Budyń, dżem, dudnienie, trzaski. Przecieki z wyborów przyjmują najdziwniejsze formy

Państwo Prawo Społeczeństwo Dołącz do dyskusji (143)
Budyń, dżem, dudnienie, trzaski. Przecieki z wyborów przyjmują najdziwniejsze formy

Budyń, dżem, dudnienie, trzaski. Przecieki z wyborów przyjmują najdziwniejsze formy. Cisza wyborcza jest notorycznie przez obywateli omijana, mimo że w każdych wyborach parę oczywistych jej przejawów zostaje wykrytych. Czy legalne jest omijanie ciszy wyborczej? A jeżeli tak, to czy nie jest to łamanie niepisanych zasad demokracji?

Cisza wyborcza – co to właściwie jest?

Cisza wyborcza trwa w dniu głosowania – do czasu zamknięcia lokali wyborczych – a także przez 24 godziny przed dniem głosowania. Reguluje ją art. 107 Kodeksu wyborczego, stanowiąc, iż

§ 1. W dniu głosowania oraz na 24 godziny przed tym dniem prowadzenie agitacji wyborczej, w tym zwoływanie zgromadzeń, organizowanie pochodów i manifestacji, wygłaszanie przemówień oraz rozpowszechnianie materiałów wyborczych jest zabronione.
§ 2. Agitacja wyborcza w lokalu wyborczym oraz na terenie budynku, w którym ten lokal się znajduje, jest zabroniona.

Sama idea nie pojawiła się w polskim porządku prawnym nagle. Jako ciekawostkę warto wskazać, iż pierwszą jej postać można było zauważyć już w 1918 roku. Jak stanowił art. 64 Dekretu Naczelnika Państwa o ordynacji wyborczej do Sejmu Ustawodawczego z 28 listopada 1918 r.

W czasie głosowania nie wolno ani w lokalu wyborczym, ani w budynku, w ktorym się ten lokal znajduje, ani też na ulicy i na placu przed wejściem do budynku w promieniu stu metrów, wygłaszac przemów do wyborców i w jakikolwiek sposób agitować

Wracając jednak do współczesnych przepisów można generalnie streścić, że agitacją jest jakiekolwiek

publiczne nakłanianie lub zachęcanie do głosowania w określony sposób lub do głosowania na kandydata określonego komitetu wyborczego

Natomiast materiałem wyborczym jest w zasadzie każda utrwalona informacja, która ma związek z wyborami.

Za złamanie ciszy wyborczej grozi grzywna od 20 do 5 tys. zł. Opublikowanie sondażu zagrożone jest karą pieniężną w wysokości aż 1 000 000 złotych.

Cisza wyborcza a przecieki z wyborów: budyń, dżem, dudnienie czy trzaski

W temacie ciszy wyborczej powstało wiele komentarzy, bądź też nawet interpretacji samej Państwowej Komisji Wyborczej. Przepisy są dosyć ogólne, a zmieniające się realia dosyć jednoznacznie nakazują, że rozumienie zakresu ciszy wyborczej musi stale ewoluować.

Udało się na przestrzeni ostatnich lat wypracować szereg niezmiennych zasad, na przykład określających zakres dopuszczalnych przekazów w związku z wyborami w miejscach kultu religijnego. Ustalono też określone zasady postępowania z billboardami. Samochody z przyczepami mogą na przykład stać, natomiast przemieszczać już ich nie wolno. Same materiały, zarówno umieszczone w sieci, jak i w przestrzeni publicznej, mogą oczywiście dalej „wisieć”. Zasadniczo nie wolno ani dodawać nowych, ani usuwać już istniejących.

Jak wskazuje Beata Stępień-Załucka (Instytucja ciszy wyborczej w orzecznictwie Sądu Najwyższego), restrykcje dotyczą nawet identyfikatorów tzw. mężów zaufania. Na swoich identyfikatorach mogą oni mieć nazwę komitetu wyborczego, natomiast już nie logo.

Cisza wyborcza obejmuje również portale społecznościowe, na czele z politycznie nieśmiertelnym Twitterem. W ostatnich latach pojawiały się również wątpliwości co do tego, czy samo polubienie politycznego posta można uznać za złamanie ciszy wyborczej. Jak wskazywaliśmy w tekście, który dotyczył tego, co można, a czego nie można na facebooku i Twitterze podczas ciszy wyborczej, wszelkie likeshare mogą zostać uznane za agitację.

Bazarek a omijanie ciszy wyborczej

W Polsce niezwykle popularne jest omijanie ciszy wyborczej, na przykład poprzez nieudolnie zakamuflowane lub wręcz przezywanie kandydatów. Można tutaj wskazać słynny bazarek. Za pośrednictwem cen produktów, kojarzących się z biorącymi udział w wyborach, w ostatnich latach przekazywano w ten sposób aktualne sondaże. Stąd też biorą się takie przecieki, jak budyń, dżem, dudnienie czy trzaski, identyfikowane z konkretnymi kandydatami.

Policja w przeszłości badała łamanie ciszy wyborczej na Twitterze właśnie w kontekście bazarków – i choć nieprzyjemności żadnych z tego nie było, w mojej opinii takie postępowanie jest co najmniej nieetyczne. Wyznaję nieco niepopularny pogląd, że nie powinniśmy likwidować ciszy wyborczej. Nawet więcej – w mojej opinii można by ją wydłużyć czasowo, choćby o kolejne 24 godziny wstecz.

Skoro wybory nazywane są świętem demokracji, to wartości demokratyczne warto zachować – ot taka społeczna przyzwoitość. Publikowanie „bazarków”, czy tym podobnych cel ma jasny. Przekazać informację związaną z wyborami, z jednoczesnym zdjęciem z siebie ewentualnej odpowiedzialności za naruszenie ciszy wyborczej. A nie o to tutaj przecież chodzi.

Żyjemy w demokratycznym państwie prawnym. Mimo różnych poglądów chyba wszyscy zgodzimy się co do tego, że niecałe dwa dni co kilka lat możemy wszyscy wstrzymać się od politycznych dyskusji. Wstrzymajmy się więc od ukrytej, acz agresywnej agitacji, bądź zagrzewania wyborców do tłumnego przechylania szali zwycięstwa na którąś ze stron.

Nie jest to przecież żadna oznaka słabości, a uszanowanie niepisanych, ale istotnych wartości demokratycznych.