Złoto jako bezpieczna przystań – do czasu?
W majowym Przeglądzie Stabilności Finansowej 2025 Europejski Bank Centralny zawarł zaskakujące ostrzeżenie dotyczące złota. Media podchwyciły temat sensacyjnymi nagłówkami, Bloomberg pisał o „rynkach złota uznanych przez EBC za ryzyko dla stabilności finansowej”, a serwis GuruFocus straszył, że „złoto może wywołać kolejny kryzys finansowy – EBC bije na alarm”. Co takiego powiedzieli bankierzy z Frankfurtu, że nawet złoto, dotąd postrzegane jako bezpieczna przystań w burzach gospodarczych, przedstawiono w roli potencjalnego czarnego charakteru?
EBC wcale nie neguje tradycyjnej roli złota. Wręcz przeciwnie, we wspomnianym raporcie przyznaje, że kruszec ten „dobrze sobie radzi w okresach napięć” i jest postrzegany jako ucieczkowy aktyw na czasy niepewności. Bank centralny zauważa nawet, iż „podczas okresów większej niepewności polityki gospodarczej złoto przewyższa stopą zwrotu akcje i dolara amerykańskiego, gdy tymczasem ceny obligacji zazwyczaj spadają”. Innymi słowy nic nowego, potwierdzenie tego, co inwestorzy od dawna wiedzą.
I gdy już wszyscy kiwali głowami, czytając te oczywistości, druga część komunikatu EBC przyniosła zaskoczenie. Bank skupił uwagę na rynku pochodnych instrumentów związanych ze złotem, czyli różnego rodzaju kontraktów finansowych pozwalających czerpać zyski ze zmian cen złota bez posiadania go fizycznie. Mowa tu o instrumentach takich jak kontrakty futures, opcje na złoto czy swapy złota, produktach zwykle dostępnych tylko dla wyspecjalizowanych brokerów, instytucji finansowych i tzw. „wyrafinowanych inwestorów”. I to właśnie w tych finansowych pochodnych EBC dostrzega ryzyko.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Gdzie EBC widzi ryzyko?
Według Europejskiego Banku Centralnego łączna ekspozycja instytucji ze strefy euro na instrumenty pochodne złota sięga astronomicznych 1 biliona euro, co więcej od czasów wyborów prezydenckich w USA w 2024 roku wzrosła o 58%. Ta gwałtowna ekspansja sprawiła, że regulatorzy zaczęli zadawać sensowne pytanie czy aby rynek instrumentów pochodnych złota nie urósł do rozmiarów potencjalnej bomby? W raporcie wymieniono kilka słabych punktów tego rynku, które spędzają sen z powiek instytucjom nadzorującym:
- Transgraniczne powiązania – wiele banków ze strefy euro zawiera kontrakty powiązane ze złotem z partnerami spoza Eurolandu, co naraża je na niekontrolowane „zewnętrzne szoki”.
- Koncentracja rynku – handel złotymi derywatami skupia się w rękach kilku dużych firm, co oznacza, że kłopoty jednego giganta mogą wstrząsnąć całym systemem.
- Wysoka dźwignia finansowa – transakcje często są zawierane na kredyt (lewarowane), co potęguje efekt ewentualnych strat.
- Brak przejrzystości – rynek tych instrumentów cechuje znaczna nieprzejrzystość, więc trudno ocenić, kto i gdzie faktycznie ponosi ryzyko.
Taka mieszanka sprawia, że w razie nagłych zawirowań (na przykład gwałtownego spadku lub wzrostu cen złota) może dojść do lawiny wezwań do uzupełnienia depozytów zabezpieczających (margin call) i chaotycznego zamykania lewarowanych pozycji. A to z kolei grozi efektem domina - problemy płynnościowe najpierw u pojedynczych uczestników mogą szybko przelać się na cały sektor finansowy. Obrazowo mówiąc, jeśli kilku dużych graczy jednocześnie wpadnie w panikę i zacznie ratować się kosztem innych, szok rozleje się szeroko po systemie, zupełnie jak fala tsunami po podwodnym trzęsieniu ziemi.
Warto zauważyć, że EBC ograniczył się do ostrzeżenia. Nie zaproponował konkretnych rozwiązań ani nie wskazał, który scenariusz uważa za najbardziej prawdopodobny - po prostu zaznaczył istnienie problemu i jego potencjalnie systemowy charakter. Być może sam fakt, że tak zdecydowanie podniesiono temat właśnie teraz, jest subtelną sugestią, że bank centralny dostrzegł coś niepokojącego. Jedno jest pewne: ostrzeżenie brzmi jasno, jeśli coś pójdzie nie tak, skutki mogą się rozlać szeroko i boleśnie, bo przy tak splecionych zależnościach trudno będzie zatrzymać raz uruchomioną lawinę.
Ryzyko kontrahenta – lekcja dla inwestorów
Europejski Bank Centralny nie oskarża złota samego w sobie, lecz sposób, w jaki jest wykorzystywane w wielkiej finansowej grze. Problemem jest ryzyko kontrahenta czyli zagrożenie, że druga strona nie wywiąże się z zobowiązań, szczególnie w przypadku skomplikowanych instrumentów, takich jak kontrakty czy swapy na złoto.
To nie sztabki są winowajcą, lecz „papierowe obietnice” oparte na zaufaniu do instytucji, które mogą upaść. Raport EBC podkreśla, że posiadanie fizycznego złota – monet czy sztabek – eliminuje większość tych problemów, bo mamy realny metal w ręku. Oczywiście, ryzyko pojawia się, jeśli przechowujemy kruszec w cudzym skarbcu, ale to zupełnie inna skala niż miliardowe derywaty. Przekaz jest prosty: inwestorze, wiedz, co kupujesz. Jeśli chcesz spać spokojnie, to unikaj zbędnych pośredników. Złoto może być bezpieczną przystanią, ale tylko pod warunkiem rozsądnych decyzji i zaufanych partnerów.
Paradoks polisy złota. Inni robią inaczej?
Cała sytuacja ma ironiczny wydźwięk. EBC ostrzega przed złotem (a właściwie jego pochodnymi instrumentami finansowymi), podczas gdy banki centralne na świecie widzą w nim polisę na ciężkie czasy. Od 2010 r. dokupiły 7800 ton, a NBP w 2023 r. zwiększył rezerwy aż o 130 ton (+57%). Różnica tkwi w tym, że banki centralne kupują fizyczny kruszec i chowają go do skarbca, eliminując opisywane ryzyko kontrahenta. Obawy EBC dotyczą „papierowego złota”, obrośniętego dźwignią i kontraktami. Wtedy nawet bezpieczna przystań może kryć skały, a system finansowy rozbić się o nie w najmniej oczekiwanym momencie.
Złoty sygnał ostrzegawczy
Ostrzeżenie EBC można traktować jako próbę zapobieżenia kolejnemu zaskoczeniu na miarę poprzednich kryzysów. Historia uczy, że często kłopoty zaczynają się tam, gdzie mało kto ich wypatruje. Tym razem wskazano na złoto - aktyw, który zazwyczaj daje poczucie bezpieczeństwa. Czy słusznie? Można dyskutować. Europejski Bank Centralny przypomina, że nawet rzeczy powszechnie uważane za bezpieczne mogą skrywać ryzyka, jeśli obuduje się je zbyt skomplikowanymi finansowymi konstrukcjami.