Wiecie, jak obecnie wygląda męska „madka” w Internecie? Odwiedźcie facebookowy profil DzielnyTata.pl i zobaczcie, jak można szlachetną ideę przekuć w coś, co nadaje się do leczenia.
Sprawa Tomasza M., który otruł siebie i swojego małego syna, wstrząsnęła polską opinią publiczną. Sprawa była bardzo trudna i na pewno nie pomogła ojcom, którzy ubiegają się o prawo do spotykania z dzieckiem. Nie mają oni w sądach wcale lepszej sytuacji, są traktowani często gorzej niż matki, nawet w sytuacjach, w których ewidentnie racja jest po ich stronie. Kiedyś bardzo kibicowałam „Dzielnemu tacie”, organizacji, o której sądziłam, że chce pomóc ojcom wygrać w (czasami) niesprawiedliwych sprawach. Świat przecież nie jest czarno-biały, nie dzieli się na złych ojców i kochające matki.
Rzecz w tym, że „Dzielny tata” na Facebooku prowadzi tak chorą krucjatę, że dreszcz przechodzi po kręgosłupie. Porzucili swoją ideę, żeby zamiast tego – ku zgrozie własnych czytelników – pisać rzeczy tak okropne, że można odnieść wrażenie, iż ich idea zamieniła się w jakąś chorą walkę.
Dzielny tata
Tomasz M. stał się dla nich męczennikiem. Chciał się prawdopodobnie zemścić na byłej partnerce, widział w niej krzywdziciela, zabił więc siebie i dziecko po to, żeby jej dopiec. Oj, dopiekł. Rzecz w tym, że dla administratora (administratorów?) portalu DzielnyTata.pl jest to zachowanie zrozumiałe.
Na całym profilu znaleźć można dość prosty sposób myślenia. Winne są sądy i kobiety, które wszczęły wojnę, mężczyźni są ofiarami i oprawcy (wspomniani wcześniej) popychają ich do strasznych czynów. Na swojej zamkniętej grupie mówili nawet o tym, że Tomasz M. zabrał do grobu 50% genów przeciwnika. Ale na ich stronie też możemy znaleźć przerażające wpisy:
Bez wątpienia w pewnym miejscu Dzielnemu Tacie przyświecała szlachetna idea, ale zagubił ją już dawno. To, co stało się ważne, to zemsta. Na ich profilu nie widać wiele więcej wiadomości niż te o złych kobietach i zgnębionych mężczyznach. Dzielny Tata, który miał pokazać, że świat nie jest czarno-biały, sam teraz wierzy w binarną rzeczywistość. Zamienił się w dokładnie to, z czym walczył.
Z pewnym smutkiem i niezrozumieniem patrzę więc, jak mówią o wojnie, o konieczności odpłacenia krzywdzicielowi, nawet jeśli krzywdy są wyimaginowane. Komentujący są zbulwersowani. Ojcowie, którzy walczą o prawa do wychowywania dziecka wprost mówią administratorom „Dzielnego Taty”, że przekroczyli granicę.
Tak niczego nie osiągną
W ten sposób DzielnyTata.pl zamienił się w męską „madkę”. Teraz, jeśli będą chcieli komuś pomóc, nie będą już wiarygodni. Wręcz przeciwnie, wyświadczą niedźwiedzią przysługę każdemu, za kim się wstawią. To, że administrator strony potrzebuje pomocy psychologa – a może nawet i psychiatry – widać gołym okiem. To, co mówię, nie jest jednak próbą zdyskredytowania go, chodzi bowiem o to, że człowiek ten cierpi i chociaż nie robi jeszcze krzywdy innym, to staje się adwokatem diabła.