Patologia w tym środowisku występuje od dawna, natomiast naprawdę głośno zrobiło się o tym dopiero kilka miesięcy temu. Najpierw nie wytrzymał Krzysztof Stanowski z Kanału Sportowego, który dostał szału na widok tego, że gangus z Pruszkowa robi za twarz gali organizowanej przez Marcina Najmana. Następnie dziennikarz Wirtualnej Polski, Szymon Jadczak, w swojej publikacji zaczął się przyglądać organizacji "Gromda".
Ośmielę się nawet postawić tezę, że gdyby nie wojna na Ukrainie, to dziś patogale sztuk walki byłyby jednym z najbardziej palących tematów społecznych, wokół których kręciłaby się lokalna debata.
I wtedy na scenę wchodzi Antek Królikowski, cały na biało
Kiedy prawdziwi bohaterowie sztuk walki - sportu, a nie patogal - właśnie walczą w Ukrainie z rosyjskim najeźdźcą, ktoś postanowił sobie stworzyć kolejną galę, gdzie umiarkowanie znani ludzie napierdzielają się po twarzach w umiarkowanie zgrabny sposób, za umiarkowanie dobre pieniądze.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Aby lepiej wypromować to pseudowydarzenie, postanowiono promować je walką sobowtórów Wołodomyra Zełeńskiego oraz Władimira Putina. Jeszcze chwilę temu Antek Królikowski odpowiedzialny za galę Royal Division zapowiadał, że ta będzie się odróżniała od konkurentów brakiem patologii. Tymczasem przywitała nas prawdziwa patologia intelektualnych, społecznych i cywilizacyjnych deficytów.
Gdy Władimir Putin gwałci, zabija, torturuje naród Wołodomyra Zełeńskiego, Antek Królikowski robi sobie z tego niesmaczną promocję swojej pseudogali.
Gala Antka Królikowskiego zalążkiem dyskusji o delegalizacji gal
Rozumiem, że początkowo to tolerowaliśmy. To było coś zabawnego, nowego. Od początku wydawało się lekko niesmaczne, ale to tylko rozrywka niskich lotów. Trochę jak disco polo i kabaret Neo-Nówka.
Obawiam się, że strategia przyjęta przez media w stosunku do rozmaitych gal MMA, które zatruwają przestrzeń publiczną w ostatnich tygodniach jest błędna. Otóż im więcej patologii, tym więcej się o nich pisze, tweetuje, nagrywa filmów na YouTubie czy TikToku. To w naturalny sposób dopinguje do tworzenia tego typu patologicznych form promocji i szokowania opinii publicznej. Ekwiwalent reklamowy wynikający z "oburzonej opinii publicznej" jest bowiem nie do przecenienia.
Krótko mówiąc - im bardziej się oburzamy w artykułach takich jak ten, tym bardziej jest to kontrproduktywne. Co na kolejnej gali pokaże Antek Królikowski, żeby to przebić. Putin i Ławrow kontra 20 dzieci zamordowanych w Mariupolu?
Być może przepisy pozwalające na organizację takich gal nie są dostatecznie dokładne. Może w szczególnej trosce o smak społeczny i umysły narodu należy nałożyć ograniczenia zakazujące transmisji internetowych tego typu ustawek. Pieniądze pobierane z takich gal zrównać w statusie prawnym z sutenerstwem, a do uprawiania prawdziwych sportów walki wydać szereg kryteriów, których patogale nie będą w stanie z łatwością spełnić.