Jerome Powell zmienia priorytety. Praca ważniejsza niż inflacja
Bezpośrednią przyczyną gwałtownej przeceny dolara była środowa decyzja Rezerwy Federalnej. Choć samo obniżenie stóp procentowych o 25 punktów bazowych - do przedziału 3,50-3,75 proc. - było przez rynek w pełni wycenione i oczekiwane, to towarzysząca mu narracja wywołała wstrząs.
Jerome Powell, prezes Fedu, podczas swojej konferencji, zaprezentował wyraźnie inne podejście niż do tej pory. Dotychczasowa jastrzębia retoryka walki z inflacją ustąpiła miejsca gołębiemu zaniepokojeniu o kondycję rynku pracy.
Ten subtelny, ale znaczący zwrot w komunikacji został przez inwestorów odczytany jednoznacznie - amerykański bank centralny boi się recesji i wzrostu bezrobocia bardziej niż powrotu drożyzny.
W rezultacie indeks dolara, mierzący siłę amerykańskiej waluty wobec koszyka głównych walut świata, zaliczył najgorszą sesję od trzech miesięcy, tracąc niemal 1 proc. wartości w ciągu zaledwie kilkunastu godzin. Rynek otrzymał sygnał, że cykl luzowania polityki pieniężnej w USA może być głębszy i trwalszy, niż dotychczas zakładano.
Zobacz też: Co dalej z ceną złota w 2026 r.? Większość analityków podziela to samo zdanie
Złoty na fali, dolar w odwrocie. Techniczny nokaut
Słabość dolara na rynkach bazowych natychmiast przełożyła się na notowania pary USD/PLN. Przełamanie wsparcia na poziomie 3,60 zł otwiera drogę do testowania jeszcze niższych rejonów - analitycy techniczni wskazują na kolejne bariery w okolicach 3,58 zł oraz 3,56 zł.
Warto jednocześnie zauważyć, że w perspektywie ostatnich dwunastu miesięcy polska waluta umocniła się względem dolara o ponad 10 proc., co jest zjawiskiem niezwykle korzystnym dla importerów oraz osób spłacających zobowiązania w walutach obcych.
Umocnieniu złotego sprzyjają też - paradoksalnie - czynniki geopolityczne. Rynek zaczyna uwzględniać potencjalne scenariusze zakończenia konfliktu w Ukrainie, co w połączeniu z naciskami otoczenia politycznego w USA na szybkie rozwiązanie dyplomatyczne, zdejmuje z regionu Europy Środkowo-Wschodniej premię za ryzyko. Tym samym widać przepływ kapitału do aktywów wschodzących, a złoty staje się jednym z beneficjentów tego trendu.
Perspektywy na 2026 r. Czy to koniec dominacji dolara?
Niestety, prognozy dla dolara nie napawają optymizmem jego posiadaczy. Członkowie Fedu oficjalnie przewidują kolejne cięcia stóp w 2026 i 2027 r., co będzie systematycznie zmniejszać atrakcyjność amerykańskich obligacji, a tym samym - dolara.
Ekonomiści, tacy jak Piotr Arak, który wypowiadał się na łamach money.pl, zwracają uwagę, że dolar może w przyszłości nie tylko kosztować mniej, ale też „ważyć mniej” w globalnym systemie finansowym. Inwestorzy coraz chętniej dywersyfikują portfele, zwracając się ku złotu, surowcom czy innym walutom rezerwowym, jak euro czy frank szwajcarski.
Obecna przecena może być więc wstępem do dłuższego trendu, w którym poziom 3,50 zł za dolara przestanie być barierą nie do przebicia, a stanie się nową rzeczywistością.