz tym samym sens istnienia ciszy wyborczej jako takiej. W końcu nie bez powodu takiego rozwiązania nie stosuje duża część współczesnych demokracji. Ciszy wyborczej nie ma w Niemczech, Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych.
Jeżeli miałbym wskazać jeden argument za jej utrzymywaniem, to byłby to internetowy wyborczy folklor w postaci tzw. bazarków. Mowa o próbie omijania przez użytkowników mediów społecznościowych poprzez publikowanie częściowych wyników, często po prostu zmyślonych, jako ceny różnych produktów. Poszczególne komitety wyborcze otrzymują pseudonimy kojarzące się internautom z daną partią albo jej nazwą. Problem w tym, że takie postępowanie w zasadzie jest niezgodne z przepisami kodeksu wyborczego i karane.
Odpowiedź na pytanie: „Czego nie wolno w trakcie ciszy wyborczej?” jest bardzo prosta. Ustawodawca zakazał jakichkolwiek form agitacji wyborczej oraz publikowania sondaży. Czym jednak jest ta cała „agitacja”?
Ustawodawca dość szeroko określił, czego nie wolno w trakcie ciszy wyborczej
Na szczęście kodeks wyborczy nieco precyzuje, jakie zachowania są zabronione w trakcie ciszy wyborczej. Przede wszystkim powinniśmy zwrócić uwagę na art. 107.
§ 1. W dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem prowadzenie agitacji wyborczej, w tym zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie materiałów wyborczych jest zabronione.
§ 2. Agitacja wyborcza w lokalu wyborczym oraz na terenie budynku, w którym ten lokal się znajduje, jest zabroniona.
Skąd to rozróżnienie? Właściwie nie wiadomo. Z punktu widzenia wymiaru kary miejsce łamania ciszy wyborczej nie powinno mieć większego znaczenia. W końcu przesłanki zastosowania §2 mieszczą się w całości w zakazie ustanowionym przez §1. W obydwu przypadkach sprawcę zgodnie z 498 kodeksu wyborczego czeka kara grzywny. Warto za to zwrócić uwagę na katalog czynności uznawanych przez ustawodawcę za agitację wyborczą. To jedynie przykłady. Kodeks wyborczy ustanawia w końcu w art. 105 stosowną definicję.
§ 1. Agitacją wyborczą jest publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób, w tym w szczególności do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego.
§ 2. Agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia przez właściwy organ zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego na zasadach, w formach i w miejscach, określonych przepisami kodeksu.
Teoretycznie każda opinia o charakterze politycznym w trakcie ciszy wyborczej może stanowić nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób. Dotyczy to także niezwykle w Polsce popularnego zniechęcania do oddawania głosu na konkretnego kandydata lub komitet wyborczy. Granica pomiędzy agitacją a zwykłą krytyką jest niestety tak cienka, że właściwie pozostaje niedostrzegalna.
Jakby tego było mało, powszechnie uznaje się aktywność w internecie za poruszanie się w sferze publicznej. Tym samym postowanie ośmiu gwiazdek na Facebooku może zostać uznane za złamanie ciszy wyborczej. Sympatycy drugiej strony barykady mają łatwiej, bo straszenie „złymi Niemcami” trudniej przypisać ich politycznemu przeciwnikowi.
Poza granicami Rzeczypospolitej Polskiej wolno nam właściwie wszystko
Są w tym wszystkim pewne bardzo istotne haczyki, na które trzeba uważać. Najważniejszym wyłomem w ustawowych zakazach jest miejsce, w którym się znajdujemy. Cisza wyborcza nie obowiązuje poza Polską, więc osoby przebywające akurat poza jej granicami mogą dosłownie robić, co im się tylko podoba. Taki stan rzeczy jasno pokazuje, jak bardzo przepisy o ciszy wyborczej są oderwane od współczesnej rzeczywistości.
Kolejną ciekawostkę stanowi to, że cisza wyborcza nie dotyczy agitacji profrekwencyjnej. Tak się składa, że frekwencja jest jedynym realnie liczącym się czynnikiem, który decyduje o wyniku referendum, które odbywa się razem z wyborami parlamentarnymi. Co w takiej sytuacji? Państwowa Komisja Wyborcza stoi na stanowisku, że zachęcanie lub zniechęcanie do udziału w referendum jest zabronione.
Zachęcanie lub zniechęcanie do udziału w referendum jest natomiast elementem kampanii referendalnej, ponieważ frekwencja ma w referendum decydujące znaczenie dla jego wyniku. Działania tego rodzaju nie mogą być zatem prowadzone w czasie tzw. ciszy referendalnej.
Trzeba przyznać, że PKW podchodzi do sprawy niezwykle racjonalnie i trudno się z jej stanowiskiem kłócić. Co jednak z sondażami? W tym przypadku powinniśmy sięgnąć po art. 115 kodeksu wyborczego.
§ 1. Na 24 godziny przed dniem głosowania aż do zakończenia głosowania zabrania się podawania do publicznej wiadomości wyników przedwyborczych badań (sondaży) opinii publicznej dotyczących przewidywanych zachowań wyborczych i wyników wyborów oraz wyników sondaży wyborczych przeprowadzanych w dniu głosowania.
§ 2. Przepis § 1 stosuje się na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.
Wypowiedzi sugerujące wynik głosowania są zabronione. Kara jest w tym przypadku surowa. Wynosi od 500 000 do 1 000 000 zł. Nie ma przy tym znaczenia, czy to, co publikujemy, ma jakiekolwiek pokrycie w faktach. Chodzi o to, by nasz sondaż, badanie, czy nawet wspomniany „bazarek” nie wypaczył w jakiś sposób decyzji wyborczych innych. Ponownie jednak: jeżeli znajdujemy się poza granicami Polski, to możemy publikować, co chcemy.