Wśród starszych pokoleń papież Jan Paweł II jest uważany za jednego z najwybitniejszych Polaków wszechczasów. Młodzież z kolei kojarzy go raczej z kremówek, prześmiewczych memów i wszechotaczającego papieskiego kultu zorganizowanego przez ich rodziców i dziadków. Teraz minister Przemysław Czarnek chce, by papieskie encykliki przekazywały uczniom wiedzę o przedsiębiorczości i seksualności.
Przemysław Czarnek chciałby zapoznać uczniów z nauczaniem Jana Pawła II
Współczesna polska młodzież dorasta w otoczeniu wszechobecnego kultu Papieża Polaka. Istnieje bardzo duża szansa, że polski uczeń chodził do szkoły imienia Jana Pawła II. W niemal każdym polskim mieście można znaleźć jakiś papieski pomnik, albo chociaż tablicę pamiątkową. O tym, że Jan Paweł II wielkim Polakiem był przypominają nam nieustannie politycy, media i Kościół.
O tym, czego konkretnie papież nauczał i dlaczego jego pontyfikat był tak ważny dla Polski mówi się dużo mniej. Nie powinno więc nikogo dziwić, że dla młodych ludzi Karol Wojtyła w najlepszym wypadku kojarzy się z kremówkami, w najgorszym z prześmiewczymi memami krążącymi po internecie.
Trudno powiedzieć, czy taką tendencję w ogóle da się odwrócić. Co nie znaczy, że nie ma osób, które chciałyby przynajmniej spróbować. Jedną z nich jest minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Już jakiś czas temu z jego strony padła zapowiedź włączenie dzieł Jana Pawła II do kanonu lektur. Raczej nie chodzi w tym wypadku o papieskie encykliki. Karol Wojtyła tworzył w końcu przecież także poezję, która dużo lepiej nadaje się na lekcje języka polskiego.
Nie oznacza to jednak, że nauczanie papieża, zarówno społeczne jak i ściśle religijne, nie może posłużyć jako element podstawy programowej innych przedmiotów. Na przykład podstaw przedsiębiorczości czy… wychowania do życia w rodzinie. Przemysław Czarnek w rozmowie z „Gościem Niedzielnym” podzielił się paroma ciekawymi rozważaniami na ten temat.
Wbrew pozorom, papieskie encykliki mogą wnieść coś przydatnego do życia uczniów polskich szkół
Ktoś mógłby zapytać: co ma właściwie wspólnego papież z przedsiębiorczością? Odpowiedź ze strony ministra jest dość jasna: „Gdy uczymy podstaw przedsiębiorczości, moglibyśmy wprowadzić fragmenty papieskich encyklik na temat tego, czym jest praca, wolny rynek, sprawiedliwość społeczna itp. Chodzi nie tyle o wymiar religijny, ile o etyczne spojrzenie na przedsiębiorczość.”
Nie da się ukryć, że etyka w biznesie jest ważnym zagadnieniem. Mieści się przy tym już teraz w podstawie programowej przedmiotu „podstawy przedsiębiorczości”. Teoretycznie nic więc nie stoi na przeszkodzie, by uwzględnić w nauczaniu także punkt widzenia Papieża Polaka. To wiele mogłoby wnieść także do przedmiotu wiedza o społeczeństwie. Choć na ironię zakrawa dziś fakt, że Jan Paweł II popierał trójpodział władzy oraz promował równowagę między instytucjami państwowymi.
Co z seksualnością? Minister Czarnek nie ma nic przeciwko, żeby nauczanie papieża wprowadzić już na etapie starszych klas szkoły podstawowej. Wybrane zagadnienia obejmowałyby także kwestie relacji międzyludzkich ujętych w książce Jana Pawła II „Miłość i odpowiedzialność„. Wśród nich znajdziemy oczywiście także spojrzenie Karola Wojtyły na cielesny aspekt tychże. Położenie nacisku na romantyczny i duchowy aspekt relacji nie jest czymś złym. Wręcz przeciwnie: to coś, z czym warto młodzież choćby zapoznać.
Jan Paweł II niewątpliwie wyróżniał się spośród hierarchów polskiego Kościoła Katolickiego. Między innymi tym, że był kimś więcej, niż tylko kościelnym funkcjonariuszem straszącym „ideologią LGBT”, „lewicowym totalitaryzmem” i permanentnym „atakiem na kościół”. Był również intelektualistą. Jego pontyfikat to nie tylko papieskie encykliki. Papież Polak miał coś ciekawego do powiedzenia na wiele różnych tematów.
