Pewnej aktywistki nie wpuszczono na jedną z atrakcji w tematycznym parku rozrywki. Nie pozwoliły na to względy bezpieczeństwa, ale ona woli obwiniać ochronę i wszystkich wokół za to, że starali się utrzymać ją przy życiu.
Dzieciństwo spędzone w świecie Harry’ego Pottera to jedna z fajniejszych rzeczy do wspominania. Dzieła J.K. Rowling dalej cieszą najmłodszą widownię, a reżyserzy zarabiają kolejne miliony na filmach z tego uniwersum. W Los Angeles powstało nawet coś w rodzaju parku rozrywki, gdzie można spróbować kremowego piwa, kupić sobie różdżkę czy przejechać się kolejką o nazwie „Hogwart’s Ride”. To właśnie ta ostatnia atrakcja sprawiła, że Jana Schmieding, dziennikarka, poczuła się bardzo obrażona. Ochrona nie chciała jej bowiem wpuścić.
Kolejka nie dla otyłych
Jana Schmieding przyznaje, że świat Harry’ego Pottera poznała późno, jakiś czas po tym, jak Donald Trump został prezydentem USA. Potrzebowała wtedy tego lekkiego, fantastycznego eskapizmu, jaki zapewnia literatura dla młodzieży. Uniwersum pochłonęło ją bez reszty, była nim zachwycona. Właśnie dlatego tak skwapliwie zaproponowała swoim przyjaciołom, żeby odwiedzić park rozrywki „The Wizarding World of Harry Potter” i bawiła się tam doskonale do momentu, w którym dostała wiadomość od swojej przyjaciółki, Ruhy. Wcześniej Ruha razem z nią brała udział w podcastach, które miały uzmysłowić społeczeństwu problemy, z jakimi borykają się ludzie otyli (zawstydzanie, obrażanie, wykpiwanie – jednym słowem fat shaming). SMS był bardzo smutny: kobiety nie wpuszczono na Hogwart’s Ride, chociaż dostała w zamian wejściówki „front of the line” – pozwalające na jednorazowe skorzystanie z pozostałych atrakcji bez konieczności wystawania w kolejce.
Jana postanowiła nie dać za wygraną, uznała, że nie ma zamiaru znikać ludziom z oczu tylko dlatego, że nie ma idealnej wagi. Sprawdziła, czy sama będzie kwalifikować się na przejażdżkę – i kiedy wraz z przyjaciółmi dostała się na kolejkę, „jakiś dwudziestolatek” z obsługi kazał jej wysiąść, zabrał ich na zaplecze i postanowił upewnić się, że Jana będzie mogła odpowiednio zapiąć wszystkie pasy. Tłumaczył to względami bezpieczeństwa. Jak się okazało, nie mieściła się ona wystarczająco, toteż nie pozwolono jej wejść na Hogwart’s Ride. Jak się łatwo można domyślić, nie była zbyt zadowolona i opublikowała obszerny wpis na HuffPersonal.
Fat-shaming czy względy bezpieczeństwa?
Kobieta o całą akcję obwiniła częściowo Universal Studios oraz serię o Harrym Potterze. Jej zdaniem, ludzie otyli zostali wykluczeni z tego uniwersum, przywołuje zresztą bardzo dosadne przykłady: Crabbe, Goyle, Dursleyowie, Gruba Dama (zapomniała, jednakże, o sympatycznej i ciepłej Molly Weasley, odważnym, choć nieśmiałym Neville’u Longbottomie, czy poczciwym i lojalnym Hagridzie) – każda z tych postaci jest w jakiś sposób jej zdaniem antypatyczna. Główni bohaterowie są przecież szczupli, dlatego też Jana Schmieding uznała, że w Hogwarcie nikt nie oburzałby się na takie traktowanie osób otyłych.
Kobieta jest zdania, że gdyby nie była uodporniona na podobne sytuacje, mogłaby przeżyć prawdziwy szok z powodu upokorzenia. Jakkolwiek rozumiem jej obawy (fat-shaming, czyli wyśmiewanie, protekcjonalne traktowanie i dokuczanie osobom cierpiącym na nadwagę jest czymś obrzydliwym), tak muszę przyznać, że obsługa kolejki zrobiła to, co musiała. Jeśli Jana Schmieding nie dopinała się pasami, oznaczało to, że w trakcie podróży mogła jej się stać krzywda. A wtedy byłyby procesy o odszkodowanie i to idące w miliony, wszakże to USA. Ba! Jestem zdania, że pracownicy „The Wizarding World of Harry Potter” wykazali się delikatnością – zaprosili ją na zaplecze, gdzie mogła sprawdzić, czy w ogóle się zapnie. Gdyby musieli ją cofnąć z samej kolejki, przy tych wszystkich oczekujących ludziach… to dopiero byłoby nieprzyjemne.