Kiedyś stworzyłem sobie listę pięciu powszechnie lubianych osób z przestrzeni publicznej, których ja akurat nie cenię, nie rozumiem fenomenu, irytują mnie. Oczywiście potem ją podarłem i spaliłem, bo jej publikacja świadczyłaby o braku instynktu samozachowawczego, ale dziś zdradzę wam, że listę otwierał Filip Chajzer.
Czy można być populistą w mediach śniadaniowych? Kiedyś wydawało mi się, że każdy jest tam trochę populistą, a potem pojawił się Filip Chajzer, który szybko zdobył popularność całkiem zabawnymi materiałami filmowymi, które wprowadziły nieco ożywienia do tych smutnych pasm o problemach, którymi tak naprawdę nie żyją wcale Polacy (z przerwami na gotowanie). Ale zdobytą popularność młodszy w medialnej rodzinie Chajzerów wykorzystał moim zdaniem w sposób niezbyt twórczy. Taki… oczywisty.
Ja tego oczywiście nie kupowałem. Nie dostrzegam w tym fałszu czy obłudy, po prostu konflikt osobowościowy. Nie lubię takich naiwnych zachowań czy pustych gestów. Jeśli staruszka stała na pasach, Filip Chajzer ją przeprowadzał upewniając się, czy w pobliżu jest kamera. Jeśli psu chciało się pić, Filip Chajzer poił go, a następnie całą historię opisywał na swoim fanpage’u.
Dziennikarz normalne, ludzkie zachowania sprowadził do miana… nie umiem tego dobrze określić… Emocjonalnej grafomanii?
Wiem, zdaję sobie sprawę, że w oczach wielu z was mogę w tej chwili brzmieć jak najgorszy człowiek na świecie, ale to nie tak. Nie kwestionuję działalności Chajzera, zawsze miałem jednak zastrzeżenia do populistycznej, taniej formy ich eksponowania.
Musicie też wiedzieć, że w życiu dziennikarza wydarzyła się straszna tragedia. Otóż jakiś czas temu zmarło jego dziecko. Nikt z nas nie chciałby się znaleźć na jego miejscu i wszelkie słowa współczucia wydają się w tym kontekście zrozumiałe. Oczywiście znaleźli się internauci-obrazoburcy, dla których tragedia prezentera TVN-u stała się obiektem kpin. Są żarty dobre i są żarty złe. Te ze śmierci syna Chajzera są żartami najgorszymi z możliwych, ponieważ nie tylko kopią poniżej pasa, ale nawet nie bawią.
Nic dziwnego zatem, że dziennikarz zareagował… bardzo emocjonalnie, gdy natrafił w internecie na mem kpiący sobie ze śmierci jego syna. Post Filipa Chajzera wprawdzie zniknął już z sieci, ale jego parafrazy krążą po internecie w postaci cytatów i memów, ponieważ najwyraźniej nie jestem osamotniony w swojej ocenie powstałego zdarzenia.
#youaredoingitwrong
Posted by Satyra Polityczna on Saturday, 17 June 2017
Filip Chajzer jest osobą publiczną i powinien rozsądniej korzystać z popularności
Jakkolwiek nieco infantylny charakter medialnej działalności red. Chajzera nigdy przesadnie nie przypadał mi do gustu, to jednak oczekiwania względem popularnego dziennikarza mam dość poważne. To w końcu głos pewnego pokolenia, jest ponad pół miliona osób w Polsce, do których trafiają apele redaktora TVN-u i bardzo im taka formuła banałów odpowiada. Tymczasem Filip Chajzer w swoim publicznym apelu zdecydowanie przekroczył normy moralne, jak również normy prawne.
Poza publikacją danych hejtera, Filip Chajzer komunikował się między innymi z autorami fanpage’a, który go udostępnił, posiłkując się przy tym cytatami filmowymi. Administratorzy przekazali przy okazji swoje stanowisko w tej sprawie.
Zastanawiam się jak w tej sytuacji wygląda kwestia publikacji wizerunku rzekomego autora „mema”. Nie chodzi mi już nawet o okoliczności prawne, które z punktu widzenia kodeksu cywilnego i kodeksu karnego wyraźnie wskazują na bezprawny charakter działania Chajzera (temat wielokrotnie omawiany na Bezprawniku).
Ale… co, jeśli otrzymał błędną informację? Co, jeśli udostępniłby dane chłopaka, któremu ktoś postanowił zrobić niemiły żart?
Filip Chajzer kolejny już raz pokazuje brak wyobraźni
Jak to mówią – „z wielką mocą idzie wielka odpowiedzialność”, tymczasem w przypadku dziennikarza już kolejny raz widzimy kompletny brak wyobraźni w związku ze swoimi działaniami w tzw. przestrzeni publicznej. Z jednej strony liczne apele w szczytnych celach, z drugiej – prywatne vendetty wymierzone w… oczywiście, zgadzam się, idiotów. Ale nawet idiota, nawet osoba łamiąca prawo, jest też przez to prawo – w innych aspektach – chroniona.
Już w przeszłości miała miejsce podobna sytuacja z Filipem Chajzerem i zakończyła się ona pobiciem jegomościa.
Sąd zamiast samosądu
Jeżeli Filip Chajzer w istocie posiada tak fantastyczne narzędzie do namierzania hejterów, być może warto powierzyć wymierzanie sprawiedliwości organom do tego stworzonym. Panie Filipie, przykład youtubera Michała Karnowskiego pokazał, że umiejętna, rozsądna i inteligentna walka z hejtem, może mieć równie wspaniałe zasięgi, a przy tym nikomu na skutek emocjonalnych postów i lekkomyślnych apeli nie stanie się krzywda.