Problem tkwi w tym, jak wdzięczni Polacy przez ostatnie piętnaście lat opiekowali się dziedzictwem Jana Pawła II.
Kult Jana Pawła II w Polsce jest dzisiaj pusty i bezrefleksyjny – Papież Polak stał się wręcz plemiennym idolem
Można śmiało postawić tezę, że papieski kult w Polsce wyrządził jego nauczaniu niepowetowaną krzywdę. Sposób oddawania mu czci jest w gruncie rzeczy pusty i bezrefleksyjny. Jan Paweł II stał się w naszym kraju nie świętym, lecz plemiennym idolem, dookoła którego część naszego społeczeństwa próbuje zbudować swoją tożsamość. Fałszywość tego kultu dostrzegają młodzi ludzie. Stąd przecież te wszystkie memy i szyderstwa. Nie chodzi o Jana Pawła II jako człowieka, kpiarze atakują w gruncie rzeczy narodowego bożka.
Pomniki papieża stały się tym, czym w minionym ustroju były pomniki Lenina. Sposobem oznaczenia terenu, pokazania kto tu rządzi. Nawet jeśli na początku rzeczywiście chodziło o autentyczną wdzięczność i szczere wyrazy uwielbienia, tak od śmierci Jana Pawła II minęło piętnaście lat. Świat zdążył się przez ten czas zmienić. Czas niekwestionowanych autorytetów dawno przeminął.
Młodzi ludzie mają teraz swobodny dostęp do internetu. Ci ciekawi świata w każdej chwili mogą się zapoznać z innym punktem widzenia na pontyfikat Papieża Polaka, niż ten obowiązujący w naszym kraju. Na świecie Jan Paweł II wcale nie ma jednoznacznie pozytywnego wizerunku. Cieniem rzucają się na nim nie tylko zaniechania jego otoczenia w sprawach pedofilskich, ale również skutki chociażby właśnie jego nauczania odnośnie seksualności – opartego o katolicką ortodoksję.
Zmienił się także Kościół. Tym światowym wstrząsnęły skandale pedofilskie i finansowe. Ten rodzimy dodatkowo przyssał się do konkretnej opcji politycznej i desperacko próbuje zachować jakieś resztki realnego wpływu na Polaków. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wprowadzenie papieskich encyklik do programów nauczania to po prostu kolejna próba powstrzymania nieuchronnego.
Jest jeden warunek, by pomysł ministra Czarnka wypalił: papieskie encykliki nie mogą stać nowymi dziełami Lenina
Tymczasem sama Polska jest krajem, w którym postępuje wręcz błyskawiczna laicyzacja. Młodzi mają serdecznie dość Kościoła próbującego z pozycji siły narzucać im, jak mają żyć. Mają dosyć wtrącania się religii do świata polityki i stanowienia prawa.
Parasol ochronny roztoczony przez obecną władzę nad Kościołem bardziej mu szkodzi, niż pomaga. Tymczasem Kościół nie potrafi już rozmawiać ze społeczeństwem inaczej niż poprzez wyproszone państwowe zakazy i nakazy. Romans tronu z ołtarzem w dzisiejszych czasach nie może skończyć się dobrze dla tego drugiego.
Hierarchowie zamiast spróbować coś z tym faktem zrobić, wolą stawiać na ojca Tadeusza Rydzyka i zaostrzać kurs. Zeszłoroczny wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji embriopatologicznej to niewątpliwe zwycięstwo rodzimych konserwatystów, lecz pyrrusowe. Niezadowolenie społeczeństwa po raz pierwszy zwróciło się bezpośrednio przeciwko Kościołowi.
Co właściwie wspólnego mają dzisiejsze kłopoty polskiego Kościoła z nauczaniem papieża Jana Pawła II w szkołach? Nie sposób oddzielić Papieża Polaka od instytucji, której był przywódcą – i która wiecznie powołuje się na jego osobę oraz jego nauczanie. A to właśnie ta instytucja roztrwoniła wszystko, co otrzymała w spadku po Karolu Wojtyle. Postawmy sprawę jasno: dzisiaj religii w sferze publicznej mamy po prostu przesyt.
Pomysły ministra Czarnka da się oczywiście zrealizować z korzyścią dla uczniów i państwa. Wystarczy przecież zachować umiar i elementarne wyczucie. Gdyby tak przedstawić papieskie encykliki jako jeden z wielu możliwych punktów widzenia, na równych prawach i rzetelnie? To coś zupełnie innego, niż wciśnięcie papieża wszędzie gdzie tylko można, niczym komuniści dzieła Lenina.