Wojna w Gruzji wybuchła w 2008 r., cztery lata później Putin zaczął atakować Ukrainę. Zachód więc już dawno powinien nie mieć żadnych złudzeń co do Kremla. Że było inaczej, oczywiście wiemy. Jednak wygląda na to, że w rzeczywistości było dużo gorzej niż nam się wydawało. Portal śledczy opisuje na przykład francuski sprzęt wojskowy w Rosji.
Jak podaje portal śledczy stowarzyszenia Disclose, Francja w latach 2014-2020 sprzedawała Rosji sprzęt wojskowy – i to mimo już nałożonego embarga.
Z dziennikarskiego śledztwa wynika, że w ciągu ostatnich kilku lat Francja wydała 76 licencji na eksport towarów wojskowych do Rosji.
Dotyczyły one m.in. kamer termowizyjnych do czołgów, ale i systemów nawigacyjnych i detektorów podczerwieni do myśliwców czy helikopterów bojowych.
Francuzi mieli na takich transakcjach zarobić ok. 152 mln euro. Firmami dostarczającymi sprzęt miały być natomiast zbrojeniowe giganty – firmy Thales oraz Safran.
Francuskie firmy jeszcze przed 2014 r. dostarczały wojskowy sprzęt Rosjanom. Ten sprzęt jest teraz prawdopodobnie wykorzystywany w działaniach w Ukrainie. A co ze sprzętem, który już do Rosji absolutnie nie powinien trafiać, bo obejmowały go sankcje?
Według Disclose w Ukrainie widziano rosyjskie czołgi, które były wyposażone w systemy termowizyjne przez Thalesa.
Francuski sprzęt wojskowy w Rosji. Teraz zastąpi go sprzęt z Chin?
Niestety, widać wyraźnie, że dla wielu europejskich krajów robienie interesów z Kremlem było najważniejsze – a to przez lata budowało władzę Władimira Putina.
Otrzeźwienie przyszło zdecydowanie za późno, bo gdy rosyjskie czołgi już przekroczyły ukraińskie granice. Nawet jeśli jednak Rosjanie wykorzystują w wojnie nieco zachodniego sprzętu, to widać wyraźnie, że armia Putina opiera się przede wszystkim na… sprzęcie z czasów ZSRR.
Nowoczesna rosyjska broń, która błyszczała na paradach w Moskwie, jest prawdopodobnie ciągle w fazie testów. A Rosjanie nie mają sprzętu, dzięki któremu mogliby osiągać swoje cele w Ukrainie.
Zachód już sprzedawać broni Kremlowi nie chce (przynajmniej mamy taką nadzieję). Putinowi zostały więc już tylko Chiny. Nieoficjalnie wiadomo, że Putin podobno zwrócił się do Pekinu o wsparcie w zakresie nowoczesnego sprzętu wojskowego. Pojawiają się też informacje, że Pekin rzekomo miałby być otwarty na te prośby. Broń „made in China” jest więc pewnie ostatnią szansą na podbicie Ukrainy. Niestety, można mieć obawy, że Pekin jednak się na dostawy zdecyduje. Nawet jak nie oficjalnie, to może w podobny sposób, jak miały to robić francuskie koncerny…
Fot: Jacques Paquier / Flickr / CC BY 2.0