Hasło, że firmy w Polsce padają, nie znajduje potwierdzenia w danych, twierdzi śmiało wiceminister rozwoju, pracy i technologii Marek Niedużak. Twierdzi przy okazji, że firm w Polsce wręcz przybywa i jest ich więcej niż na początku 2020 r. Najwyraźniej jednak wiceminister zapomniał o dwóch kwestiach – o tym, dlaczego część przedsiębiorców wciąż nie zdecydowała się na zamknięcie działalności oraz o tym, że przedsiębiorca może też zawiesić działalność, a nie od razu ją zamknąć.
Firmy w Polsce nie upadają, przedsiębiorców przybywa, a w ogóle, to o w czym jest problem?
Wiceminister rozwoju Marek Niedużak podczas swojego wystąpienia w Sejmie, które miało na celu m.in. przedstawić sytuację branż najbardziej zagrożonych utratą przychodów w trakcie pandemii, rzucił stwierdzeniem, które – w obecnej sytuacji – może zirytować zwłaszcza przedsiębiorców. Otóż wiceminister stwierdził, że dane nie potwierdzają „hasła” o upadłości firm. Jak dodał, przedsiębiorców wręcz przybywa – bo ma być obecnie o 139 tys. firm więcej niż w lutym 2020 r. Wiceminister podał również, że rządowa pomoc (licząc prawdopodobnie od pierwszego lockdownu) przekroczyła już 175 mld zł.
Wiceminister tym samym dał do zrozumienia posłom zgromadzonym na sali, że nic strasznego się nie dzieje, firm jest coraz więcej, a te, które nie dają sobie rady – otrzymują państwową pomoc i najwidoczniej to im wystarcza.
Niestety, wiceminister zapomniał przy tym o kilku istotnych szczegółach. Po pierwsze – jeśli spojrzymy na dane od stycznia do listopada 2020 r. (dane z Indeksu InfoCredit na podstawie danych z CEIDG), to okazuje się, że założono 243 100 nowych działalności, zamknięto 127 658, wznowiono 155 190, ale… zawieszono też 250 118. I najwyraźniej tych zawieszonych wiceminister nie dostrzega, mimo że przecież w przypadku zawieszenia działalności gospodarczej przedsiębiorca nie może otrzymywać z jej tytułu żadnych przychodów.
Przedsiębiorcy nie zamykali firm w nadziei, że rządowa pomoc ich uratuje
Jest też inny problem. Aby otrzymać rządową pomoc (niezależnie czy chodzi o zwolnienie ze składek ZUS, postojowe czy tarczę finansową) przedsiębiorca musi prowadzić aktywną działalność gospodarczą. Wielu więc do ostatniej chwili miała nadzieję, że rządowe tarcze pomogą im utrzymać się na powierzchni. W praktyce jednak spora część firm została pozbawiona prawa do pomocy (np. ze względu na start działalności na początku 2020 czy na zatrudnianie wyłącznie w oparciu o umowę zlecenia).
Wiceminister chwali się również, że działalności gospodarczych wręcz przybyło, ale powinien pamiętać, że równie dobrze może być to efekt przechodzenia na samozatrudnienie – zwłaszcza jeśli w większych firmach dochodziło do zwolnień, a pracę tracili specjaliści. Część firm mogło również wymuszać na pracownikach przejście na działalność ze względu na mniejsze koszty dla firmy.
Czy zatem faktycznie firmy w Polsce nie upadają, a przedsiębiorcy dramatyzują? Jak widać, wszystko zależy od tego, jakimi danymi się posłużymy i czy będziemy chcieli szerzej spojrzeć na problem.