Czy wolno karcić żonę? Nie, nie wolno. Problematyczne jednak jest to i tym się teraz zajmę, iż niektórym wydaje się, że i owszem. Wydaje się tak przynajmniej 66 930 mężczyznom, których żony/kobiety/kochanki wypełniły w 2016 roku formularze „Niebieskiej Karty”.
Wydaje się tak 70 484 mężczyznom, którzy byli podejrzewani o przemoc wobec kobiet w roku 2015. A te liczby to tylko początek, delikatny wstęp, preludium zaledwie.
Czy wolno karcić żonę?
Ile jest kobiet, które nigdy tych formularzy nie wypełnią, bo wydaje im się, że no halo, to trochę przesada, raz nie zawsze, dwa nie często. Ilu jest mężczyzn, którym się wydaje, że coś im się od kobiety należy, a skoro tego czegoś nie ma, to w takim razie jej się należy. Ilu jest ludzi, którzy uważają, że kobieta sama sobie jest winna. Co to za problem się wyprowadzić, skoro tego nie skończyła, to najwyraźniej lubi czasem dostać po twarzy.
Poza tym co ja się będę wtrącał, nie mój związek, nie moje siniaki. Ile osób sądzi, że takie po prostu jest życie. Kiedyś kobiety w ogóle nie miały praw, to teraz niech się cieszą, że chociaż w Sejmie mogą zasiadać, a nie marudzą, że równouprawnienie, że silne i niezależne. Obiad ma być albo do kąta. I na koniec ilu jest ludzi, którzy zgadzają się ze słowami „łobuz kocha najbardziej”. Skoro bije, to znaczy, że mu zależy, skoro taki zazdrosny, to kocha, problem rozwiązany.
Z góry przytoczę, jeżeli ktoś chciałby jednak stwierdzić, że mężczyźni równie często są ofiarami przemocy domowej, dane dot. Niebieskiej Karty z 2016 i 2015 roku. Liczba podejrzewanych sprawców kobiet w roku 2016 to 5 461, a w 2015 – 5 244. Razem 10 685 osób. W przypadku mężczyzn suma za te dwa lata wynosi 137 414. Nie znaczy to, że przemoc wobec mężczyzn nie jest problemem, znaczy to tylko, że przemoc wobec kobiet jest zjawiskiem dalece bardziej „popularnym”. Każda przemoc jest zła, powinna być tępiona i budzić ogólną odrazę i zażenowanie.
I jeżeli tylko komuś teraz przyszło na myśl, że histeryzuję, że gdzie tu problem i zajmij się lepiej pisaniem o jakiś ważnych problemach, to niechże mi zrobi tą przyjemność i zamknie tę kartę swojej przeglądarki. Dlaczego? W najlepszym przypadku może mieć poważne problemy ze swoimi pokładami empatii i wrażliwości na krzywdę ludzką, a w najgorszym z kontrolowaniem swoich emocji i trzymaniem nerwów na wodzy.
Przemoc domowa to nie tylko raz z liścia, raz paskiem, raz kablem. To nie tylko bicie, kopanie, duszenie, popychanie, obezwładnianie
Tak samo krzywdząca jest przemoc seksualna. Do obowiązków żony, dziewczyny, narzeczonej nie należy zaspokajanie potrzeb seksualnych partnera. Wbrew pozorom, które skutecznie wykreowała współczesna popkultura, nie każda kobieta chce na co dzień odgrywać w łóżku sceny rodem z „50 twarzy Greya”. Nie każda czerpie skrajną przyjemność z szarpania, ciągnięcia, klepania tam i ówdzie.
Dalej mamy przemoc ekonomiczną, materialną. Odmawianie lub ograniczanie dostępu do wspólnych środków finansowych zmuszanie do proszenia o pieniądze lub wydzielanie kieszonkowego, sprawdzanie rachunków, kontrola 24/7.
Na koniec najbardziej wyrafinowany rodzaj przemocy. Przemoc słowna, psychiczna, granie na emocjach, burzenie poczucia własnej wartości, tworzenie napiętej atmosfery, zmuszenie do życia w ciągłym stresie. Wyśmiewanie, wyzywanie, upokarzanie, zastraszanie, karanie, szantażowanie. Fizycznych skutków nie widać, na obdukcje z tym iść nie można i nie ma się tej pewności, że to aby na pewno przemoc, bo przecież wszyscy się czasami kłócą.
Przykłady jak i kobiety, które na co dzień muszą mierzyć się z takim zachowaniem można mnożyć. Powodem, zaś, dla którego nie są one w stanie zmienić swojej sytuacji, nie są (uwaga, przygotujcie się na zaskoczenie) skłonności masochistyczne. Chodzi o lęk, zależność ekonomiczną, obawę, presję ze strony otoczenia. Psychologiczne skutki doznawania przemocy, takie jak: zmiana obrazu siebie, utrata wiary we własne siły i możliwości, zaufania do siebie i innych, utrudniają wychodzenie z krzywdzącego związku. Kobiety nie akceptują przemocy, czasem nie wierzą tylko, że cokolwiek może się zmienić po kolejnych nieudanych próbach obrony. Z czasem dochodzi do tego bierność i depresja, które są nieodłącznym skutkiem doznawania przemocy domowej.
Skoro pozwala to widocznie to lubi
W ogóle z kwestią przemocy domowej wiąże się wiele niechlubnych mitów. Poza wspomnianym już „skoro pozwala, to widocznie to lubi”, mamy też przekonanie, że przemoc domowa jest domeną wyłącznie środowisk związanych z różnego rodzaju patologiami. Przemoc, każda z wymienionych, może dotykać zarówno kobiet w rodzinach dobrze sytuowanych, jak i tych biedniejszych, tak samo kobiet z wykształceniem akademickim, jak i tych z podstawowym i średnim. Przemoc domowa występuje tylko w małżeństwach z długoletnim stażem? – to kolejna obiegowa opinia, z którą nie sposób się zgodzić. Przemoc nie bierze się z rutyny, przyzwyczajenia ani małżeńskiej nudy. Bierze się z niekontrolowanych wybuchów agresji, potrzeby kontroli, kompleksów lub nieumiejętności radzenia sobie z problemami. Tym samym ofiarami tejże nie są tylko dojrzałe kobiety. Również młode dziewczyny padają ofiarą kpin, wyzwisk i poniżania. I w związkach i w pracy, szkole oraz na uczelni.
Przemoc wobec kobiet to nie są tylko dramaty za zamkniętymi drzwiami. Z ośmieszaniem kobiet i traktowaniem ich w nieodpowiedni sposób mamy do czynienia w mediach, w codziennym życiu, w przypadku osób sławnych i polityków. I to jest chyba trochę tak, że w związku z tym wszyscy się do tego przyzwyczaili. Ciekawszym jest opisanie kolejnych przygód politycznych celebrytów albo ponarzekanie na którąkolwiek partię. Teraz polityczne perypetie stały się medialną codziennością, a o problemach kobiet się mówi właściwie dopiero, kiedy zirytowane wychodzą na ulice stając w obronie swoich praw.
Ani żony, ani dziewczyny, ani kobiety karcić nie wolno. Nie rozumiem ludzi, którzy nie szanują innych i którym się wydaje, że mogą więcej. Nie rozumiem tych, którzy obrażają swoje ukochane, którzy się z nich śmieją i którzy tłuką je przez poduszkę, tak, żeby nie zostawić śladów.