Jakiś czas temu głośno było o rzekomym pomyśle wprowadzenia progów zwalniających na autostradach w Polsce (co Generalna Dyrekcja Dróg i Autostrad musiała dementować). Teraz jednak pojawiły się doniesienia, że GDDKiA ma inny, „genialny” pomysł – chodzi o przekształcenie dróg ekspresowych w autostrady. Za które, prawdopodobnie, trzeba będzie płacić.
Czeka nas przekształcenie dróg ekspresowych w autostrady?
Dość nieoczekiwanie powraca temat płatnych dróg ekspresowych. Przypomnijmy – polski rząd zobowiązał się w ramach KPO, by wprowadzić obowiązkowe opłaty za nowe odcinki dróg (o łącznej długości ok. 1400 km), czyli prawdopodobnie – drogi ekspresowe. Realizacja tego kamienia milowego miałaby być konieczna, jeśli rząd chciałby otrzymać pieniądze z Unii na rozbudowę sieci kolejowej. Kiedy pojawiły się pierwsze doniesienia o możliwym objęciu opłatami dróg ekspresowych, rzecznik rządu stanowczo twierdził, że nic nie wie o takich planach rządu. Dodał również, że „w Polsce płatnymi drogami są autostrady”.
Wszystko wskazuje jednak na to, że rządzący jednak myślą o wprowadzeniu dodatkowych opłat. I to nie na drogach ekspresowych – przynajmniej teoretycznie. Okazuje się bowiem, że, jak informuje RMF FM, GDDKiA chce poszerzyć w Polsce sieć autostrad. Ale nie poprzez budowanie nowych, a poprzez przekształcenie dróg ekspresowych w autostrady. Dyrekcja dopuszcza zresztą jeszcze inne rozwiązanie – czyli… zrównanie autostrad do kategorii ekspresówek.
Jaki ma być cel zmian? Teoretycznie, jak twierdzi Szymon Piechowiak, rzecznik prasowy GDDKiA, chodzi o ujednolicenie sieci dróg szybkiego ruchu. Zdaniem dyrekcji nie ma bowiem zbyt dużych różnic w parametrach technicznych między drogą ekspresową a autostradą. Sprowadzają się one głównie do liczby MOP-ów, węzłów i szerokości pasa awaryjnego. Dodatkowo jak twierdzi Piechowiak w rozmowie z RMF FM,
Sieć autostradowa zostanie ukończona, nie widzimy więc sensu, by to rozróżnienie podtrzymywać, wiedząc, że projektowo i technicznie dużych różnic nie ma.
Co jednak w takim razie choćby z dopuszczalną prędkością? Na razie GDDKiA nie przesądza, czy na wszystkich drogach szybkiego ruchu maksymalna dopuszczalna prędkość wynosiłaby 120, czy 140 km/h. Rzecznik dopuścił zresztą również możliwość „wypośrodkowania” limitu i wprowadzenia ograniczenia w postaci 130 km/h.
Nowe opłaty wprowadzone tylnymi drzwiami?
Czy w takim razie, po „ujednoliceniu sieci dróg szybkiego ruchu” kierowcy mogą spodziewać się objęcia dodatkowych odcinków dróg nowymi opłatami? Jest to bardzo możliwe, zwłaszcza, że skoro część odcinków autostrad jest płatna, to po zrównaniu autostrad do kategorii ekspresówek lub – przekształceniu ekspresówek w autostrady, wprowadzenie dodatkowych opłat może wydawać się „logiczne”. Rządzący tym samym zrealizowaliby kamień milowy (chociaż otrzymanie jakichkolwiek środków z KPO coraz bardziej się oddala), a przy okazji – jeszcze więcej pieniędzy trafiłoby do Krajowego Funduszu Drogowego. Nie mówiąc o tym, że rząd mógłby się też chwalić, jak to „ukończył rozbudowę sieci autostradowej”.