Czy dowód osobisty, jako mem, może być udostępniony w sieci? Okazuje się, że czasem takie działanie może okazać się bezprawne. Warto o tym wspomnieć w dniu 34 urodzin Kamila T., który odznaczył się tym, że stał się prekursorem jednego z bardziej charakterystycznych polskich memów, dzięki podpisowi z „(L)”-ką.
Dowód osobisty jako mem
Tak, to dzisiaj – wielki dzień dla polskiego internetu. Ósmego lipca tysiąc dziewięćset osiemdziesiątego szóstego roku przyszedł na świat Kamil T***(L)*c, obchodzący 34 urodziny, prawdopodobnie jeden z najwierniejszych kibiców Legii Warszawa (chociaż inni się podobno z niego śmiali). Celowo nie podaję jego danych osobowych, bo w pewnych wypadkach może to być sprzeczne z prawem.
Bezprawnik, ale i każde inne przedsiębiorstwo, obejmuje prawo ochrony danych osobowych, ze słynnym RODO na czele. Definicję danych osobowych reguluje art. 1 pkt 1 RODO i stanowi, że
dane osobowe oznaczają informacje o zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osobie fizycznej. […] Możliwa do zidentyfikowania osoba fizyczna to osoba, którą można bezpośrednio lub pośrednio zidentyfikować, w szczególności na podstawie identyfikatora takiego jak imię i nazwisko [i innych – red.] […]
Cały awers dowodu osobistego, na którym widnieje zdjęcie, imię i nazwisko, słynny podpis, imiona rodziców, płeć, czy numer dokumentu, to szereg informacji, które mogą posłużyć do bardzo wielu celów. Abstrahując od ewentualnego wykorzystania cudzych danych osobowych, trzeba zaznaczyć, że ochrona danych osobowych ma charakter w dużej mierze prewencyjny. Nie musi dojść do przestępstwa na szkodę „właściciela” owych danych, by można było je chronić.
Co na to RODO?
Przetwarzaniee danych osobowych, których definicję przywołałem wyżej, obejmuje również ich udostępnienie. Można zatem uznać, że jeżeli przedsiębiorca – na przykład poprzez swój fanpage, dla żartu – udostępni czyiś dowód osobisty, nawet dzisiaj – jako mem – przetwarza wrażliwe dane osobowe „właściciela” tychże.
Takie przetwarzanie danych jest niezgodne z prawem w zasadzie dlatego, że nie wpisuje się w żaden sposób w zakres przetwarzania zgodnego z prawem – jest bezcelowe. Przetwarzanie cudzych danych osobowych tylko po to, by wykorzystać je w formie żartu, wydaje się być zatem oczywiście bezprawne.
Inaczej sprawa się ma w wypadku osób fizycznych, niebędących przedsiębiorcami. RODO nie stosuje się do przetwarzania danych przez osoby fizyczne, które dokonują tego w charakterze czysto osobistym. W tym wypadku można się zastanawiać nad zastosowaniem rozwiązań z innych dziedzin prawa.
Warto wskazać, że samo udostępnienie cudzych danych przez nie-przedsiębiorcę samo z siebie nie powinno skutkować żadnymi konsekwencjami. No, chyba że sam „zainteresowany” poweźmie działania, na przykład ze sfery prawa cywilnego, czy prawa karnego.
I – na koniec – dodać również należy, że istnieje kategoria danych powszechnie dostępnych. Nie oznacza to jednak, że tracą one ochronę przez sam fakt, że ich pozyskanie zajmuje kilka sekund.
Zagrożenia
Udostępnianie nawet wizerunku, nie mówiąc już o całym dowodzie osobistym, niekoniecznie musi być pozytywne dla osoby – ujmując kolokwialnie – pokrzywdzonej. Warto przypomnieć casus emerytowanego już policjanta z Pasłęka. Jego wizerunek gościł na memach z „Typowym Andrzejem”, popularnych dobre parę lat temu.
Mężczyzna załamał się, co – pośrednio – spowodowało jego odejście z policji, a także konieczność korzystania z pomocy psychologicznej i psychiatrycznej. Nie pomogły również organy ścigania, które w takim zachowaniu nie dopatrzyły się przestępstwa.
Nie mówiąc już o szeregu zagrożeń, które w ogóle płyną z publikowania dokumentów w sieci. Bardzo często internauci na zamkniętych, acz liczebnych grupach, udostępniają fotografie znalezionych dowodów osobistych, praw jazdy, czy też kart płatniczych. Jest to nieprzemyślane, bowiem może posłużyć do wykorzystania cudzych danych do celów przestępczych.